Wrażenia z Toporiady
Re: Wrażenia z Toporiady
Po trwającym około 20 godzin śnie potoporiadowym jestem wreszcie w stanie coś napisać.
Dojazd na miejsce był z pewnością osobną przygodą, a choć do najbardziej skomplikowanych nie należał to doskonale nastrajał do Toporiady- zostawiamy za sobą codzienność i wkraczamy w las, by znaleźć tam magiczne miejsce zebrań wszelkich spaceńców.
Miejsce konwentu było jedną z jego największych zalet i jednocześnie pewną wadą. Było cudowne, zacienione, blisko rzeki (pozdro Sadam ), klimatyczne i jednocześnie z udogodnieniami a zarazem bardzo duże. I właśnie to ostatnie wywołało u mnie wrażenie zbyt małej ilości konwentowiczów- niektóre punkty programu świeciły pustkami, a naraz nie widziało się zazwyczaj więcej niż kilka osób. Biorę to jednak za dobrą monetę, gdyż wskazuje na wielką dbałość organizatorów o to, by wystarczyło atrakcji dla każdego oraz że Toporiada jest w stanie przyjąć znacznie więcej osób
Małą wadą stanicy jest też umiejscowienie ogniska- znajduje się ono na uboczu i siłą rzeczy nie może stanowić centrum konwentu.
LARP uważam za udany- pomimo pewnych zgrzytów wyszedł imo lepiej niż w zeszłym roku. Widać było, że autorzy mieli zamysł, zaś uczestnikom nie brakowało pomysłów
Ilość prelekcji nieco mnie przytłoczyła i muszę przyznać, że miałem pewną trudność z wybraniem każdego z punktów, które odwiedzę. To samo tyczy się sesji- każdego dnia było kilka pozycji, które bardzo mnie nęciły. Cóż, w końcu życie to sztuka wyboru...
Odrobinkę rozczarowało mnie tegoroczne otwarcie, które na szczęście poratował Benedetto (koniec, finito, double kill ). Zapewne pamięć o rewelacyjności otwarcia zeszłorocznego, zapadający już zmrok oraz brak nagłośnienia zaważyły na moich odczuciach. No, ale przynajmniej ładnie tańczyli, a Toporiada się odbyła
A teraz nieco o atrakcjach, w ułożeniu chaotycznym:
-Prelekcja Pływu, choć początkowo nieco monotonna, bardzo mnie później wciągnęła. Powodzenia w pracach nad systemem Andre!
-Orkusum, dzięki pomocy goblińskiej (Zawisza) i nieokreślonej (ja) udało się, choć z trudem, wygrać Lwią Wątrobę. Pozdrowienia i ukłony dla drużyny przeciwnej.
-konkurs narracyjny, pomimo dużych problemów technicznych, trzymał poziom. Dużo radości przysporzyło mi słuchanie starań uczestników, zaś wytrzeszczu gał obejrzenie obrazków tematycznych. Ogólnie muszę pochwalić nowe pomysły, które w tym roku weszły w życie (muzyka i obrazki).
-konkurs zombie był jednym z bardziej widowiskowych. Dużo śmiechu, piachu, mózgów, flaków oraz pościg za kamerzystą- oto najlepsze streszczenie!
-Kto zbrzuchacić córka wodza? czyli orczy konkurs(?), który przyciągnął sporą część konwentu. Orkowa gra jak zwykle trzymała poziom niski i prostacki, czyli taki jaki powinna
-Głupota z klasą, czyli rozwinięcie zeszłorocznego tatarskiego konkursu talentów. Mimo dość marnych początków, konkurs około drugiej rundy zaczął się rozkręcać, aż do osiągnięcia w finale tak mistrzowskiego poziomu, że spadłem ze śmiechu ze snopka siana, dzieci zaś płakały ze strachu (biedactwa). Brawa dla jury (im należy się osobna nagroda) oraz finalistów: Yaga "mój tata ma wąsy" i Prozaca!
-konkurs tolkienowski uświadomił mi jak mało wiem o twórczości tego autora polskiego pochodzenia . Jednakże i tak bawiłem się dobrze i nawet odpowiedziałem na kilka pytań! Zaimponował mi Ryjek swoim zdeterminowaniem by konkurs wygrać- ponoć przygotowywał się do niego dwa miesiące. Ale było warto, gdyż udało mu się!
-podstawowe nauki praktyczne na temat fechtunku szablą u Michała Mochockiego zapewniły mi sporo ruchu i dobrej zabawy.
-prelekcja Jacka Komudy połączona z pokazem na temat była bardzo ciekawa i widowiskowa. Wystarczy obejrzeć na zdjęciach ilu ludzi przybyło by popatrzeć i posłuchać.
Bardzo duże wrażenie zrobił na mnie w tym roku Orczy Obus oraz jedno z większych niespodzianek konwentu, czyli Ditroid. Games Room, choć ponoć marnie zaopatrzony, był z pewnością sporą atrakcją. Najmilej jednakże będę pewnie wspominał koncert piosenek Jacka Kaczmarskiego oraz piosenek żeglarskich- po prostu rum, śpiew i taniec! (pozdrawiam wykonawców, czyli Dziką Kaczkę oraz Groma).
A teraz podziękowania:
-dla Avril, Vallarra, Viann oraz Haruka za sesję dzikopolową. Wbrew obawom Avril nikt nie znał legendy, która była inspiracją sesji
-dla Ito, Iguy, Maga, Ivora, Nixa oraz ostatniego gracza, którego miana zapomniałem (każdego roku zdarzy mi się kilka takich osób, przepraszam) za sesję w Amber. Zarówno system jak i sesja absolutnie mnie zachwyciły, biorę się za zdobywanie materiałów o systemie i książek Zelaznego.
