Kwiatki z Sesji

Radzim o takowych rzeczach, co to inkwizycyja zwie RPGowymi.
Awatar użytkownika
Mafefka
Zemsta neandertala
Zemsta neandertala
Posty: 38
Rejestracja: 29 wrz 2008, 21:20
Lokalizacja: Słupsk/Łódź

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: Mafefka »

Ostatnia epicko-tragiczna sesja naszej drużyny Monastyrowej.
Skład:
MG - Jankoś
Bożywoj Zaplikowski,oficer agaryjski - Lemek
Katarzynma Zaplikowska(siostra Bożyowoja) oficer agaryjski - Ania
Szept, zwiadowca ,ragadanka - Mafefka
Hose, Inkwizytor karyjski - Nemron

1.Historia naszego Monastyru potoczyła się bardzo odmiennym torem niż podręcznikowa. Nie wdając się0 w szczegóły , była wielka wojna, Matra jest okupowana przez Kord ,a Agaria zajęta przez siły Valdoru. Wielu agaryjczyków służy jako najemnicy w armii Kordu. Bożywoj chce ich zebrać pod swoją komendę aby wrócić do Agarii i wesprzeć partyzantkę. Zamierza jeździć po okupowanej Matrze i nawoływać do dezercji. Drużyna po długich perswazjach sprawia ,że zaczyna zastanawiać się nad sensem swojego planu:
-Przemyślałem to i doszedłem do wniosku, że stawanie przed każdą wioską i miasteczkiem z własnym transparentem jest niebezpieczne nie tylko dla mnie ,ale i całego oddziału
-To co głupszego wymyśliłeś w zamian ?- pyta z niewinną miną jego siostra.

2.Szept i Bożywoj pokłócili się bo zwiadowczyni postrzeliła młodego zwiadowcę ,którego miała szkolić na polecenie Bożywoja. Zrobiła to świadomie podczas jego nieudanej próby skradania się. Miało to zdaniem Szept walor edukacyjny. Bożywoj wyrzucił ją ze swojego oddziału, a ona przyłączyła się do partyzantki matrańskiej. Po kilku dniach Szept i Bożywoj spotykają się ponownie przypadkiem, wywiązuje się dialog:
-Jak tam idą wasze przygotowania do wyprawy - pyta wyjątkowo jak na siebie grzecznie Szept.
-Pełną parą. Ilu odstrzeliłaś już zwiadowców armii matrańskiej - pyta znacznie mniej uprzejmie Bożywoj.

3.Katarzyna została uśpiona zaklęciem, można ją obudzić jedyne bardzo brutalnie co też czyni jej brat uderzając Ją z całej siły pięścia w brzuch ,wywiązuje się typowy dialog kochającego się rodzeństwa:
-Żyjesz? - pyta Bożywoj
-Zajebać Ci? - pyta wkurzona Katarzyna
-Zamkniesz się?! - odpowiada równie uprzejmie jej brat.
-Kurwa mąć!!! -podsumowuje w krótkich słowach Katarzyna.

4.Druzyna znajduje się w delikatnie mówiąc trudnej sytuacji z powodu uwolnienia przez Szept uwięzionych przez tysiące lat starożytnych Rodian. Bożywoj chce poznać sytuację strategiczną pyta Inkwizytora ,który widział siedzibę Rodian:
-Ilu tych Rodian tam jest?
-Od zajebania.- pada niezwykle "precyzyjna" odpowiedź
-To trochę dużo - stwierdza zafrasowany dowódca.


5.Komentarz posesyjny. Drużyna zginęła po niemal trzech latach wspołnego grania tymi samymi postaciami. Lemek wkurzony nagle rzuca:
-I po chuj wydawałem jebane 40 zł na płaszcz do Monastyru?!
Awatar użytkownika
Jankoś
Boski Arcyrozjebca +k1200
Boski Arcyrozjebca +k1200
Posty: 5229
Rejestracja: 16 maja 2008, 12:31
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
Kontakt:

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: Jankoś »

Sesja w Skierniewicach ,a właściwie w wolnej republice Farai :D
System: Monastyr
Skład:
Jankoś MG
Farai - żołnierz agaryjczyk
Mściciel - emisariusz cynazyjczyk
Sąsiad - doryjski artysta, który czuje się cynazyjczykiem
Gary - inkwizytor z Agarii
Savarian - nordyjczyk ,coś w rodzaju łowcy czarowni i demonów

Drużyna prowadzi bardzo skomplikowane ,niebezpieczne i raczej bezowocne śledztwo w stolicy Cynazji - Kindle ,są zamieszane w to potężne deviria ,szpiedzy obcych państw i elity finansowo-polityczne cynazji.

