Beczka śmiechu(humor tekstowy)

A tu Pany Braty chleją, mordy wydzierają i gawędzą se o Marysinej rzyci.
Awatar użytkownika
Sekret
Wikingowski überaxe
Wikingowski überaxe
Posty: 613
Rejestracja: 06 wrz 2008, 13:46
Lokalizacja: ŁDZ

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Sekret »

Panienka idzie Po plaży.

Nagle zobaczyła starą butelkę. Podniosła, otarła z brudu, a TU

wyskakuje Duszek.

Panienka pyta:

'Czy będę miała trzy życzenia?'

Duszek:

'Nie, przykro MI ale ja jestem duszek spełniający tylko jedno życzenie'

Panienka bez wahania:

'To proszę o pokój na Bliskim Wschodzie. Widzisz te mapę? Chce, żeby

te Wszystkie kraje przestały ze sobą walczyć, żeby Żydzi I Arabowie

pokochali się miedzy sobą I żeby kochali Amerykanów I odwrotnie I

żeby wszyscy tam żyli w pokoju I harmonii.'

Duszek popatrzył na mapę I mówi:

'Kobieto bądź rozsądna, te kraje się biją I nienawidzą do tysięcy

lat, a ja po 1000 lat siedzenia w butelce też nie jestem w najlepszej

formie.

Jestem DOBRY ale nie aż tak dobry. Nie sądzę żebym mógł to zrobić.

Pomyśl I daj jakieś sensowne życzenie..- Panienka pomyślała przez

chwile I mówi:

'No dobrze, przez cale życie chciałam spotkać właściwego mężczyznę,

żeby wyjść za niego za mąż. Wiesz, takiego który będzie mnie kochał

szanował, bronił, dobrze zarabiał I oddawał pieniądze, nie pił, nie

palił, pomagał przy dzieciach, w gotowaniu I sprzątaniu, być świetny

w łóżku, być wierny i żeby nie patrzył tylko w telewizor na programy

sportowe. Takie mam życzenie.

Duszek westchnął głęboko I powiedział:
'Pokaż MI jeszcze raz tę jebaną mapę...

Chłop miał 200 kur i ani jednego koguta.
Poszedł do sąsiada, kupić tak... ze trzy na początek.
A sąsiad na to:
- Ale po co trzy? Słuchaj stary - ja ci sprzedam Miecia. Miecio to jest
taki kogut, że ci te wszystkie 200 kur spokojnie obsłuży.
- OK, po trzeciej wódce dobili targu, chłop wrócił z Mieciem do
gospodarstwa. Wypuścił go z klatki i mówi:
- Słuchaj Mieciu - to jest teraz twoje gospodarstwo, 200 kur na ciebie
czeka, wyluzuj się, jesteś tu jedynym kogutem, nie ma co się spieszyć,
tylko mi się nie zmarnuj - kupę kasy za Ciebie dałem.
Ledwo skończył mówić, SRU! Mieciu wpadł do kurnika.
Przeleciał wszystkie kury kilka razy, tylko pierze leciało.
SRU! Poleciał do budynku obok gdzie byly kaczki - to samo.
Chłop krzyczy, próbuje go hamować. Ale gdzie tam!
SRU! Poszedł Miecio za stadem gęsi i zniknął w oddali.
Rano chłop wstaje, patrzy - leży Mieciu na podwórku, kompletna padlina.
Nad nim krążą sępy. Podbiega i krzyczy:
- A widzisz Mieciu, mówiłem Ci, daj spokój, tyle kasy w błoto...
A Mieciu otwiera jedno oko i syczy przez zaciśnięty dziób:
- Ciiiiiii, spierdalaj, bo mi sępy płoszysz.


Kumpel do kumpla w barze:
- Doprawdy tego nie rozumiem! Wystarczy jeden mały drink, tylko jeden malutki drink żebym się upił.
- Serio tylko jeden??
- Tak i to zwykle ósmy...
Podpisy są fajne, więc mam i ja. :P
Awatar użytkownika
Tęcza
Katowski No. 666
Katowski No. 666
Posty: 830
Rejestracja: 16 maja 2008, 12:45

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Tęcza »

Dziewczyna daje anons matrymonialny: "Poznam pana, który nie będzie mnie bil, nie odejdzie ode mnie i który będzie dobry w łóżku". Po kilku dniach słyszy straszne walenie do drzwi. Zaglądając przez "Judasza"nikogo nie widzi. Otwiera wiec drzwi, a tam leży na wycieraczce pan, który nie ma nóg ani rak. Mówi:
- "To ja jestem tym mężczyzna, który w stu procentach odpowiada Pani wymaganiom. Nie będę Pani bil, ponieważ nie mam rak. Od Pani nie odejdę, ponieważ nie mam nóg."
- "No ale jak tam jeśli chodzi o seks?"
- "A pani myśli, że czym to ja waliłem do drzwi?"