-dla Orczego Obosu, Ditroid i Armii Goblinów za to, że byli.
-dla organizatorów, za to, że dobrowolnie poświęcili swój czas tylko po to, by inni mogli się wspaniale bawić.
- dla osób obsługujących kuchnię oraz sklepik.
-dla młodego pokolenia Toporów, które staje się coraz liczniejsze, oraz Matek i Ojców Erpegowców (Chcesz zagrać w Warhammera kochanie? Nie tato, nie ogarniam mechaniki oraz Ślimak, Ślimak pokaż rogi! )
Na koniec powiem, że Toporiada jak co roku pozwoliła mi poznać nowych ciekawych ludzi, wspaniale się bawić z innymi erpegowcami i na kilka dni zapomnieć o życiu. W tym roku brakło chyba tylko zdjęcia grupowego i jakichś 100 konwentowiczów, coby zapełnić obszar konwentu oraz sesje.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam wszystkich.
Dojazd na miejsce był z pewnością osobną przygodą, a choć do najbardziej skomplikowanych nie należał to doskonale nastrajał do Toporiady- zostawiamy za sobą codzienność i wkraczamy w las, by znaleźć tam magiczne miejsce zebrań wszelkich spaceńców.
Miejsce konwentu było jedną z jego największych zalet i jednocześnie pewną wadą. Było cudowne, zacienione, blisko rzeki (pozdro Sadam ), klimatyczne i jednocześnie z udogodnieniami a zarazem bardzo duże. I właśnie to ostatnie wywołało u mnie wrażenie zbyt małej ilości konwentowiczów- niektóre punkty programu świeciły pustkami, a naraz nie widziało się zazwyczaj więcej niż kilka osób. Biorę to jednak za dobrą monetę, gdyż wskazuje na wielką dbałość organizatorów o to, by wystarczyło atrakcji dla każdego oraz że Toporiada jest w stanie przyjąć znacznie więcej osób
Małą wadą stanicy jest też umiejscowienie ogniska- znajduje się ono na uboczu i siłą rzeczy nie może stanowić centrum konwentu.
LARP uważam za udany- pomimo pewnych zgrzytów wyszedł imo lepiej niż w zeszłym roku. Widać było, że autorzy mieli zamysł, zaś uczestnikom nie brakowało pomysłów
Ilość prelekcji nieco mnie przytłoczyła i muszę przyznać, że miałem pewną trudność z wybraniem każdego z punktów, które odwiedzę. To samo tyczy się sesji- każdego dnia było kilka pozycji, które bardzo mnie nęciły. Cóż, w końcu życie to sztuka wyboru...
Odrobinkę rozczarowało mnie tegoroczne otwarcie, które na szczęście poratował Benedetto (koniec, finito, double kill ). Zapewne pamięć o rewelacyjności otwarcia zeszłorocznego, zapadający już zmrok oraz brak nagłośnienia zaważyły na moich odczuciach. No, ale przynajmniej ładnie tańczyli, a Toporiada się odbyła
A teraz nieco o atrakcjach, w ułożeniu chaotycznym:
-Prelekcja Pływu, choć początkowo nieco monotonna, bardzo mnie później wciągnęła. Powodzenia w pracach nad systemem Andre!
-Orkusum, dzięki pomocy goblińskiej (Zawisza) i nieokreślonej (ja) udało się, choć z trudem, wygrać Lwią Wątrobę. Pozdrowienia i ukłony dla drużyny przeciwnej.
-konkurs narracyjny, pomimo dużych problemów technicznych, trzymał poziom. Dużo radości przysporzyło mi słuchanie starań uczestników, zaś wytrzeszczu gał obejrzenie obrazków tematycznych. Ogólnie muszę pochwalić nowe pomysły, które w tym roku weszły w życie (muzyka i obrazki).
-konkurs zombie był jednym z bardziej widowiskowych. Dużo śmiechu, piachu, mózgów, flaków oraz pościg za kamerzystą- oto najlepsze streszczenie!
-Kto zbrzuchacić córka wodza? czyli orczy konkurs(?), który przyciągnął sporą część konwentu. Orkowa gra jak zwykle trzymała poziom niski i prostacki, czyli taki jaki powinna
-Głupota z klasą, czyli rozwinięcie zeszłorocznego tatarskiego konkursu talentów. Mimo dość marnych początków, konkurs około drugiej rundy zaczął się rozkręcać, aż do osiągnięcia w finale tak mistrzowskiego poziomu, że spadłem ze śmiechu ze snopka siana, dzieci zaś płakały ze strachu (biedactwa). Brawa dla jury (im należy się osobna nagroda) oraz finalistów: Yaga "mój tata ma wąsy" i Prozaca!
-konkurs tolkienowski uświadomił mi jak mało wiem o twórczości tego autora polskiego pochodzenia . Jednakże i tak bawiłem się dobrze i nawet odpowiedziałem na kilka pytań! Zaimponował mi Ryjek swoim zdeterminowaniem by konkurs wygrać- ponoć przygotowywał się do niego dwa miesiące. Ale było warto, gdyż udało mu się!
-podstawowe nauki praktyczne na temat fechtunku szablą u Michała Mochockiego zapewniły mi sporo ruchu i dobrej zabawy.
-prelekcja Jacka Komudy połączona z pokazem na temat była bardzo ciekawa i widowiskowa. Wystarczy obejrzeć na zdjęciach ilu ludzi przybyło by popatrzeć i posłuchać.