Najwięcej kwiatków zrodziła sytuacja w której gracze zaczęli podejrzewać ,że narzeczona ich przyjaciela jest opętana bądź ma jakieś związki z deviria.

1.Po dłuższym badaniu różnymi metodami inkwizytor i łowca czarownic wracają do reszty drużyny aby zdać relację:
-Tak.. Jest bardzo dobrze, wiemy na pewno ,że nie jest opętana. Jest deviria - z właściwym sobie pogodnym tonem oświadcza nordyjczyk.
-Idziemy razem odprawiać egzorcyzmy - typowym dla siebie śmiertelnie poważnym jak gwóźdź trumienny tonem dodaje inkwizytor.
-A ,nie no to super - podsumowuje artysta.

2.Ponieważ wspomniane wyżej egzorcyzmy wiążą się z pewnym ryzykiem, niektórzy członkowie drużyny wątpią ,że ich przyjaciel się zgodzi. Inkwizytor nie może zrozumieć czemu. Nordyjczyk stara się to wyjaśnić:
-On ją kocha!!!!
-Tak szczerze czy tak jak w cynazji ?[/b]- wtrąca artysta.
-Chyba nie analnie !!! - oburza się tylko pozornie bez związku Nordyjczyk

3.Jednym z objawów ,które zaniepokoiły inkwizytora i łowcę były odparzenia w miejscu gdzie podejrzana o bycie deviria nosiła krzyż. Od dłuższego czasu artysta denerwuje inkwizytora ,który w końcu usiłuje go prtzestraszyć:
-Ty też już masz zaczerwienienia!!!(każdy z drużyny ma identyczny krzyż jak podejrzana) - rzuca oskarżycielskim tonem inkwizytor patrząc jednocześnie złowrogo na szyję artysty.
-To alergia ,zbyt dużo inkwizytorów w pobliżu - replikuję błyskotliwie zaatakowany.

4.Drużyna została zaproszona za pośrednictwem anonimowego listu na spotkanie o świcie na jednym z cynazyjskich mostów. Poprzednie, podobne spotkanie skończyło się zasadzką dlatego niektórzy mają wątpliwości czy warto korzystać z kolejnego zaproszenia. po wymianie argumentów pada pytanie(nie pamiętam kto je rzucił):
-Czy nadal idziemy na to spotkanie?
-Możemy stepować - pada cięta riposta Inkwizytora

5.Spotkanie okazało się być bardzo niebezpieczne choć nie było do końca zasadzką. Nastąpił atak wrogiej magii ,która powodowała torsje wodą i żyjątkami morskimi. Poza tym artysta nie konsultując się z nikim wziął powóz i nie czekając na decyzję drużyny ruszył sam na spotkanie i bardzo "dyskretnie" zablokował most powozem z insygniami rodu u którego przebywa drużyna.
Po powrocie z zasadzki cynazyjczyk zdaje relację nordyjczykowi ,który pozostał w posiadłości:
-Gdy tam dojechaliśmy widzieliśmy nasz powóz na środku mostu, aż się chciało rzygać wodą.


Kwiatek poza sesyjny:
W pewnym momencie zrobiło się dość tatarowo :D i Savarian stwierdził chyba ,że czas kończyć sesję i zacząć imprezę, zwrócił sie wtedy do Faraia z dość zaskakującym pytaniem:
-Do której jest sklep nocny otwarty?
-Całą noc ,jak to nocny - odparł zaskoczony Farai
"Rava urbs mea,societas "Secures" vita mea"

Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Sąsiad
Wikingowski überaxe
Wikingowski überaxe
Posty: 731
Rejestracja: 06 wrz 2008, 12:58
Lokalizacja: Tatar-a-Karak

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: Sąsiad »

Jankoś pisze:-Gdy tam dojechaliśmy widzieliśmy nasz powóz na środku mostu, aż się chciało rzygać wodą.
by zatriumfowała sprawiedliwość i prawda historyczna wspomnieć należy, iż wypowiedź powyższa padła z ust Cynazyjczyka barona McGregora (Drwiciel).