Facet wchodzi do knajpy i widzi swojego kumpla, który siedzi przy barze mocno przygnębiony. Podchodzi więc do niego i pyta, w czym rzecz.
- Pamiętasz tę śliczną dziewczynę ode mnie z pracy, z którą chciałem się umówić, ale nie mogłem nawet do niej podejść, bo za
każdym razem, kiedy ją widziałem, to mi stawał?
- No pamiętam.
- W końcu zebrałem się na odwagę i poprosiłem, żeby się ze mna umówiła. I ona się zgodziła.
- Super! To kiedy randka?
- Byliśmy umówieni dziś wieczorem. Ale bałem się, że znów mi stanie. Więc przykleiłem go sobie plastrem do nogi, żeby w razie czego nie było widać.
- No i dobrze! Gdzie problem?
- Poszedłem do niej, zadzwoniłem, a ona otworzyła w takiej cieniutkiej, przezroczystej sukience...
- No i...?!
- Kopnąłem ją w twarz.


Mówi kolega do kolegi:
- Co byś wolał, mieć piękną żonę, która by cię zdradzała non stop, czy brzydką a wierną ci do końca życia??
Ten się zastanawia, kolega mu przerywa i się go pyta:
- Zastanów się co byś wolał jeść gówno sam czy tort z kolegami?


Środek nocy, wchodzi pijany mąż ze świnią pod pachą. Drzwi otwiera mu żona. Na to mąż:
-Widzisz kochanie? To jest ta świnia, z którą Cię zdradzam...
Na to żona:
-Ależ najdroższy, ja tylko żartowałam...
-Zamknij się, nie do ciebie mówię!


Pewnej nocy mały chłopiec przyłapał rodziców podczas seksu i zapytał:
- Tato, co robisz mamie?
Ojciec na to:
- Synku, wkładam malutkie dziecko w mamę.
Następnego dnia ojciec wraca z pracy i patrzy, a jego syn siedzi na
ganku i płacze. Ojciec siada obok niego i pyta, co się stało.
Chłopiec na to:
- Wiesz tato, wczoraj w nocy włożyłeś mojego malutkiego brata w
mamę, a dziś rano listonosz i go zjadł.




czym się różni kurwa od świni? niczym.. jedno i drugie szuka żołędzia ryjem;)


Krasnoludki odwiedzając Rzym wstąpiły do papieża.

a.. Bardzo przepraszam, Wasza Ekscelencjo, ale mam pytanie: Istnieją w Rzymie krasnoludki - zakonnice? - pyta się Tom, najstarszy z krasnali.
b.. Hmm, nie, nie - odpowiada z uśmiechem papież - w Rzymie nie ma żadnych krasnoludków - zakonnic.
W tyle reszta krasnali zaczyna się uśmiechac...

a.. A, przepraszam, Wasza Ekscelencjo, a może jakieś krasnoludki - zakonnice żyją gdzieś indziej we Włoszech? - pyta się dalej Tom.
b.. Nie, nie, drogi Tomie, we Włoszech tez nie ma krasnoludków - zakonnic - odpowiada papież.
Reszta krasnali zaczyna się głośno śmiać...

a.. Hmm, a może żyją jakieś krasnoludki - zakonnice w Europie? - nie daje spokoju Tom.
Papież, którego zaczęły już powoli denerwować te pytania, mówi:

a.. Drogi Tomie, naprawdę nie ma w Europie żadnych krasnoludków - zakonnic!
Krasnoludki w tyle zaczynają się tarzać ze śmiechu...

a.. Chce mi Wasza Ekscelencja powiedzieć, że na całym świecie nie istnieją żadne krasnoludki - zakonnice?
Papież zdenerwowanym już głosem mówi:

a.. Nigdzie, drogi Tomie, nie istnieją krasnoludki - zakonnice.
Po tej odpowiedzi, krasnoludki w tyle zaczynają wyć i zwijać się ze śmiechu rycząc:
Tom zerżnął pingwina! Tom zerżnął pingwina! Tom zerżnął pingwina!