Bardzo duże wrażenie zrobił na mnie w tym roku Orczy Obus oraz jedno z większych niespodzianek konwentu, czyli Ditroid. Games Room, choć ponoć marnie zaopatrzony, był z pewnością sporą atrakcją. Najmilej jednakże będę pewnie wspominał koncert piosenek Jacka Kaczmarskiego oraz piosenek żeglarskich- po prostu rum, śpiew i taniec! (pozdrawiam wykonawców, czyli Dziką Kaczkę oraz Groma).
A teraz podziękowania:
-dla Avril, Vallarra, Viann oraz Haruka za sesję dzikopolową. Wbrew obawom Avril nikt nie znał legendy, która była inspiracją sesji
-dla Ito, Iguy, Maga, Ivora, Nixa oraz ostatniego gracza, którego miana zapomniałem (każdego roku zdarzy mi się kilka takich osób, przepraszam) za sesję w Amber. Zarówno system jak i sesja absolutnie mnie zachwyciły, biorę się za zdobywanie materiałów o systemie i książek Zelaznego.
-dla Orczego Obosu, Ditroid i Armii Goblinów za to, że byli.
-dla organizatorów, za to, że dobrowolnie poświęcili swój czas tylko po to, by inni mogli się wspaniale bawić.
- dla osób obsługujących kuchnię oraz sklepik.
-dla młodego pokolenia Toporów, które staje się coraz liczniejsze, oraz Matek i Ojców Erpegowców (Chcesz zagrać w Warhammera kochanie? Nie tato, nie ogarniam mechaniki oraz Ślimak, Ślimak pokaż rogi! )
Na koniec powiem, że Toporiada jak co roku pozwoliła mi poznać nowych ciekawych ludzi, wspaniale się bawić z innymi erpegowcami i na kilka dni zapomnieć o życiu. W tym roku brakło chyba tylko zdjęcia grupowego i jakichś 100 konwentowiczów, coby zapełnić obszar konwentu oraz sesje.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam wszystkich.
Ostatnio zmieniony 10 sie 2009, 09:41 przez Cadogan, łącznie zmieniany 1 raz.
Jędrzej "Cadogan" Maciejczyk - Toporowy Przyjaciel
Re: Wrażenia z Toporiady
Kolejna wyborna Toporiada. Miejsce może nie tyle za duże, co brakowało wyraźnego centrum konwentu, które było bardziej czytelne w poprzednich lokalizacjach. W ostatnią noc było kilka fajnych imprez, a nie jedna wielka Może trzeba było lać piwo i sprzedawać kiełbaski przy ognisku? Wtedy pewnie naturalnie tam wykształciło by się serce konwentu?
Mimo tego bawiłem się wyśmienicie. Czuję pewien niedosyt, bo przez te marudzidupy nie integrowałem się z Toporową bracią na tyle ile bym chciał. Ale wbrew pozorom trochę krążyliśmy po konwencie - więcej niż mogło by się wydawać . Dlatego odpowiedzialnie mogę pogratulować organizatorom sukcesu - następnym razem proponuję tylko od razu przesunąć cały program o godzinę
Sesje oglądało się miło, choć czasu było za mało. Świetnie było zobaczyć poważną i mroczną sesje w Dzikie Pola, dokładnie przygotowaną i świetnie poprowadzoną. Szkoda tylko, że sobie nie pograłem.
Orczy obóz co rok bardziej wyczesany, fajnie że pojawiło się też małe Neuroshimowo. Noclegi rewelka, sanitariaty... khem... no mogło być lepiej. Były chwile grozy, że tak to ujmę.
Na koniec sorki za szybkie zwinięcie się bez zbytnich pożegnań - czas nas gonił, więc do większości pewnie jeszcze nie dotarł kac, że o wstawaniu nie powiem, a i wielkość terenu odstraszyła nas przed pożegnalnym pochodem.
Wiwat Toporiada!
PS. Szczególne pozdrowienia dla Asi i Karen, które poznały się na naszym poczuciu humoru (prawda?). No i dla Jankesa, który powiedział Tarkisowi i Neishinowi, że jestem z Rawy.
Mimo tego bawiłem się wyśmienicie. Czuję pewien niedosyt, bo przez te marudzidupy nie integrowałem się z Toporową bracią na tyle ile bym chciał. Ale wbrew pozorom trochę krążyliśmy po konwencie - więcej niż mogło by się wydawać . Dlatego odpowiedzialnie mogę pogratulować organizatorom sukcesu - następnym razem proponuję tylko od razu przesunąć cały program o godzinę
Sesje oglądało się miło, choć czasu było za mało. Świetnie było zobaczyć poważną i mroczną sesje w Dzikie Pola, dokładnie przygotowaną i świetnie poprowadzoną. Szkoda tylko, że sobie nie pograłem.
Orczy obóz co rok bardziej wyczesany, fajnie że pojawiło się też małe Neuroshimowo. Noclegi rewelka, sanitariaty... khem... no mogło być lepiej. Były chwile grozy, że tak to ujmę.
Na koniec sorki za szybkie zwinięcie się bez zbytnich pożegnań - czas nas gonił, więc do większości pewnie jeszcze nie dotarł kac, że o wstawaniu nie powiem, a i wielkość terenu odstraszyła nas przed pożegnalnym pochodem.
Wiwat Toporiada!
PS. Szczególne pozdrowienia dla Asi i Karen, które poznały się na naszym poczuciu humoru (prawda?). No i dla Jankesa, który powiedział Tarkisowi i Neishinowi, że jestem z Rawy.
