Jako człek raczej mało obyty ze szlachetną sztuką tworzenia nalewek, ciekaw jestem w jaki sposób tworzycie swe słynne medykamenta. Dla przykładu ja stosują chyba jedną z bardziej pracochłonnych metod, co przekłada się na raczej małą ilość pigwóweczki dostępną co roku, jestem więc otwarty na propozycję zmian mających zwiększyć wydajność
1) Zebrać pigwę (owocuje gdzieś koło października)
Niezbyt pracochłonne zajęcie, łatwo zebrać nawet kilka kilogramów owoców.
Wskazówka- zbierać po pierwszych przymrozkach nocnych, jeśli chcecie kroić owoce- będą znacznie bardziej miękkie (pigwa jest z natury strasznie twarda)
2) Krojenie owoców
Pracochłonny etap, szczególnie trudny jeśli nie zebraliśmy miękkich owoców/ nie mamy narzędzi (w tym roku użyłem do tego krajalnicy do chleba i był to bardzo dobry pomysł)
3) Wybieranie pestek z pokrojonych owoców
Najbardziej pracochłonna część, gniazdo pestek jest w pigwie niestety bardzo duże i ciężko się je wybiera
4) Zasypanie owoców cukrem i czekanie aż puszczą całkiem sok; zrobi się z tego słodziutki syrop
5) Zalanie syropu alkoholem (jak kto lubi, ja mieszałem wódkę 40% ze spirytusem i mieszałem w proporcji około 1 jednostki syropu na 1.5-2 jednostki mieszanki alkoholowej)
6) Zabutelkowanie, leżakowanie i czekanie na okazję do spicia trunku, który porpawia swe walory smakowe z czasem
Projekt na przyszłość: maceracja