Dlaczego nie było nic o pukaniu Małgośki?! :evil: :D
"Kiedyś obudzicie się ze zdziwieniem, że dymają was z każdej strony na zmiany. Raz dobre, raz lepsze".
Awatar użytkownika
Jankoś
Boski Arcyrozjebca +k1200
Boski Arcyrozjebca +k1200
Posty: 5229
Rejestracja: 16 maja 2008, 12:31
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
Kontakt:

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: Jankoś »

To juz było po sesji i nie zapamiętałem ani nie zanotowałem ,jak pamiętasz to pisz.
"Rava urbs mea,societas "Secures" vita mea"

Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Awatar użytkownika
Olynka Badi
Katowski No. 666
Katowski No. 666
Posty: 754
Rejestracja: 13 wrz 2008, 09:48
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka/HollyŁódź

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: Olynka Badi »

Kiedyś sesja na RPGowej
Jankoś: MG
Tęcza: Brain Ragada
Ryjek: hrabia Pedr Ragada
Wiewka: Ana McTlister czy jakoś tak, nie pamiętam skąd
Badi: baronowa Kira Knight cynazyjska artystka

Zaatakowały nas w lesie jakiśe wiejskie opryszki. Po strasznej rzezi przeprowadzonej na nich, wokół roztacza się niesamowity smród, brud, pełno krwi, zwłoki zaraz zaczną się rozkładać, mimo to Radagańczycy postanowili rozbić tam obóz. Baronowa zniesmaczona prosi ich o posprzątanie tego pakudztwa.
Brain patrząc się jak na osobę z innej planety: Ta już, widły im w dupę.
Obruszona Baronowa: Panowie przystopujcie przy damach!
Hrabia: Ale droga baronowo przecież sobie ich nie będziemy wbijać!


Hrabia żądający od dziewki służebnej w kuchni jakichś egzotycznych owoców, ale ona jednak wie tylko, że z owoców to są "jobka", na co hrabia:
-A kordyjscy naukowcy spierają się, czy marchewka to owoc czy warzywo.

Dziewki pomagają umyć się Tęczy, na co on dumnym tonem:
-Pokaże wam jak to się robi w Ragadzie!

Mocne nocne tarło Braina zedziewkami. Jedną z nich głaszcze po policzku, po czym nagle:
-A teraz pokażę Ci mój pistolet!
(opis tarła- bezcenne :P )

Brain dla powodzenia misji odstawia na dworze scenkę miłosną. Próbując udowdnić swą miłość do Kiry, krzyczy do chama, który raczej wie jedynie, czym jest pokrzywa:
-Macie tu nasturcje?!
Ostatnio zmieniony 20 sty 2010, 14:54 przez Olynka Badi, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ten prezydent o nazwisku Komorowski pewnie rozzłościłby się, gdyby się dowiedział, że jest taki obywatel najniższej kategorii, który pisze, szanując zasady ortografii."
Awatar użytkownika
Olynka Badi
Katowski No. 666
Katowski No. 666
Posty: 754
Rejestracja: 13 wrz 2008, 09:48
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka/HollyŁódź

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: Olynka Badi »

Sesja na Pietrynie w L5K:
Lemek MG
Vera
Tęcza
Mumin
ja tylko się przysłuchiwałam i robiłam kanapki z niewiadomych mi teraz przyczyn.

Vera z Tęcza długo obmyślają jakikolwiek plan działania, na co Verka w pewnym momencie:
-To, co teraz wymyśliłam jest głupie albo bardzo głupie.