Mateusz "Craven" Wielgosz
PRZYJACIEL TOPORÓW
PRZYJACIEL TOPORÓW
Re: Wrażenia z Toporiady
Nie spodziewałem się tak naładowanego programu, wydaje mi się że to raczej on a nie rozległość terenu sprawiał wrażenie pozornej pustki, poza czterema kolumnami głównego programu jeszcze GamesRoom, i Orkusy, i Neuroszima, i rzeka, i ognisko wreszcie sklepik, to dziesięć miejsc w których chciało się być naraz
eh... gdyby tylko zupełnie zbędną umywalnię dało się zamienić miejscami ze stanowczo źle położonym ogniskiem
Wielkie dzięki Andrzejowi za poprowadzenie nie tylko nocnej ale i dziennej sesji w Amber ,dzięki niemu i Zawiszy który go do tego skłonił, i Ito który prowadził w sobotni wieczór, Amber był systemem w który grano prawie non stop przez całą Toporiadę.
Kolosalne podziękowania dla Smoka za Dzikie Pola, w tym roku Czcibor, główny gobliński dzikopolowiec był chory. Jakbym wiedział że Taaakie te sesje będą przywiózłbym go choćby w trumnie. Pomogło by mu lepiej niż szpital
Pokorne podziękowania moim graczom z piątkowej sesji w L5K za to że zechcieli poświęcić mi dość czasu by jakoś zakończyć to co zacząłem.
Wielki Szacunek dla Elfa skoro pokazał się na Toporiadzie musi mieć, jak na przedstawiciela gatunku, kolosalne dębowe jaja.
Jeszcze wielkie dzięki dla Wszystkich Organizatorów i Gości. Zastanawiając się dziś nad planami Armii Goblinów na przyszły rok, uświadomiłem sobie po raz pierwszy że od dziś lata w moim kalendarzu zaczynają i kończą się na Toporiadzie
eh... gdyby tylko zupełnie zbędną umywalnię dało się zamienić miejscami ze stanowczo źle położonym ogniskiem
Wielkie dzięki Andrzejowi za poprowadzenie nie tylko nocnej ale i dziennej sesji w Amber ,dzięki niemu i Zawiszy który go do tego skłonił, i Ito który prowadził w sobotni wieczór, Amber był systemem w który grano prawie non stop przez całą Toporiadę.
Kolosalne podziękowania dla Smoka za Dzikie Pola, w tym roku Czcibor, główny gobliński dzikopolowiec był chory. Jakbym wiedział że Taaakie te sesje będą przywiózłbym go choćby w trumnie. Pomogło by mu lepiej niż szpital
Pokorne podziękowania moim graczom z piątkowej sesji w L5K za to że zechcieli poświęcić mi dość czasu by jakoś zakończyć to co zacząłem.
Wielki Szacunek dla Elfa skoro pokazał się na Toporiadzie musi mieć, jak na przedstawiciela gatunku, kolosalne dębowe jaja.
Jeszcze wielkie dzięki dla Wszystkich Organizatorów i Gości. Zastanawiając się dziś nad planami Armii Goblinów na przyszły rok, uświadomiłem sobie po raz pierwszy że od dziś lata w moim kalendarzu zaczynają i kończą się na Toporiadzie
Re: Wrażenia z Toporiady
A tak zupełnie poważnie zapytam... czy nie dało by się zrobić jeszcze jednej Toporiady we wrześniu? Pytanie zadaję ZUPEŁNIE poważnie
-
- Cuś na kształt tasaka
- Posty: 53
- Rejestracja: 06 wrz 2008, 13:13
- Lokalizacja: Warszawice
- Kontakt:
Re: Wrażenia z Toporiady
Nie jestem nawet w ćwierci tak zachwycony, jak w zeszłym roku. Efekt toporiadzkiego nuba. Rok temu jechałem przygotowany na dobry konwent, a efekt przerósł moje oczekiwania tysiąckrotnie. Teraz wiedziałem, jak będzie wspaniale, a było tylko dwa razy lepiej.
Niewątpliwie konwent możnaby dopieścić pod bardzo wieloma względami, w większości tymi, które wymieniałem w zeszłym roku. Tylko zaczynam się zastanawiać, po co? Nie chodzi mi o te hasła "nie ma obsuwy -> nie ma Toporki", ani o knucie żeby za rok program zacząć o 9.00, to się zacznie o 10.00 i będzie git. Chodzi mi o stary mit, że konwent składa się z dobrej organizacji i świetnej atmosfery. Organizatorzy dość konsekwentnie przykładają się dalece bardziej do atmosfery, a uczestnicy nieodmiennie przyznają takiemu podejściu rację. Dlatego czepnę się tylko tych punktów, które były moim zdaniem słabsze, niż dotąd.
NIE CZYTAĆ
LARP. Był znacznie lepiej pomyślany i znacznie gorzej zorganizowany. Rozumiem, brak wystarczającej ilości MGów, ale dość wyraźnie widać też było różnicę w ich staraniach. O ile na Banana i Jankosia mogli spokojnie liczyć gracze z innych drużyn (np. z mojej), o tyle przynajmniej jeden MG (właśnie mój) był raczej niedostępny. Na koniec zagłada miasta, o której nikt nie powiedział graczom zgromadzonym na rynku (niektórzy knuli tam jeszcze ładny kawałek, nim powiedziano, że nie żyją i LARP się skończył). I oddawanie kart (moja drużyna miała ich cztery, mimo bezradnego poszukiwania piątej karty przez dwie godziny - niestety, nasz MG nie poinformował nas, że cztery karty też nas urządzają).
