Czemu nasza ukochana postać, którą graliśmy czasami po kilka lat, ma zostać zapomniana? Czemu ma się kurzyć na dnie szuflady, kiedy ma w sobie niezwykły potencjał? Czemu ma iść w odstawkę tylko z tego powodu, że ekipie nie chce się grać lub MG prowadzić? Ja zrobiłem tak ze swoim krasnoludem Brago z jankowsiowych Kryształów Czasu. Stworzyłem w WFRP postać krasnoluda gladiatora i nazwałem go Brago, nadając mu tym samym wygląd, charakter, cele, podejście do życia, tiki i manieryzmy Braga. Historia postaci i motywacje również pozostały nie zmienione (poza nazwami miast i nazwami krain geograficznych). Jestem niezmiernie z tego zadowolony, bo Bragiem grałem chyba najdłużej ze wszystkich postaci (o wiele dłużej niż sąsiadowo-lustriowym Mesilem, który przeżył 5-6 sesji tylko, bo ekipa też się wykruszyła - nie był on jednak wystarczająco "charakterystyczny", żeby go wskrzeszać) i trochę się za nim stęskniłem

Jak myślicie, czy takie wskrzeszanie postaci to dobry czy zły proceder? Pozwala lepiej się wczuć w przygodę, wjechać do drużyny na pełnej k**wie, zamiast męczyć się czasami i wymyślać postacie i ich charakter nieco na siłę? Nie zawsze przecież po 30 minutach tworzenia postaci i wybieraniu klasy mamy już w głowie jej historię, charakter i inne smaczki, które głównie dodają smaczku do całej postaci i drużyny. Czy może takie coś zabija wyobraźnie i jest to może pójściem na łatwiznę? Może ktoś powie, że wymyślenie postaci to nie problem, ale nie każdy przecież sypie barwnymi postaciami jak z rękawa. Lepiej chyba, żeby postać była barwna i ciekawa, wyróżniająca się na tle innych od samego początku, niż przez pierwsze 3 sesje szara i bezbarwna. Zapraszam do dyskusji
