Tak oto po tygodniowym urlopie po Toporiadzie, polegającym na opierdzielaniu się w słońcu, chlaniu litrów zimnego browarka, ciapaniu w karty i kibicowaniu polskiej męskiej reprezentacji siatkówki w eliminacjach do MŚ wróciłam do Krakowa... i przy nutach Kantyczki i innych utworów Kaczmarskiego kojarzących mi się z Wami, moi drodzy, przyszedł czas bym - jak co roku - pozostawiła i swój zapis na łamach tegoż forum.
Zacznę może od wyżalenia się na jeden temat. Niezwiązany bezpośrednio z Toporiadą. PIEPRZONE PKP. Najadłam się stresu i złapałam niezłego wkurwa jak się okazało, że nie dojedziemy do Tomaszowa na 16.40 tylko na 18.33. Bo ten pociąg, na który nam sprzedano bilety w Krakowie to w ogóle kursuje tylko do połowy drogi. Ale dzięki Phishy i Jankesowi udało mi się opanować złość i czarną rozpacz i w końcu jakoś dotarliśmy. Wielkie podziękowania za transport do samej Fryszerki. Koniec żalu.
O żalu i złości zapomniałam już całkiem kiedy przyszedł do mje Jankoś i dał mi koszulkę i mogłam się od razu przebrać i wzięłam identyfikator i już wszyscy wiedzieli, że Shila to Shila i fokle, no.
Miało być o Toporiadzie 2009. Jak napisał pewien Wielki Pisarz (!!!) wcześniej... Let's go. (a będzie jak zawsze długo, ale co poradzę)
Czwartek
LARP. Emm... Emmm... Już nigdy więcej nie dam się wciągnąć w ekipę latającą po lasach i łąkach po nocy. Nienawidzę latać po lesie w nocy. Taka moja mała fobia. I w tym roku mnie to znowu spotkało




Po LARPie posiedzenie przy ognisku. Było mrrrr. Allseronowe towarzystwo mrrrr. Daszek i Atha obiecane piwo przywieźli i jesio kiełbaską poratowali biedną Strażniczkę Miejską po służbie

Piątek
Odwiedziłam prelekcję o alchemii u Banana jak jeszcze umiał mówić. Fajnie było, w ogóle alchemia fajny temat.
Zajrzałam na konkurs sprawnościowy i to co tam zobaczyłam było... ciekawe

A potem przywiało mnie na konkurs o Transformersach. Masakra



Kalambury - mrrr. Świetna zabawa i w ogóle... Trochę przekrzykiwania, oskarżeń, no, ale cóż... Emocje biorą górę


Obiadek pycha. I w ogóle wielkie ukłony dla osób przygotowujących go, było pysznie. A to chyba też jedna z zalet Toporiady takie wspólne obiadowanie.
Dla Tysi i Amelki podziękowania za konkurs na planszy. Dla panów, z którymi rywalizowałam takoż, bo nie znali Earthdawn'a i mogłam dzięki temu wygrać

A potem był Jungle Speed, a potem było rysowanie (elficki pies


Otwarcie.
Dla mnie bomba. Kompletnie nie rozumiem, czemu jest tak krytykowane. Odrobina nostalgii i powtórne pojawienie się Benedytka mnie po prostu rozwaliły. Nie rozumiałam komentarzy w tłumie głoszących 'Co to ma być..?'. Dla mnie było kapitalnie. Filmik wywlókł na wierzch wspomnienia poprzednich lat. Kreacja Sąsiada jak zwykle nie pozostawia nic do życzenia. Ogólnie... miodzio. Nie wiem jaka była pierwotna koncepcja, ale jak zaproponowano mi udział to się wystraszyłam. VIVAT TATARY!
Sesja u Sąsiada.
Hem. To pewien fenomen. To była moja czwarta Toporiada. I trzecia, na której zagrałam u Sąsiada (i pierwsza, na której nie zostałam do końca, za co ponownie przepraszam, nie dałam rady). Nie wiem czemu. Jakoś tak. Ale, że jemu to nie przeszkadzało (a Podczah prowadził Starcrafta) to se poszłam. Z tego miejsca podziękowania dla Sąsiada, Vilitha, Lumiego i Maga. To była chyba najlepsza sesja PC w jakiej miałam okazję na Toporiadzie uczestniczyć. Długo by opisywać co się działo. Jednak dzięki prowadzącemu i dobrym graczom mogłam swobodnie odgrywać moją Oszustkę i bawiłam się tą postacią wyśmienicie. Dziękuję Wam