Miejsce. Traciło na wstępie w moim subiektywnym odczcuciu, więc starałem się ten subiektywizm porzucić i nie przejmować. Po prostu las Głuchowski, mający trzy piętra roślinności, drzewa najrozmaitszych gatunków i jeszcze gratisowe warchlaki, jest jak dla mnie lasem. Zagęszczone zbiorowisko sosen jest uprawą drzew, nie klimatyczniejszą od uprawy żyta czy kartofli. Zwykłem takie lasy nazywać fabrycznymi i wolę być obok naturalnego, niż wewnątrz fabrycznego. Tyle subiektywizmu.
Niewątpliwie centrum konwentu nie istniało, i był to spory minus. Kilkakroć wspomniana nazwa "główny plac" wywoływała raczej konsternację, niż świadomość miejsca zbiórki. Ognisko też na peryferiach. Ale tu organizatorzy niewiele mogli poradzić, chyba tylko proponowane przeniesienie sklepiku w pobliże ognia.
Wielkość miała znaczenie - rozlazła była ta Toporiada i trudno było odgadnąć, co się dzieje, gdzie są ludkowie, etc. Ale już sam Jankoś powiedział, że wystarczy ograniczyć zasięg do linii Games Roomu i byłoby gites.
Nie ma obsuwy, nie ma Toporiady. Więc niech obsuwy będą. Kaczor i tak wykonał kawał znakomitej roboty sprawiając, że punkty programu były, zegarek jest bez znaczenia*. Ale wydzielenie Orków z siatki godzinowej i nie podawanie jakichkolwiek parametrów czasowych ich imprez sprawiło, żeśmy raczej mieli dwa konwenty, niż jeden.
JUŻ MOŻNA CZYTAĆ
* - Skoro czas mierzymy - a przecież mierzymy - od Toporiady do Toporiady, to na samej Toporiadzie mierzenie czasu musi się nie udać. Jedyne, co można powiedzieć z całą pewnością, to że za krótko.
Na koniec dodam, że kiedy się żegnałem ze wszystkimi, Jankes mi podziękował. Zastanawiałem się tylko, za co? Jankes, Twój syn zrobił taką markę konwentu, że jeżeli kiedykolwiek bym się nie pojawił, to byłby znak, że najwyższy czas na skremowanie mnie. A jeżeli byłbym żywy i bym się nie pojawił, to za karę.
Przepraszam za ominięcie RPG-owiej w drodze powrotnej, ale czułem się zbyt zmęczony na jakiekolwiek cokolwiek. Tylko łóżko się dla mnie liczyło.
Dziękuję absolutnie wszystkim. Dziękuję Orkom za wyrzeźbienie pięknej tablicy. Dziękuję Nerwoświniakom za pokazanie, że nawet konwentowy śmietnik ma swój klimat. Dziękuję władcy piwa z szyszką, że miał dość odwagi, by spacerowac poprzez ZŁO.
Dziękuję organizatorom, że już teraz mogę uznać ten rok za udany.
Dziękuję organizatorom za to, że już mam plany na przyszłe lato.
Dziękuję swoim graczom, że dzielnie trzymaliście mi klimat sesji. Radziliście sobie z tym lepiej niż ja. Asiu, Tobie dziękuję najbardziej.
Dziękuję Savarianowi za naprawdę fajną sesję. Inkwizytorze, zepsułeś ją, a mogła być doskonała, mimo to Tobie też dziękuję. Bolał mnie brzuch, gardło, szczęka, policzki, głos mi zachrypł od śmiechu jeszcze przed darciem się na koncercie. Pozostanę z dylematem do końca, czy lepiej bym się bawił, gdyby sesja pociągnęła się krwawa i mroczna, czy lepsze okazały się ogórki do chleba ze smalcem i czy się dobrze wyspałem mimo koszmarów nocnych.
Dziękuję swojej drużynie z LARPa. Byliśmy najlepsi. Szczególnie dziękuję Mardockowi, że odwrócił się do mnie plecami w odpowiednim momencie. Sorry, Szefie :o)
Serdecznie dziękuję Honornym Goblinom za to, że dokładnie wyjaśnili, czemu jest dla nas zaszczytem ich obecnosć w Armii. Kaczorze: jak zawsze byłeś niesamowity. Gr0mie: przerwa na reklamę to było to.
Dziękuję Dzikiemu Bzu. Dziękuję Feniksom. Dziękuję Dzikopolowcom. Dziękuję Piotrkowowi. Dziękuję Mjolnirowi (chyba mam punkt u Shili). Dziękuję Bogdanowi za krótką gościnę w obozie Goblinów. Dziękuję tym, których nienawidzę, i tym, którzy skompromitowali się. Dziękuję wszystkim nieznanym mi dotąd ekipom. Dziękuję wszystkim niezekipowanym uczestnikom. Dziękuję Wam bardzo, Siekierki i Topory.
Niewątpliwie konwent możnaby dopieścić pod bardzo wieloma względami, w większości tymi, które wymieniałem w zeszłym roku. Tylko zaczynam się zastanawiać, po co? Nie chodzi mi o te hasła "nie ma obsuwy -> nie ma Toporki", ani o knucie żeby za rok program zacząć o 9.00, to się zacznie o 10.00 i będzie git. Chodzi mi o stary mit, że konwent składa się z dobrej organizacji i świetnej atmosfery. Organizatorzy dość konsekwentnie przykładają się dalece bardziej do atmosfery, a uczestnicy nieodmiennie przyznają takiemu podejściu rację. Dlatego czepnę się tylko tych punktów, które były moim zdaniem słabsze, niż dotąd.