- Babciu widziałaś moje tabletki? Były oznaczone LSD...
- Pierd*lić tabletki, widziałeś k*rwa smoka w kuchni?!!


Byłem szczęśliwy. Byłem tak szczęśliwy jak tylko
mógłbym to sobie wyobrazić. Z moją dziewczyną spotykałem się ponad rok
i w końcu zdecydowaliśmy się wziąść ślub. Moi rodzice byli
naprawdę zachwyceni i pomagali nam we wszystkich przygotowaniach do naszego
wspólnego życia, przyjaciele cieszyli się razem ze mną a moja
dziewczyna... była jak spełnienie moich najśmielszych marzeń. Tylko jedna
rzecz nie dawała mi spokoju - dręczyła i spędzała sen z powiek... jej
młodsza siostra. Moja przyszła szwagierka miała dwadzieścia lat, ubierała
wyzywaj±ce obcisłe mini i króciutkie bluzeczki, eksponujące krągłości
jej młodego, pięknego ciała. Często kiedy siedziałem na fotelu w salonie,
niby przypadkiem schylała się po coś tak, że nawet nie przygl±daj±c
się,miałem przyjemny widok na jej majteczki. To nie mógł być przypadek,
nie zachowywała się tak nigdy kiedy w pobliżu był ktoś jeszcze. Któregoś dnia
siostrzyczka mojej dziewczyny zadzwoniła do mnie i poprosiła abym po
drodze do domu wst±pił do nich rzucić okiem na ślubne zaproszenia. Kiedy
przyjechałem była sama w domu. Podeszła do mnie tak blisko, że czułem słodki
zapach jej perfum i wyszeptała, że wprawdzie wkrótce będę żonaty, ale ona
pragnie mnie tak bardzo... i czuje, że nie potrafi tego uczucia
pohamować... i nawet nie chce. Powiedziała, że chce się ze mną kochać, tylko
ten jeden raz, zanim wezmę ślub z jej siostr± i przysięgnę jej miłość i
wierność póki śmierć nas nie rozł±czy. Byłem w szoku i nie mogłem
wykrztusić z siebie nawet jedenego słowa. Powiedziała "Idę do góry, do mojej
sypialni. Jeśli chcesz, chodĽ do mnie i weĽ mnie, nie będę czekać długo"
Stałem jak skamieniały i obserwowałem j± jak wchodziła po schodach kusz±co
poruszaj±c biodrami.Kiedy była już na górze ściągnęła majteczki i rzuciła
je w moj± stronę.Stałem tak przez chwilę, po czym posmutniałem,
odwróciłem się i poszedłem do drzwi frontowych. Otworzyłem drzwi i wyszedłem
z domu,prosto, w kierunku zaparkowanego przed domem samochodu. Mój przyszły
teść stał przed domem - podszedł do mnie i ze łzami w oczach uściskał
mówiąc "Jesteśmy tacy szczęśliwi, że przeszedłeś naszą małą próbę. Nie
moglibyśmy marzyć o lepszym mężu dla naszej córeczki. Witaj w rodzinie!"
A morał z tej historii...
Zawsze trzymaj prezerwatywy w samochodzie.


Chłopak odprowadza swoją dziewczynę do domu po imprezie. Kiedy dochodzą do klatki, facet czuje się na wygranej pozycji,podpiera się dlonią o ścianę i mówi do dziewczyny:
- Kochanie, a gdybyś mi tak zrobiła laseczkę...
- Tutaj? Jesteś nienormalny.
Noooo, Tak szybciutko, nic się nie stanie...
Nie! A jak wyjdzie ktoś z rodziny wyrzucić śmieci, albo jakiś sąsiad i mnie rozpozna...
Ale to tylko laska, nic więcej... Kobieto..
Nie, a jak ktoś będzie wychodził...
No dawaj, nie bądź taka...
Powiedziałam Ci, że nie i koniec!
No weź, tu się schylisz i nikt Cię nie zobaczy, głupia.
Nie!
W tym momencie pojawia się siostra dziewczyny. W koszuli nocnej, rozczochrana i mówi:
- Tata mówi, że już wyrzuciliśmy śmieci i masz mu zrobić tą laskę do cholery, i jak Ty Mu nie zrobisz to ja mu mam zrobić, a jak nie, to tata mówi, że zejdzie i on mu zrobi, tylko niech zdejmie rękę z tego k.rewskiego domofonu bo jest 3 w nocy Do cholery!