Verka stoi pod drzwiami Pana zamku, nie wiedząc do końca, czy za chwilę jej nie stracą. Obraca się we wszystkie strony pokazując nam gdzie dokładnie stoi pod tymi drzwiami, na koniec stwierdza:
-No kurwa chcę zniknąć!
"Ten prezydent o nazwisku Komorowski pewnie rozzłościłby się, gdyby się dowiedział, że jest taki obywatel najniższej kategorii, który pisze, szanując zasady ortografii."
Awatar użytkownika
Jankoś
Boski Arcyrozjebca +k1200
Boski Arcyrozjebca +k1200
Posty: 5229
Rejestracja: 16 maja 2008, 12:31
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
Kontakt:

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: Jankoś »

Występują:
Tess jako Isawa Hitomi - shugenja klanu Feniksa
Magda jako N'Gaya - mniszka reprezentująca klan Smoka
Januszek jako Shosuro Ito - Skorpion Chaosu
Jankoś jako Kakita Marujama - szermierz klanu Żurawia i najszybszy jeździec w rodzinie Kakita :-P
Czcibor jako Akodo Keisuke - taktyk heroiczny z klanu Lwa
Zawisza jako Ide Hatori? - emisariusz klanu Jednorożca
ByBus jako miecze, góry i ludzie w tym dwunastu gniewnych ashigaru.


opis ostatniego NPC po tej stronie gór zawierał stwierdzenie iż pilnuje on worków z ryżem miała to być metafora obrazująca jego niską rangę więc nie przykładałem wagi do liczby worków a opis powtórzył się gdy kolejna grupa graczy mijała go chwilę potem.
Januszek: nie wiem czego on tu pilnuje ale w pół godziny przybyło mu dwa worki ryżu.

wielka choć uprzejma kłótnia między Kakitą a Ide o etykietę, procedurę, wzajemny status, a przede wszystkim o to co zrobić z pięcioma mieczami które drużyna ma podzielić miedzy swoje klany
Ide-san: To może pani Isawa nas rozsądzi
Isawa-san: Uważam że wszyscy macie rację.

???: Honorowe jarmarki.

w efekcie hałaśliwych zabaw Regisa czy morze Milvy:
- czy to jest puszka od whisky?
- nie to jest tylko puszka od whisky!

wywabianie piekielnych ogarów z dworców chaosu polegało na zabraniu im plastikowej butelki wyrzuceniu jej na dwór i zamknięciu za nimi drzwi, Januszek przeprowadził całą operację w jakieś pięć sekund:
Tess: żeby moi bracia wychodzili jak im tak rzucę butelkę
ByBus: to zależy jakiej butelki używasz
Czcibor: i czy jest pusta czy pełna

Ito-san prawi Magdzinej mniszce kilka nietypowych komplementów po czym do MG:
- czy już mam rzucać na uwodzenie czy jeszcze trochę to poodgrywać?

niechętna N'Gaya po niekorzystnym dla niej rzucie usiłuje wykręcić się sianem
N'Gaya: boli mnie kręgosłup
Ito-san: ja znam skorpiońskie techniki masażu
N'Gaya: ale mnie boli kręgosłup moralny
Ito-san: te techniki też znam

MG do Magdy i Januszka: co wy właściwie robicie poza graniem w Go?
Jankoś?: chyba GoGo

zapisując kwiatki:
ByBus: ja nie umiem pisać tak szybko
Wszyscy: to też zapisz

MG: mniej lansowania jako gracz więcej jako postać.
Jankoś: a tam.

Czcibor: śpieszcie się kochać żurawie, tak szybko dochodzą

Ito i Murayama zamiast zajmować się tym czym powinni zajęli się uwodzeniem towarzyszek, pani Isawa która zdążyła dać już panu Kakicie do zrozumienia że nie jest nim zainteresowana próbuje dyskretnie przekazać mu zdobyte od duchów wiatru i ziemi informacje:
Isawa-san: Kakita-San, przejdźmy się...
Murayama-san: a jednak :-D

In memoriam Czcibora, uderzając wraz z panem Kakitą na sześciu wrogów:
Akodo-san: Taktyka, musimy użyć taktyki!

na koniec sesji Isawa Hitomi najmniejsza i najmniej bojowa spośród postaci pozostawiona sama naprzeciw oddziału agresywnych mnichów uzbrojonych w yari:
Isawa Hitomi-san: Uciekać jak Kakita to jakoś tak głupio.

