Monatsyr majówkowy, ten co zawsze
Jankoś – MG,
Lemek – Bożywoj Zaplikowski,
Pery – Inki, znaczy Jose,
Ania – Katarzyna Zaplikowska,
Alutek – Ikari, nowa zwiadowczyni, Gordyjka,
Kanem – Fernando, zakonny rycerz Karyjski.
Od paru sesji jesteśmy w pościgu za demonem, który ściga dziecko Bożywoja i Szept. Przeszukaliśmy już Valdor, Agarię, teraz czas na Karę.
Więc podróżujemy kierując się mglistymi wskazówkami, gdzie owe dziecko aktualnie się znajduje... W końcu trafiamy do pewnego klasztoru, pewni, że je tam znajdziemy. Niestety, dziecka brak, dwa dni temu pojechało dalej, bo demon był za blisko... standard... Jednak Inkwizytor, korzystając z faktu, że już znaleźliśmy się w klasztorze, postanowił odprawić mszę.
Reszta drużyna stwierdziła, że nie ma co tracić czasu, szykuje się do drogi...
Katarzyna poszła po Inkiego. Zastaje go na środku kaplicy pełnej modlących się mnichów. Pyta się więc stojącego najbliżej:
-Daleko jeszcze? – wskazując głową na Inkiego.
-Jeszcze liturgia słowa – odpowiada zdziwiony mnich;
-Dałbyś radę go zamienić? – Katarzyna błyskotliwie wymyśliła sposób na szybsze wyruszenie dalej...
Ruszamy więc dalej. Po drodze, jak to u nas, Bożywoj kłóci się o coś z Katarzyną, później z Inkwizytorem, w końcu wykrzykuje do tego ostatniego:
-Tu jest Kara! Tu wszędzie są księża!
-Tak, powoli myślę, że to jest kara – po nosem dopowiada zniesmaczona Ikari...
Jedziemy dalej, napotykamy się na prawie martwego wieśniaka. Drużyna zaczyna się kłócić, czy iść sprawdzić, co mu zaszkodziło, czy jechać dalej, trochę to trwa, w końcu zniecierpliwiona Katarzyna postanawia rozwiązać ich dylemat, ruszając galopem na zwiad...
MG opowiada, że widzi 6 kopców ułożonych z kamieni z powtykanymi w nie krzyżami, różańcami itp., oraz ludzi, którzy je rozbierają.
Katarzyna postanawia zdać raport reszcie:
-
Inki, ja się na tym nie znam, ale tam Ci jakieś relikwie rozpierdalają...
Dojechaliśmy do kolejnego klasztoru, oczywiście dziecka brak, jednak brak również jakichkolwiek innych śladów życia. Katarzyna znów postanawia nie czekać na deliberacje filozoficzne reszty, przeszukuje klasztor, co nie kończy się za dobrze – została na chwilę opętana i strzeliła do mnicha (myśląc, że to atakujące ją deviria). Mnich jeszcze dycha, pobieżnie go opatrujemy i okopujemy się z nim w kaplicy. Przychodzi ranek, Pery pyta się MG:
-Mnich dożył?
-Nie. - krótko odpowiada Jankoś.
-Ale zmarł? - słuchać głos zdziwnionej Alicji...
Następnego dnia kontynuowaliśmy, kfiatki jutro