Alkohol nie rozwiaze twoich problemów... A z drugiej strony, mleko w sumie tez nie..


Idzie strapiony i zafrasowany facet przez las. Nagle na drogę wyskoczyła
mała zielona żabka i mówi:
- Czym się tak martwisz?
- A, bo życie jest do dupy. Dom się wali, żona brzydka, auto w rozsypce,
kasy brak... Ogólnie lipa.
- Nie martw się. Idź do domu i wszystko będzie OK.
Facet zachodzi, patrzy a tu chata pięknie odstawiona, żona piękna jak
modelka, pod bramą garażu stoi Maybach a w skrzynce na listy wyciąg z
konta, który po prostu powalił go na kolana. Jak już doszedł do siebie,
postanowił podziękować żabce za to, co dla niego zrobiła i wrócił się do
lasu.
W tym samym miejscu spotkał żabkę i mówi: żabko, jak mogę Ci się
odwdzięczyć za twe dobre serce?
- Nigdy nie kochałam się z nikim...
- Rozumiem, ale ty jesteś żabką. Jak to zrobię?
- Mogę zamienić się w kobietę. Jednak większość mocy czarodziejskiej
zużyłam na dobry uczynek dla ciebie, więc mogę przemienić się najwyżej w
12-13 letnią dziewczynkę.
- Rób żabko, co chcesz. Zawdzięczam Ci tak wiele, że nie będzie mi to
przeszkadzać ....i tak to było wysoki sądzie a nie tak, jak gada ta
gówniara!
"Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa."
Awatar użytkownika
Hotshot
Postrach tajgi
Postrach tajgi
Posty: 421
Rejestracja: 16 maja 2008, 11:18
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
Kontakt:

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Hotshot »

Jak pijemy:

Anorektyk - nie zagryza
Bankowiec - pije na raty
Egzorcysta - pije duszkiem
Grabarz - pije na umór
Higienistka - pije tylko czystą
Ichtiolog - pije pod śledzika
Kamerzysta - pije,aż mu się film urwie
Ksiądz - pije na amen
Laborant - pije, aż zobaczy białe myszki
Lekarz - pije na zdrowie!
Matematyk - pije na potęgę
Ornitolog - pije na sępa
Pediatra - po maluchu!
Perfekcjonista -raz, a dobrze
Pilot - nawala się jak messerschmit
Syndyk - pije do upadłego
Tenisista - pije setami
Wampir - daje w szyję
Wędkarz - zalewa robaka
Członkini Koła Gospodyń Wiejskich
- pije, tańczy i haftuje :)
Hotshot Biały
Awatar użytkownika
Gerber
Postrach tajgi
Postrach tajgi
Posty: 426
Rejestracja: 16 maja 2008, 19:38
Lokalizacja: Rawa

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Gerber »

Awatar użytkownika
Jankoś
Boski Arcyrozjebca +k1200
Boski Arcyrozjebca +k1200
Posty: 5242
Rejestracja: 16 maja 2008, 12:31
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
Kontakt:

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Jankoś »

Kilka seksistowskich dowcipów ;)

Przychodzi facet do lekarza i mówi:
-panie doktorze, mam problem, ponieważ jestem zbyt inteligentny..ludzie nie rozumieją moich teorii, nie jestem tolerowany przez rówieśników, gdzyż uważają mnie za chorego, panie doktorze, czy można coś z tym zrobić?
Lekarz powiedział, ze może przeprowadzić trudną i ryzykowną operację wycięcia ćwierci mózgu.
Tak zrobili. Po miesiącu facet przychodzi znów:
-panie doktorze, jest nieźle. Niedługo odbieram nagrode nobla, mam grono znajomych, spotykami się co jakiś czas, dyskutujemy o sztuce...ale panie doktyorze, to jeszzce nie to o czym myślałem...
Po ciężkim namyśle doktor postanowił usunać kolejną ćwierć mózgu.
Po miesiącu pacjent wraca, cały ubrany na czarno, glany, zarost...
-panie doktorze, jest zajebiście, mam z kumplami kapele rokową, dajemy czadu...ale to jeszcze nie do końca to czego się spodziewałem..
Wiec doktor usunął 3cią ćwierć.
Po miesiącu wraca facet: zgolony na łyso, dresiki, żelik, skóra.
-Kurwa stary, jest wyjebanie, mam extra zajebistą brykę, dużo dup, z wszystkimi na osiedlu się ziomkuje. Ale kurwa usuń mi tą ostatnią ćwiertkę, bo bedzie jeszcze bardziej zajebiście.
Doktor nie chciał się zgodzić, ale dostał 2 plomby i chcąc nie chcąc...
Wraca pacjent po miesiącu, a doktor sie go pyta "i jak"?
-dostałem okres...