Źródło: forum Armii Goblinów
"Rava urbs mea,societas "Secures" vita mea"

Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Awatar użytkownika
ania
Cuś na kształt tasaka
Cuś na kształt tasaka
Posty: 66
Rejestracja: 04 lis 2008, 17:45
Lokalizacja: Łódź/Katowice

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: ania »

Sesja w Monastyr na P92.
Jankoś – MG
Kraszan – Ksiądz z Dorii
Nemron – Żołnierz z Bardanii
Verka – Oficer z Nordii
Lemek – Egzorcysta z Santii
Ania – Baronowa z Matry

Pierwsza sesja nowymi postaciami, poprzedzona epilogiem, który epilogiem nie był i za który chyba nie tylko ja miałam ochotę zrobić Jankosiowi krzywdę :P

Każdy z członków drużyny, pod różnymi pretekstami, dotarł do domostwa pewnego szlachcica Karyjskiego. Tam, przy kolacji, zawiązała się pomiędzy graczami dość ciekawa dyskusja.

Pierwsze skojarzenia Bardańczyka o innych członkach:
Taaak, dwie osoby do odstrzału, ona do zaspokojenia, a on pierdoli coś od rzeczy.
(po kolei o: Doryjczyku, Nordyjce, Matrance i Santyjczyku)

Nordyjka chce jakoś mądrze kontynuować rozmowę:
Bóg daje nam krewnych...
Tak, opowiedz tą wioskową przypowieść nordyjską – nie dał jej nawet zacząć Doryjczyk

Odpowiedź Doryjczyka na tekst (chyba) egzorcysty:
Cokolwiek chciałeś powiedzieć, zaprawdę powiem ci – nie rozumiem

Bardańczyk o swoich krewniakach:
Jako wzorowi Karianie mają tylko jednego wroga przed sobą...
Obawiam się, że w tej drużynie na pewno – Ksiądz, znacząco patrząć się na Nordyjkę.

Doryjczyk opowiada o swoim pobycie w klasztorze:
Jedyną rozrywką ich jest spadający śnieg bądź...
Własna rączka? – przerywa mu Bardańczyk\
Drogi przyjacielu z gór, nie używamy rączek, używamy ust....

Idę do kapliczki wymodlić alkohol – deklaracja Egzorcysty pod koniec kolacji.

Ostatni toast Doryjczyka:
- Za wolną Bardanię! Bardzo wolną od Bardańczyków!!
"nie karmić turystów"
Sąsiad
Wikingowski überaxe
Wikingowski überaxe
Posty: 731
Rejestracja: 06 wrz 2008, 12:58
Lokalizacja: Tatar-a-Karak

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: Sąsiad »

WFRP, ul. RPG-owa, kontynuacja ekipy wspominanej już w tym temacie

MG: Jankoś

Występują:
Karlheinz (Ślimak) - szpieg, skrytobójca, mąciwoda. Pseudonim operacyjny: "Medyk".
Ralf (Xarion) - kapitan najemników. Jego wizyta w danej okolicy powoduje szybką popularyzację powiedzenia "Śmierdzi trupem", ponieważ Ralf się nie myje i zabija.
Bree (K8) - halfling-bombardier, miniaturowa wersja wielkiego demona zwanego Niszczycielem Światów. Pseudonim operacyjny: "Destruktor".
Arazon (Sąsiad) - ach, cóż to jest za wspaniały mężczyzna... Elf, łowca nagród. Megaloman. Cały ja.

Drużyna znalazła się w dość kłopotliwym położeniu, wymogiem chwili wyniesiona do rangi zbrojnego ciała doradczego sztabu obrony miasteczka, oblężonego przez hordy Chaosu. Ważna społecznie i militarnie funkcja oraz nie najciekawsze perspektywy nie umniejszyły u bohaterów umiejętności błyskotliwego komentowania zjawisk, wydarzeń i dogryzania sobie wzajemnie.

Hobbit Bree zawiedziony marną aprowizacją (innymi słowy, narastającym wśród obrońców głodem) postanowił zapolować na dzikie ptactwo. Napotkał jednak na niespodziewaną przeszkodę w postaci znikomego natężenia ruchu w przestrzeni powietrznej nad miasteczkiem. Kapitan najemników do wyjaśnienia sprawy posłużył się śmiałą hipotezą:
- Wrony już tu nie latają, bo mieszkańcy nauczyli się wysoko skakać.