Sobota
Przedpołudnie zajęte miałam przygotowaniem do sesji (dziękuję Jankesowi za użyczenie drukarki :* ). A potem przyszło mi zakręcić się koło Dzikiego Bzu. Jak się zakręciłam raz to na kilka godzin wsiąkłam. A nie mogli mi pomóc... Przecie są tylko końmi. Wojborowi i Sigarrowi należą się podziękowania wielkie za możliwość postrzelania sobie z łuku. Chłopcy wiedzieli, że nie ma sensu robić turnieju ani konkursu, bo już wiedzieli kto wygrał :* (Sigarr i tak Ci nie wybaczę, że mnie w piątek w nocy nie poznałeś!) Potem poszłam Wojborowi naganiać ludzi na prelekcję o karczmach. Jak dla mnie było super. Sporo ciekawostek się dowiedziałam. Nawet teraz na urlopie jak przechodziliśmy obok takiej jednej pseudo-karczmy to zaczęliśmy kminić gdzie ma podcień.
A potem był konkurs Zombi... Tego nie skomentuję

Po obiadku - historia Toporów. Świetna kontynuacja pierwszej częsci


Sesja Eartdawn.
W sobotę miałam przyjemność poprowadzić sesję. O ile przyjemnością można nazwać coś do czego zostało się potajemnie nakłonionym, podstępnie namówionym, przekupionym a w pewnej chwili nawet zaszantażowanym! Prawda, Jankosiu?

Na szczęście jednak to, co w moim mniemaniu miało być jednym wielkim niewypałem, przerodziło się w świetną sesję. Naprawdę świetną biorąc pod uwagę, że 3/4 z graczy grało pierwszy raz w życiu a może jeden raz w życiu sesję na oczy widziało. Z tego miejsca wielkie dzięki dla Maevienn, która po wielu moich prośbach wynikłych z pierwotnego zgłoszenia przez niej chęci zgodziła się u mnie zagrać i wprowadziła wraz ze mną Atharię, Dahgarta i Sevalda w RPG. Po raz kolejny również miałam okazję gościć na swojej sesji najlepszego początkującego gracza konwentu - w zeszłym roku Ula, w tym Daszek - z czego bardzo się cieszę.
BYLIŚCIE WSPANIALI! KOCHAM WAS!



Zakończenie - epickie. Wielkie podziękowania przede wszystkim dla wykonawców, bez których koncert nie miałby miejsca oraz dla Armii Goblinów za wspólną zabawę. I więcej nie napiszę. Kantyczka w kręgu znajomych przy zgaszonym świetle i wschodzącym za lasem słońcu - epicka.
Ognisko - świetne. Znowu mnie Atha i Daszek ratowali kiełbaskami. Misiaki, za rok to ja Wam piwo przywiozę



Niedziela
Ciężki był to poranek. Klimacik pożegnań i odjeżdżających osób sprawił, że dotarło do mnie, że to już koniec...
Koniec ten nieuchronnie zbliżał się wśród głupich zdjęć (Pigmej zabiję Cię! ^^ Ale i tak Cię uwielbiam!), przytulanek (Lemek :*) i grania w Junglespeeda (buziak Tęcza

Aż w końcu nadszedł w postaci rodziców Atharii - dzięki jeszcze raz kochana za podwózkę

Dla mnie to był koniec. Kolejne spotkanie pewnie dopiero za rok...
Kilka słów podsumowania...
O zgrozo, zgadzam się ze Sleemem. Ale że Savarian i parę innych osób zgodziło się z nim wcześniej to ja się zgodzę z nimi i może to nie będzie takie straszne.
Moje subiektywne spostrzeżenia to takie, którymi już podzieliłam się z kilkoma osobami i które pewnie się powtórzą. Bardzo duży teren. Centralne miejsca (pokoik orgów z akredytacją, sklepik, ognisko) przesunięte na obrzeża. Mocny rozstrzał konwentowiczów przez baaardzo szeroki wybór prelekcji i konkursów (czy zbyt dużo atrakcji może okazać się wadą?). Ale ludzie nadal ci sami, sporo nowych, ale witanych jak swoi i chyba nie czujących się obco.
Jak co roku - gratuluję. I dziękuję.
Dziękuję wszystkim koordynatorom i organizatorom - szczególnie k8. Jego to mi się aż żal chwilami robiło.
Dziękuję wszystkim uczestnikom, gościom, prowadzącym konkursy, prelekcje, pokazy.
Dziękuję tym, z którymi zagrałam i tym, którzy zagrali u mnie.
VIVAT TOPORIADA!
I do zobaczenia za rok.
EDIT: I tak sobie myślę czy się nie pobawić w ten elfi obóz .>>. Ale chyba jako dobry PR z orkami, bo mje tam całkiem tolerują. W końcu ktoś zrobił im reklamę i wyprzedali cały Totem - Potem

P.S.: Sunshine - masz punkta

P.S.2.: Nie prowadzę za rok. Się nie dam.
P.S.3.: !!!!!VIVAT MJOLNIR!!!!!
http://images49.fotosik.pl/181/322d0e59a505b1f5.jpg by Phishy