Było zacnie ,przezacnie!!!
W moim przypadku Siekieriada w 200% spełniła swoje zadanie. mam teraz ogromnego powera na organizowanie Topo i czuje się tak maksymalnie zintegrowany z ekipą, że aż się tego boję
Piątek
Ranek zaczął się ciężko, poranna wyprawa po palety ,potem po namioty i ich noszenie wydawało mi się torturami. Wszystko to z powodu czwartkowego zebrania LARPowego ,które było tak wyczerpujące
,że wyeliminowało jednego z MG z piątkowego udziału w Siekieriadzie)
Kiedy przybyłem już na stałe do Kalenia czyli wieczorem prawie wszystko było już gotowe, rozpoczęły się tradycyjne zapisy na sesje.
Moją sesję uważam za najbardziej udaną od co najmniej roku ,przede wszystkim dzięki znakomitym graczom ,którzy pięknie podchwycili bardzo przecież nietypową konwencję. Brawa dla mojej ekipy czyli: Banana, Rudej ,Sekreta, Mady i Suji.
Potem bardzo przyjemna i lightowa integracja, choć jak słyszałem dla tych ,którzy zostali na noc już tak lightowo nie było
.
Bohater dnia.
Bezapelacyjnie Aćka vel "Naga pyta"
Wyobraźcie sobie grupę ludzi ,która skończyła właśnie bardzo klimatyczną sesję, z przejęciem o niej dyskutuje przy blasku świec płonących w leśniczówce, te rozmowy przerwane zostają wtargnięciem niezidentyfikowanej osoby. Persona ta wykonując groźne gesty wskoczył na jeden ze stołów, zaczęła skradać się na kolejne, a następnie wyskoczyła z okna leśniczówki, trafiła i z głośnym hukiem trafiła w drzewo. Wybiegliśmy z leśniczówki pewni ,że odnajdziemy ją w najlepszym wypadku nieprzytomną. Aćka natomiast otrzepała się i nadal zachowując całkowite milczenie pobiegła w stronę lasu. Nie da się opisać jej gestykulacji mających imitować ninja. Winnym tych mrożących krew w żyłach wydarzeń jest ByBus ,który prowadził dla Aćki prelekcję o L5K. RPG pacy umys. Bardzo pacy.
Sobota
Po powrocie około południa do Kalenia zastałem bardzo intensywną imprezę. Wyglądało na to ,że o programie tego dnia nie będzie mowy. Trzeźwa część konwentu zaczęła grę w brydża. Późnym popołudniem postanowiliśmy spróbować przeprowadzić konkursy. Kalambury udały się znakomicie(zwłaszcza ,że wraz z Trojdenem ,Rijelem i Drwicielem je wygrałem)
było tak śmiesznie jak tylko może być w gronie Toporów i przyjaciół. Za moralnych zwycięzców uznaje się jednak Armię Goblinów. Konkurs Tolkienowski wygrał Rijel, narracyjny Mardock. Po konkursach z dużym czyli standardowym dla Nas opóźnieniem zaczęliśmy LARP, a właściwie mix tradycyjnej sesji i LARP. Jedynym minusem tego wydarzenia był brak czasu w części sesyjnej ,rozgrywanej w namiotach, chcieliśmy skończyć przed zmrokiem co oczywiście i tak się nie udało
.
Część LARPowa była już bezbłędna, emocjonujące poszukiwanie części mapy do skarbu, rywalizacja, intrygi między drużynami świetni BN(brawa dla Jankesa ,Tęczy i Huntera). Potem zasadzki i walki w lesie i finałowe zwycięstwo drużyny dowodzonej przez Yagarna, a w której skład wchodzili Mardock , GerBer, Dafi i Mati. MG tej drużyny był Sekret. Dawno nie widziałem tak uradowanej zwycięstwem w LARP drużyny. Tajemnica tej radości tkwiła prawdopodobnie w tym ,że skarbem okazała się skrzynka piwa
Po LARPie ognisko integracyjne, tego po prostu nie da się opisać Było szalenie ,abstrakcyjnie i bardzo ,ale to bardzo Toporowo.
Bohater dnia
Zdecydowanie w tej kategorii wygrywa Piotr „Banan” Banasiński. Na wyczyny naszego kolegi jako ,że życzliwi z Nas ludzie opuścimy zasłonę milczenia. Daję słowo Topora
,że nikt postronny nie dowie się jak cudownie bawił się Banan. Dzięki niemu my także bawiliśmy się świetnie. Mogę zdradzić jedynie, że impreza miała za sprawą Banana małą, ale wyraźną nutkę ekshibicjonizmu.
Niedziela
Największy pozytywny szok tego wydarzenia. Przyjeżdżam koło południa do Kalenia spodziewając się pobojowiska, a zastają posprzątany teren, złożone namioty ,wszystko pod kontrolą koordynatora ,ale do tego jeszcze wrócę.
Tego dnia poziom abstrakcji osiągnął niesamowite nawet dla Nas rejestry. Ekipa ,która pozostała na konwencie przeszła samą siebie. Apogeum było stworzenie gry polegającej na odbijaniu kulki z folii aluminiowej deską i bieganiu wokół brzozowego krzyża. Nikt zresztą nie znał reguł tej zabawy. Ekipa brydżowa jak zwykle spokojne grała w brydża. Wieczorem after party i niekończące się kalambury w leśniczówce.
Na koniec chciałbym szczerze pogratulować Rijelowi ,który okazał się znakomitym koordynatorem oraz całej szeroko rozumianej młodszej ekipie Toporowej. Poza mną ,Jankesem i Garym Siekieriadę zrobiła sama młodzież i naprawdę dała radę.
Vivant młode Topory!!!
Vivat Siekieriada!