W końcu jednak Niziołkowi udało się zdobyć wystarczająco dużo piór, by sporządzić wymarzony rosół. Głównym degustatorem zupy jest najemnik, który poważnie ranny w niedawnej potyczce spożywa pokarm w pozycji półleżącej. Hobbit chcąc odegrać się za ironiczną wypowiedź dotyczącą przebiegu niedawnego polowania zarzuca mu linę na szyję i zacieśniając pętlę pyta ze złośliwym uśmieszkiem:
- I jak? Dobry rosół?
Ralf nie raczył odpowiedzieć, być może w wyniku czasowego bezdechu.

Ekipa sposobi się do opuszczenia miasteczka pod osłoną nocy. W tym miejscu przezorny kronikarz pragnie zadać wyprzedzający cios wszystkim ignorantom, którzy pozbawieni dostępu do podstawowych faktów i motywów kierujących bohaterami w niesłusznym oburzeniu gotowi byliby oskarżać ich o chęć nikczemnej, tchórzowskiej rejterady w obliczu beznadziejnego zagrożenia. Otóż decyzja ta podyktowana była troską o przetrwanie Imperium, racją stanu, świętym posłannictwem, a mimowolny, uzupełniający zysk projektu rozumiany jako uratowanie tyłków stanowi nie wartość dodaną przecież, lecz warunek niezbędny powodzenia każdej Misji, tej więc także. W nadziei, iż żaden z Szanownych Czytelników nie żywi jawnych bądź ukrytych zamiarów osiągnięcia satysfakcji za sprawą naszego ewentualnego niepowodzenia kończę czym prędzej tę dygresję i wracam do prezentacji faktografii pozbawionej wszelkich presumpcji, acz niezmiennie barwnej i niebanalnej.
Drużyna podejmuje próbę wywiezienia z miasta niezwykle cennej ikony i dostarczenia jej do Middenheim. Jako że śmiałe postanowienie odbywa się za całkowitą aprobatą dowództwa garnizonu opracowany zostaje plan zaczepno-dywersyjny mający skierować i skupić uwagę oblegających na inny rejon, minimalizując tym samym ryzyko dostrzeżenia chwalebnej ucieczki kilku śmiałków. Koncepcja zakłada m.in. pokaz fajerwerków, którego opracowaniem ma zająć się Bree, nasz ekspert od Armageddonów. Chronologię zakładanych posunięć wyjaśnia całemu sztabowi „Medyk”:
- Ustalamy, jakie wyposażenie należy zabrać ze sobą, a co można zostawić. Następnie Bree instruuje żołnierzy, jak obsługiwać bomby. Potem...
- Stop - przerywa mu zdecydowanie Arazon – tu już kończy się nasza przygoda.

Ostatnie chwile przed rozpoczęciem akcji. Wydostać mamy się rzeką, musimy więc zrezygnować z zabrania wierzchowców. Konieczność poniesienia tej ofiary skłania kapitana najemników do wygłoszenia lirycznej uwagi. Jej treść przewiduje rychłe splecenie się losów naszych dotychczasowych środków transportu z aspiracjami pozostających w mieście ludzi:
Ralf: Konie nam zeżrą... skurwysyny...

Po niewielkich perturbacjach okupionych stratą kilkuset fatepoint’ów drużynie udaje się szczęśliwie opuścić rzekę. Wodne przygody są szeroko komentowane. Nieposkromiona wyobraźnia bohaterów nasuwa im pogląd zakładający istnienie analogii między czynnością wiosłowania a tą „inną” czynnością. Po jakimś czasie wątek osacza się wokół najemnika, który dzieciństwo spędził w przybytku płatnej miłości:
Karlheinz:
- Wiosłował pan w domu?
- Pewnie - Ralf nie traci rezonu.
Wtrąca się Arazon:
- A czy stosował pan jakieś środki nawilżające?
Brak natychmiastowej odpowiedzi, więc elf szybko kontynuuje:
- Przecież to się można poocierać tak na sucho!