NIE CZYTAĆ
LARP. Był znacznie lepiej pomyślany i znacznie gorzej zorganizowany. Rozumiem, brak wystarczającej ilości MGów, ale dość wyraźnie widać też było różnicę w ich staraniach. O ile na Banana i Jankosia mogli spokojnie liczyć gracze z innych drużyn (np. z mojej), o tyle przynajmniej jeden MG (właśnie mój) był raczej niedostępny. Na koniec zagłada miasta, o której nikt nie powiedział graczom zgromadzonym na rynku (niektórzy knuli tam jeszcze ładny kawałek, nim powiedziano, że nie żyją i LARP się skończył). I oddawanie kart (moja drużyna miała ich cztery, mimo bezradnego poszukiwania piątej karty przez dwie godziny - niestety, nasz MG nie poinformował nas, że cztery karty też nas urządzają).
Miejsce. Traciło na wstępie w moim subiektywnym odczcuciu, więc starałem się ten subiektywizm porzucić i nie przejmować. Po prostu las Głuchowski, mający trzy piętra roślinności, drzewa najrozmaitszych gatunków i jeszcze gratisowe warchlaki, jest jak dla mnie lasem. Zagęszczone zbiorowisko sosen jest uprawą drzew, nie klimatyczniejszą od uprawy żyta czy kartofli. Zwykłem takie lasy nazywać fabrycznymi i wolę być obok naturalnego, niż wewnątrz fabrycznego. Tyle subiektywizmu.
Niewątpliwie centrum konwentu nie istniało, i był to spory minus. Kilkakroć wspomniana nazwa "główny plac" wywoływała raczej konsternację, niż świadomość miejsca zbiórki. Ognisko też na peryferiach. Ale tu organizatorzy niewiele mogli poradzić, chyba tylko proponowane przeniesienie sklepiku w pobliże ognia.
Wielkość miała znaczenie - rozlazła była ta Toporiada i trudno było odgadnąć, co się dzieje, gdzie są ludkowie, etc. Ale już sam Jankoś powiedział, że wystarczy ograniczyć zasięg do linii Games Roomu i byłoby gites.
Nie ma obsuwy, nie ma Toporiady. Więc niech obsuwy będą. Kaczor i tak wykonał kawał znakomitej roboty sprawiając, że punkty programu były, zegarek jest bez znaczenia*. Ale wydzielenie Orków z siatki godzinowej i nie podawanie jakichkolwiek parametrów czasowych ich imprez sprawiło, żeśmy raczej mieli dwa konwenty, niż jeden.
JUŻ MOŻNA CZYTAĆ
* - Skoro czas mierzymy - a przecież mierzymy - od Toporiady do Toporiady, to na samej Toporiadzie mierzenie czasu musi się nie udać. Jedyne, co można powiedzieć z całą pewnością, to że za krótko.
Na koniec dodam, że kiedy się żegnałem ze wszystkimi, Jankes mi podziękował. Zastanawiałem się tylko, za co? Jankes, Twój syn zrobił taką markę konwentu, że jeżeli kiedykolwiek bym się nie pojawił, to byłby znak, że najwyższy czas na skremowanie mnie. A jeżeli byłbym żywy i bym się nie pojawił, to za karę.
Przepraszam za ominięcie RPG-owiej w drodze powrotnej, ale czułem się zbyt zmęczony na jakiekolwiek cokolwiek. Tylko łóżko się dla mnie liczyło.
Dziękuję absolutnie wszystkim. Dziękuję Orkom za wyrzeźbienie pięknej tablicy. Dziękuję Nerwoświniakom za pokazanie, że nawet konwentowy śmietnik ma swój klimat. Dziękuję władcy piwa z szyszką, że miał dość odwagi, by spacerowac poprzez ZŁO.
Dziękuję organizatorom, że już teraz mogę uznać ten rok za udany.
Dziękuję organizatorom za to, że już mam plany na przyszłe lato.
Dziękuję swoim graczom, że dzielnie trzymaliście mi klimat sesji. Radziliście sobie z tym lepiej niż ja. Asiu, Tobie dziękuję najbardziej.
Dziękuję Savarianowi za naprawdę fajną sesję. Inkwizytorze, zepsułeś ją, a mogła być doskonała, mimo to Tobie też dziękuję. Bolał mnie brzuch, gardło, szczęka, policzki, głos mi zachrypł od śmiechu jeszcze przed darciem się na koncercie. Pozostanę z dylematem do końca, czy lepiej bym się bawił, gdyby sesja pociągnęła się krwawa i mroczna, czy lepsze okazały się ogórki do chleba ze smalcem i czy się dobrze wyspałem mimo koszmarów nocnych.
Dziękuję swojej drużynie z LARPa. Byliśmy najlepsi. Szczególnie dziękuję Mardockowi, że odwrócił się do mnie plecami w odpowiednim momencie. Sorry, Szefie :o)
Serdecznie dziękuję Honornym Goblinom za to, że dokładnie wyjaśnili, czemu jest dla nas zaszczytem ich obecnosć w Armii. Kaczorze: jak zawsze byłeś niesamowity. Gr0mie: przerwa na reklamę to było to.
Dziękuję Dzikiemu Bzu. Dziękuję Feniksom. Dziękuję Dzikopolowcom. Dziękuję Piotrkowowi. Dziękuję Mjolnirowi (chyba mam punkt u Shili). Dziękuję Bogdanowi za krótką gościnę w obozie Goblinów. Dziękuję tym, których nienawidzę, i tym, którzy skompromitowali się. Dziękuję wszystkim nieznanym mi dotąd ekipom. Dziękuję wszystkim niezekipowanym uczestnikom. Dziękuję Wam bardzo, Siekierki i Topory.
Wódki nie pijam, ja nią duszę dezynfekuję!
Re: Wrażenia z Toporiady
Jeszcze nie odespałem, co rusz znajduję wokół siebie resztki arbuza, a przebywanie w pojedynkę sprawia mi poważne trudności... znaczy, że była Toporiada!