We wsi mieszkał chłopak o imieniu Józek, który w okolicy był traktowany jako wielki znawca kobiet i specjalista w sprawach seksu. Któregoś razu na zabawie w remizie do Józka popijającego sobie spokojnie wino, podchodzi kolega z sąsiedniej wsi i pyta:
- Józuś, widziś tamtą dziewczynę? Jak myślisz czy ona bierze do gęby?
Józek wstał zza stołu, poszedł w kierunku wskazanego dziewczęcia, obejrzał ją z każdej strony, wrócił i odpowiada:
- Bierze.
- Józuś, ty to jesteś facet! - woła ucieszony perspektywą niezłej zabawy i pełen podziwu dla "mistrza" jego kolega. - A powiedz mi jeszcze, po czym to poznałeś?
- Proste - mówi Józek. - Gębę ma, znaczy bierze.

Po mszy z kościoła wychodzą dwie staruszki i rozpoczynają rozmowę.
Pierwsza mówi:
- Pani ta dzisiejsza młodzież to taka niewychowana, a jak się
ubierają, co na głowach mają z jednej strony czerwone z drugiej
zielone... straszne...
Na to druga:
- Pani to jeszcze nic. Wczoraj wieczorem wracam od wnuczki i
wchodzę do jednej windy, a do drugiej młoda para. Jeszcze się
drzwi nie zamknęły ich windy,
a słyszę:
"...jak wykręcisz żarówkę to wezmę do buzi..."
- Pani: SZKŁO... ŻRĄ... SZKŁO ŻRĄ! I do tego GORĄCE!
"Rava urbs mea,societas "Secures" vita mea"

Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Awatar użytkownika
Wiś
Wikingowski überaxe
Wikingowski überaxe
Posty: 679
Rejestracja: 06 wrz 2008, 13:03
Lokalizacja: Tatar

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Wiś »

Rozmawiają ze sobą dwaj etiopscy chłopcy:
- Chcę mi się kupę.
- Weź, k***a, nie szpanuj.
Awatar użytkownika
Ojciec Dyrektor
Zemsta neandertala
Zemsta neandertala
Posty: 38
Rejestracja: 05 kwie 2009, 20:49
Lokalizacja: Wolna Twierdza Tatar

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Ojciec Dyrektor »

Jaś namawia Małgosie coby mu wsadziła rączkę w majtki:

- no weź, Małgosiu włóż mi rączkę w majtki
- nie spadaj
- tylko na chwile, no weź
- sam se grzeb w gaciach
- proszę Cię tylko na chwileczkę
- no dobra

Ofiara Jasia po wsunięciu ręki natknęła się po chwili na opór. Uśmiechnięty Jasio pyta:

- długi?
- no
- gorący?
- no
- twardy?
- tak





























- ooo... dawno się tak nie zesrałem... :twisted:
Gdzie będziesz za miesiąc, rok czy dwa? Jaką masz perspektywę? Robiąc to co robisz teraz. A co zrobiłeś/aś i robisz żeby to zmienić?
Awatar użytkownika
Sekret
Wikingowski überaxe
Wikingowski überaxe
Posty: 613
Rejestracja: 06 wrz 2008, 13:46
Lokalizacja: ŁDZ

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Sekret »

Stary, dobry dowcip i pewnie wszyscy go znają, ale myślę, że warto go sobie przypomnieć. :)

