Otóż, niejeden głos wieszczył kres orczego obozu, że w kolejnym roku go nie będzie, bo się niby już przejadł (i przepił). Trochę to prawda. Sam wielce orkusów lubię, ale przyznać muszę, że powtarzalność Obozu trzeci rok z rzędu odebrała mu sporo atrakcyjności. Nadal jest ucieszny, ale już nie zaskakuje. A co zrobić zamiast? Wymyśliłem! Ponieważ na kolejną Topo Jankoś planuje zaprosić Pilipiuka, niechaj orkusy przedzierzgną się w wojsławickich chłopów - albo jeszcze lepiej: w troglodytów z Dębinki. Jako dębinkowcy mogą zachować wiele orkowych "nawyków kulturowych"


Do tego - jeśli klimat Wędrowyczowy będzie silnie obecny na Toporiadzie - gotów jestem urządzić dużego larpa w tejże scenerii. Grupy następujące: dębinkowcy, chłopi z Wojsławic, policjanci, a nadto studenci archeologii na wykopkach. Pilipiukowi rad bym zaproponował rolę Olszakowskiego - kierownika wykopalisk, żeby się znęcał nad studentami. Doskonale by się sprawił.