Działy się w tym roku rzeczy niesamowite. Orkusy, Ditroid, elfina spacerujący przez las, piwo z nalewaka (!), pomarańczowogłowy Zawisza... dużo dobrych bodźców. Zaskoczyła nas trochę lokalizacja ( a właściwie jej cechy, które zostały błędnie ocenione ), ale uważam, że to po prostu lekcja na przyszłość. Bardzo, bardzo miło było spędzić ten weekend z Wami we Fryszerce. Prywata:
Wielkie Postnuklearne Dzięki dla ekipy Neuroshimowej, ( Szczur, Vince, Hose, Tobiasz, ON i Sam, last but not least - Mniejsze Zuo ) która postawiła zajebisty obóz ( z telewizorem! ) i zgodziła się wziąć udział w improwizowanej sesji. Niech Szmoc będzie z Wami, popaprańcy !
Dzięki dla Gen. Podczacha i współuczestników za możliwość wspólnego skompromitowania się w ramach "Głupoty z klasą". Przepraszam rodziców chłopczyka, który się popłakał. Brawa dla Kubłogłowego z komisji!
Wyrazy uznania i szczere kondolencje dla uczestników Zombietycznego, którzy dali w tym roku popis na skalę dotąd niespotykaną, a Nesos upieprzył mnie w łydkę i zaraził grobową zgnilizną. Double kill
PS. "Oprator" Jeżyk jeszcze nigdy tak szybko nie biegał
Wielkie Joł dla Dzikiego Bzu. Musimy częściej wspólnie podróżować
Dzięki Ci Lucy, Dżudżu, Ryjku ( daj ryjka), Mardocku, chorutki Bananie, Jankosiu i Jankesie, i całej reszcie Toporiady, za to, że było tak, jak było. Do zobaczenia za rok !
Działy się w tym roku rzeczy niesamowite. Orkusy, Ditroid, elfina spacerujący przez las, piwo z nalewaka (!), pomarańczowogłowy Zawisza... dużo dobrych bodźców. Zaskoczyła nas trochę lokalizacja ( a właściwie jej cechy, które zostały błędnie ocenione ), ale uważam, że to po prostu lekcja na przyszłość. Bardzo, bardzo miło było spędzić ten weekend z Wami we Fryszerce. Prywata:
Wielkie Postnuklearne Dzięki dla ekipy Neuroshimowej, ( Szczur, Vince, Hose, Tobiasz, ON i Sam, last but not least - Mniejsze Zuo ) która postawiła zajebisty obóz ( z telewizorem! ) i zgodziła się wziąć udział w improwizowanej sesji. Niech Szmoc będzie z Wami, popaprańcy !
Dzięki dla Gen. Podczacha i współuczestników za możliwość wspólnego skompromitowania się w ramach "Głupoty z klasą". Przepraszam rodziców chłopczyka, który się popłakał. Brawa dla Kubłogłowego z komisji!
Wyrazy uznania i szczere kondolencje dla uczestników Zombietycznego, którzy dali w tym roku popis na skalę dotąd niespotykaną, a Nesos upieprzył mnie w łydkę i zaraził grobową zgnilizną. Double kill
PS. "Oprator" Jeżyk jeszcze nigdy tak szybko nie biegał
Wielkie Joł dla Dzikiego Bzu. Musimy częściej wspólnie podróżować
Dzięki Ci Lucy, Dżudżu, Ryjku ( daj ryjka), Mardocku, chorutki Bananie, Jankosiu i Jankesie, i całej reszcie Toporiady, za to, że było tak, jak było. Do zobaczenia za rok !
Wasze płyty? Sru, kurwa, klozet.
Re: Wrażenia z Toporiady
No to moja relacja jest już w sieci tutaj: http://asg-yesnomaybe.blogspot.com/2009 ... lacja.html
A ja jeszcze dodam podziękowania:
Dla wszystkich organizatorów za świetny konwent
Dla Sąsiada, Shili i wszystkich, którzy grali w Poza Czasem (sorry - skleroza) za świetną sesję.
Dla Prozaca i Neuroświrów za najbardziej porąbaną sesję w moim życiu
Dla Orków za Totem Potem
Dla sklepiku za sklepik
Dla ogniska za ciepło w nocy
Dla wszystkich za cokolwiek
A ja jeszcze dodam podziękowania:
Dla wszystkich organizatorów za świetny konwent
Dla Sąsiada, Shili i wszystkich, którzy grali w Poza Czasem (sorry - skleroza) za świetną sesję.
Dla Prozaca i Neuroświrów za najbardziej porąbaną sesję w moim życiu
Dla Orków za Totem Potem
Dla sklepiku za sklepik
Dla ogniska za ciepło w nocy
Dla wszystkich za cokolwiek
Re: Wrażenia z Toporiady
Żryjcie kapelusz i spijajcie z baku!
Co można powiedzieć o Topo 09'... Opiszę to okrężną drogą.
Siedzę tak teraz w domu i powinienem czytać kodeks drogowy i trzaskać testy z płytki przed jutrzejszym egzaminem na prawko. A co robię? Leżę, stoję na głowie, pytam większość przypadkowych ludzi czy mają może trochę złomu, "odpier***** tarło" z siostrą, szukam w lodówce "Totema Potema", śmieci rzucam za siebie, bo przecież obóz musi wyglądać i ogólnie piszę posta na forum toporowe. Czyli myślami jestem ciągle na Toporiadzie a i ciałem trochę też, o czym przekonuje się moja szanowna siostra. Najbliższe dni będą bardzo ciężkie- przez jakiś tydzień nie idzie myśleć o czymkolwiek innym niźli o tym najlepszym w Polsce konwencie. (A CO!)