Przed bitwą pod Grunwaldem spotykają się obie armie.
Zadowoleni z tego, się wzajemnie odnaleźli urządzają imprezkę.
W krzyżackim obozie wszyscy napierdzieleni, klina klinem popychają,
sytuacja trwa kilka dni. Pewnego poranka budzi się Wielki Mistrz Ulryk
von Jungingen i odbierając podawaną mu flaszkę, pyta sługi:
- Co to my dzisiaj mamy?
- Dzisiaj ma być bitwa, Wielki Mistrzu...
- O kurwa... - powiedział skacowany Mistrz przecierając twarz.
Gdy po paru głębszych Mistrz zaczął kontaktować, doszedł do wniosku,
zamiast wymordować się wzajemnie można by wystawić do walki po jednym
rycerzu z obu stron i wygra ta strona, której rycerz zwycięży. Nie
będzie musiało tylu ginąć. Jak pomyślał tak zrobił.
Wysłali więc kolesia z dwoma mieczami (czy dwóch gości z jednym
mieczem?) z poselstwem do Polaków. A tam... balanga na całego! Trzeba
znaleźć Jagiełłę!
Po pewnym czasie odnaleźli go w końcu najebanego w stogu siana.
Przystał Na wszystko, co mu powiedzieli...
Teraz trzeba wybrać odważnego do walki. Krzyżacy nie mieli z tym
większego problemu - wybrali oczywiście Zygfryda de Loewe
najmężniejszego z mężnych. to rycerz z drewna nie strugany. 3,80
wzrostu, 2,40 w barach. Teraz trzeba znaleźć dla niego konia. Niestety,
jakiego by nie przyprowadzili, to albo się załamywał albo Zygfryd
kolanami o ziemie szorował... Sytuacja beznadziejna. Na szczęście Wielki
Mistrz miał znajomości u Hannibala.
-Masz tu ode mnie tego słoniokonia - na pewno będzie dobry.
Rzeczywiście, teraz to Zygfryd nawet stopami ziemi nie dotykał.
Kolejny problem to miecz: szukają i szukają, ale żaden nie jest dobry.
Największy miecz jaki znaleźli w całych Prusach to Zygfryd w trzech
palcach trzymał! To przecież bez sensu! Poszli więc do kowala, aby wykuł
odpowiedni oręż. Kowal wykuł najpotężniejszy miecz jaki istniał -
siedmiometrowy!
Zygfryd go w ręku, jak machnął, to za jednym zamachem 14 dębów! No, tym
to mogę walczyć!
Pozostała jeszcze zbroja. Jakiej by nie znaleźli to albo za mała, albo
jakaś taka lekka... Ostatecznie stary znajomy kowal wykuł odpowiednią
zbroję dla Zygfryda. Zarąbista płytówka - pasowała jak ulał, zdobiona
złotem i nader wszystko wytrzymała. Zygfryd gotowy do walki.
Tymczasem w obozie Polaków ten sam problem. Jagiełło szuka ochotnika,
ale nikt się nie zgłasza. Król postanawia wziąć ich sposobem - polewa
dodatkową porcję miodu (wiele razy). Niestety, nawet totalnie na***ani
nie chcą walczyć. Jagiełło poszedł do starego druha - Zawiszy Czarnego.
Niestety, ten nie skory do opuszczania domu.
- Ubrudzę się tylko, jeszcze może mi się stać... Daj mi spokój!
Kolejny Maćko z Bogdańca - ale ten również nie chętny - Tu Jagienka na mnie czeka, a ja
się będę gdzieś po jakiś polach bitwy chędożył? Nie ma mowy! Następny Jurand - ale Jurand ma oczy wyjebane! BEZNADZIEJA!
Załamany Król wziął sznur i poszedł do lasu się powiesić. Idzie i nagle
widzi: jakiś kurdupel -
metr dwadzieścia - konus taki, ubrany w marną skórzaną kurteczkę, z
zardzewiałą szabelką u pasa, opiera się o drzewo i napruty jak worek...
haftuje.
U Króla pojawiła się iskierka nadziei, takie małe światełko w tunelu.
Podchodzi i pyta, czy ten się zgodzi na walkę.
- No pewnie! - odpowiedział napierdolony totalnie głos. Nie w stanie
powiedzieć nic więcej.
Teraz trzeba go wyposażyć. I tu problem. Jakiego konia by nie znaleźli,
to dla małego Polaczka olbrzym. Nie utrzymałby go nawet. Olali sprawę.
Teraz miecz. Niestety, nawet najmniejszego nie w stanie unieść.
Wyluzowali. Jeszcze zbroja. Ale jakiej by nie przynieśli, to dla naszego
bohatera jak dom wielka - popijawy by mógł w środku urządzać. Dali Se
siana. Zostawili mu tylko to co miał - cienką skórę i przerdzewiałą
szabelkę. Na koniec poprosili tylko o jedno:
- Po wszystkim możesz robić co chcesz, ale w dzień bitwy, na Boga, przyjdź
trzeźwy!
Słonce wzeszło, obie armie stoją naprzeciwko siebie. Z szeregu
krzyżackiego wyłania się wspaniały rycerz. Ale gdzie Polak???... Szukają
go i szukają. W końcu znaleźli - oczywiście napierdolony jak dzwonek.
Mimo to tanio skóry nie sprzedamy.
Cucą go i wypychają. Na ugiętych nogach, zataczając się wychodzi na pole
bitwy. Naprzeciw niemu wielki Zygfryd de Loewe w błyszczącej złotem
zbroi, z wykurwistym mieczem, na potężnym słoniokoniu. Spina wierzchowca
i rusza do ataku.
Pędzi z ogromną prędkością, ziemia drży pod kopytami słoniokonia, drugie
słonce błyszczy na złotej piersi Zygfryda (wielki miecz zasłania to
pierwsze).
Jagiełło wytrzeźwiał natychmiast i pojął co zrobił. "Ja pierdolę!
Przecież on zaraz zmiażdży naszego i wpadnie w nas - rozniesie nas w
puch. Jesteśmy martwi!" - pomyślał zasłaniając twarz.
- W NOGI, kurrrrwa, W NOGI!!! - krzyczy Król i wszyscy spierdalają gdzie
popadnie.
Zygfryd de Loewe na swym słoniokoniu wpada na kurdupla Polaka - huk,
trzask, uniósł się tylko kurz i dym... Wielki Mistrz podjeżdża na
miejsce potyczki, aby pogratulować swojemu zwycięstwa. Kurz opada, a tu
straszny widok: słoniokoń leży ogłuszony, paręnaście metrów dalej Zygfryd (całe
piszczele ma pokrwawione), a Polak stoi niewzruszony opierając się o szablę i mówi:
- Masz szczęście że krzyczeli "W NOGI", bo bym cię kurwa zajebał..."
Podpisy są fajne, więc mam i ja. :P
Awatar użytkownika
Olynka Badi
Katowski No. 666
Katowski No. 666
Posty: 754
Rejestracja: 13 wrz 2008, 09:48
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka/HollyŁódź