Dotarliśmy do Miasta Białego Wilka. W międzyczasie okazało się, że głównym zadaniem Karlheinza jest dbała i czuła opieka nad naszym formalnym/faktycznym (po namyśle proszę skreślić faktycznym) zwierzchnikiem i dowódcą wyprawy Olafem (notabene tą postacią zawiaduje Cinek, który w tej przygodzie jeszcze z nami nie grał; godnie zastępuje go jednak nasz wspaniały MG, który wart jest braw wielu, a kwiatkowaniem się nie para z przyczyn akurat całkowicie zrozumiałych, niezależnych i obiektywnych).

Olaf jest imperialny V.I.P. i opój, jakich mało. Wypełnianie przez Karlheinza niewdzięcznej roli niańczenia Olafa prowokuje oczywiście kpiny towarzyszy.
Arazon:
- Biorąc pod uwagę pańskie zamiłowanie do higieny...
Temat podchwytuje Ralf:
- Ciężko takim chłopem obracać w wannie...
Arazon:
- Przydały się te lata studiów medycznych, praktyki...

Arazon podejrzewa Karlheinza o bycie wszystkim, do czego ten się jeszcze nie przyznał (a trochę już, zmęczony ciągłą indagacją, wyjawił):
Arazon:
- Będę pana dalej naciskał!
Karlheinz:
- Proszę trzymać swoje utaplane w wazelinie łapy przy sobie!

Podczas niekończących się dyskusji elfa z „Medykiem” powietrze gęste jest od celnych ripost ad personam, z rzadka kontrapunktowanych czymkolwiek konstruktywnym. Oto briefing z takiej typowej pogaduszki:
Karlheinz: O wazelinie wspomniałem tylko dlatego, żeby zrobić panu przyjemność.
Arazon: Bardzo pan miły.

Ekipa udaje się ze świętą relikwią do świątyni Sigmara. Niziołek w ostatniej chwili sprawdza swoją prezencję i konstatuje:
- Mam bardzo ładną bobrzą czapę.
Już w środku:
- Nie, przecież jest jesień! Teraz noszę czapę z oposa!

Początkowo sztywny przebieg audiencji nabiera dużo swobodniejszego charakteru, kiedy kapłani dowiadują się, jakiż to skarb dostarczyła im dzielna drużyna. Bohaterowie proszeni są do gabinetu na poczęstunek. Uszczęśliwiony Bree do towarzyszy:
- Opłacało się przyjść. Będzie ciacho.
"Kiedyś obudzicie się ze zdziwieniem, że dymają was z każdej strony na zmiany. Raz dobre, raz lepsze".
Awatar użytkownika
daf
Conan™ Seria Limitowana
Conan™ Seria Limitowana
Posty: 1151
Rejestracja: 06 wrz 2008, 13:17
Lokalizacja: Rawa, Rawa Mazowiecka, kocham miasto to od dziecka

Re: Kwiatki z Sesji

Post autor: daf »

Sesja w WFRP.
Dzudzu: Olden - człowiek, kapłan Ulryka. Bardzo opanowany i inteligentny
Kryka: Zygfryd - człowiek, weteran wojenny. Diabelnie silny i okropnie głupi
Mati: Andi - halfilng, złodziejaszek. Nieprzewidywalny i wesoły

Andi został poparzony na całym ciele i nie mógł nawet iść o własnych siłach. Kapłan w celu ratowania życia i zdrowia kompana, wziął go na ręce i zaniósł do karczmy w której mógł w jakiś sposób go uleczyć. Położył jęczącego halflinga na stole i po chwili przyniósł wielki dzban zsiadłego mleka, wylewając całą zawartość dzbana na Andiego. Halfling z wielkim wyrzutem od razu z siebie wyrzucił:
Miałeś mnie uleczyć!!! Co Ty kurw** jesteś kucharz czy kapłan!?



Lud imperium z pewnego powodu zaczął wierzyć w to że Ulrykanie przyczynili się do śmierci pewnej bardzo ważnej osobistości. Sytuacja stała się dość napięta i zdarzały się nawet różnego rodzaju odwety na wyznawcach Białego Wilka. Po ulicach fruwało tysiące ulotek, wszystkie z rysunkiem wilka i treścią nawołującą do tępienia Ulrykanów. Jedną z tych ulotek złapał Zygfryd, który właśnie uczył się czytać i był już przy literce "C", zmrużył oczy, mocno się skupił i po chwili oznajmił:
Zaginął pies!
Obrazek
ODPOWIEDZ