Chciałoby się wymienić wszystko, co na tej Toporiadzie było niesamowite, ale wrodzone lenistwo nie pozwala. W takim razie podziękuję tym, którzy ownują i nie są frajerami ( ), i na tym skończę.
Dzienkujem:
- Stanowczo na pierwszym miejscu trzeba podziękować organizatorom. Wazelina, nie wazelina, bez Was nie mógłbym pisać tego posta i w ogóle jarać się tym, co się działo. Chylę czoła przed każdym z Was, a w szczególności przed K8. Nie miał chłop za dużo tej Toporiady dla siebie, przynajmniej tak wynika z porównania roku 08 i 09.
- Wszystkim, którzy uświetniali ten konwent w jakikolwiek sposób. Ekipie od obu sesji (Sekret, kupuj X360 i gramy w tą Fifę, którą mi tak poleciłeś. I żebyś się zalał herbatą, zarazo ) czyli: Dafiemu, Owenowi, Namiotowi (x2), Lewemu, Maurowi, Magowi i Mniejszemu Zuu (zajebista wręcz odmiana). Sorry za kumpla.
Tatarom, za to, że są genialni. I za gumofilca z upiorytu, z duszą PRLu. Prozacowi, za to, że lubi koniki chociaż o tym nie wie. DżuDżowi, za... Ogóra, no. Pani O za dolewki Orkowcom, za ewryfing. Armii Goblinów, bo już w ubiegłym roku wiedziałem, że to fantastyczna ekipa, a w tym roku to się tylko potwierdziło- dzięki za wjazd z shishą do DiSStrojd. Namiotowi za przerobienie Ditrojt na niemiecką, schutzstaffel-złom bazę wypadową. I tyle.
Jedyna wada konwentu- brak klimatu przy ognisku. Położenie tego winą, ale to wszyscy zdążyli zauważyć.
A, no i Sąsiad się trochę z tym wiaderkiem skompromitował
Over, finito, DOUBLE KILL!
Co można powiedzieć o Topo 09'... Opiszę to okrężną drogą.
Siedzę tak teraz w domu i powinienem czytać kodeks drogowy i trzaskać testy z płytki przed jutrzejszym egzaminem na prawko. A co robię? Leżę, stoję na głowie, pytam większość przypadkowych ludzi czy mają może trochę złomu, "odpier***** tarło" z siostrą, szukam w lodówce "Totema Potema", śmieci rzucam za siebie, bo przecież obóz musi wyglądać i ogólnie piszę posta na forum toporowe. Czyli myślami jestem ciągle na Toporiadzie a i ciałem trochę też, o czym przekonuje się moja szanowna siostra. Najbliższe dni będą bardzo ciężkie- przez jakiś tydzień nie idzie myśleć o czymkolwiek innym niźli o tym najlepszym w Polsce konwencie. (A CO!)
Chciałoby się wymienić wszystko, co na tej Toporiadzie było niesamowite, ale wrodzone lenistwo nie pozwala. W takim razie podziękuję tym, którzy ownują i nie są frajerami ( ), i na tym skończę.
Dzienkujem:
- Stanowczo na pierwszym miejscu trzeba podziękować organizatorom. Wazelina, nie wazelina, bez Was nie mógłbym pisać tego posta i w ogóle jarać się tym, co się działo. Chylę czoła przed każdym z Was, a w szczególności przed K8. Nie miał chłop za dużo tej Toporiady dla siebie, przynajmniej tak wynika z porównania roku 08 i 09.
- Wszystkim, którzy uświetniali ten konwent w jakikolwiek sposób. Ekipie od obu sesji (Sekret, kupuj X360 i gramy w tą Fifę, którą mi tak poleciłeś. I żebyś się zalał herbatą, zarazo ) czyli: Dafiemu, Owenowi, Namiotowi (x2), Lewemu, Maurowi, Magowi i Mniejszemu Zuu (zajebista wręcz odmiana). Sorry za kumpla.
Tatarom, za to, że są genialni. I za gumofilca z upiorytu, z duszą PRLu. Prozacowi, za to, że lubi koniki chociaż o tym nie wie. DżuDżowi, za... Ogóra, no. Pani O za dolewki Orkowcom, za ewryfing. Armii Goblinów, bo już w ubiegłym roku wiedziałem, że to fantastyczna ekipa, a w tym roku to się tylko potwierdziło- dzięki za wjazd z shishą do DiSStrojd. Namiotowi za przerobienie Ditrojt na niemiecką, schutzstaffel-złom bazę wypadową. I tyle.
Jedyna wada konwentu- brak klimatu przy ognisku. Położenie tego winą, ale to wszyscy zdążyli zauważyć.
A, no i Sąsiad się trochę z tym wiaderkiem skompromitował
Over, finito, DOUBLE KILL!
Ostatnio zmieniony 10 sie 2009, 15:34 przez Yagarn, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Wrażenia z Toporiady
Zapraszam do przeczytania mojej relacji, która właśnie pojawiła się na Valkirii
- Jankoś
- Boski Arcyrozjebca +k1200
- Posty: 5241
- Rejestracja: 16 maja 2008, 12:31
- Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
- Kontakt:
Re: Wrażenia z Toporiady
Dziękuje serdecznie za obie niesamowicie pozytywne ,a przy tym świetnie napisane relacje!!!
P.S.Artut dziękuje za nabijanie mi punktów famu
P.S.Artut dziękuje za nabijanie mi punktów famu
"Rava urbs mea,societas "Secures" vita mea"
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!