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Olynka Badi »

"Ten prezydent o nazwisku Komorowski pewnie rozzłościłby się, gdyby się dowiedział, że jest taki obywatel najniższej kategorii, który pisze, szanując zasady ortografii."
Awatar użytkownika
Sekret
Wikingowski überaxe
Wikingowski überaxe
Posty: 613
Rejestracja: 06 wrz 2008, 13:46
Lokalizacja: ŁDZ

Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)

Post autor: Sekret »

Przyjeżdża Kaczyński z wizytą do Benedykta.
Jest miło i sympatycznie Benedykt pyta:
B: A jak tam u Was po wyborach
K: Wszystko w jak najlepszym porządku Ojcze św. Wyborcy zadowoleni, szczęśliwi. Mówią że takiej Polski chcieli.
Ojciec Święty pokiwał głową uśmiechnął się i pokazał Kaczorowi 6 palców.
B: A jak tam u Was z bezrobociem
K: Doskonale Ojcze Święty. Jest tak dobrze że młodzi ludzie już zaczynają wracać do kraju z emigracji. Zarobki super, pracodawcy gwarantują doskonałe
warunki zatrudnienia.
Ojciec Święty znów pokiwał głową uśmiechnął się i pokazał Kaczorowi 6 palców
B: A co w szkolnictwie ?
K: Wspaniale. Minister sprawdził się doskonale. Dzieciaki zadowolone chcą nawet w sobotę i niedzielę chodzić do szkoły.
Ojciec Święty pokiwał głową uśmiechnął się i znów pokazał Kaczorowi 6 palców.
Wizyta się zakończyła Kaczyński wrócił do Polski i swych obowiązków.
Jednak sprawa pokazywanych 6 palców nie dawała mu spokoju. Wybrał się więc do Glepma i pyta:
K: Prymasie byłem u papieża opowiadałem mu co w kraju, a ten na każdą moją odpowiedź pokazywał mi 6 palców. Co to znaczy?
G: Jak to, ty katolik i nie wiesz że chodzi o 6 przykazanie: Nie cudzołóż.
K: Nie cudzołóż? A jak to się ma do mnie?
G: A co miał powiedzieć NIE PIERDOL!!?
Podpisy są fajne, więc mam i ja. :P
ODPOWIEDZ