DZIKI LAS czyli Goblińskie ZŁO - LARP na Toporiadzie 2012
: 18 cze 2012, 11:40
„DZIKI LAS” - czyli Goblińskie ZŁO
Oto Zajawka Bajawka
W dalekiej zamierzchłej przeszłości, daleko jak najdalej, a może w innej rzeczywistości, aaaaaa sruuu, co mi tam, co będę rozjaśniał. Tak tuż pod bokiem, prawie pod waszym domem - bo na TPORIADZE. Zanieledwie wczoraj albo dziś dniem i w następnych dobach rośnie (jeszcze niewykarczowany) DZIKI bardzo DZIKI LAS. W tym lesie żyją różnorakie futrzaste zwierzaczki, latające ptaszyny, i biegające nago rusałki, elfy i...
- acz może już nie żyją, hehhehe!!!
Wrrrrrr, wapssss, do diaska, tfffu, się słodko zrobiło nie biedę pierniczył, choć chatka z piernika była, ale ją zeżarło, powiadają że to smocza robota a dokładnie jednej ze smoczych głów napalonej na słodycze.
- Zaraz, zaraz skąd ten Smok?
- Jaki, Smok?
- My o niczym nie wiemy, my wiewiórki.
- Dobra, od początku i bez rudego futra i orzeszków.
- Mniam. Mlask. MRRRRR!!! SOPLICA na orzechach laskowych. MMMMMMMM!!!
- Japę w końcu zawrzyj!!! Bo cię pogryzę i nie zostawię resztek konserwy!!!
W tym Lesie mieszka pradawne wielkie ZŁO!!! A największymi siewcami ZŁA w onym borze są psakudnocochydniaste zielone GOBLINY tworzące niepowstrzymaną cuchnowalącą w łeb ARMIĘ. Te zielone stwory niosą ze sobą niepochamowany mrok i zniszczeniowielkość, ich celem jest zgaszenie wszelkiego światła, na całym ERPEGOŚWIECIE. Hodują one różniaste stwory i demony by wykorzystać wszelakie dostępne zasposoby na OGÓLNOZACIEMNIENIE, budują dziwaczne wojenne wynalazki i machiny...
- Już wiemy skąd te wybuchy i braki drzew w lesie. Dobra, dobra, już się nie odzywam, ale braki są.
... i destylują koszmarne mikstury dodające im siły i niezniszczalnośmiertności a także nawaloności przechyłowej bumprzewrocnej. To weredniaste plemię jest pozbawione wszelkich skrupułów i jakiegokolwiek obycia w cywilizowanym świecie...
... W tych niecnych zamiarach onemu ZŁU niosącemu mrok
Pomaga wielki, czerwony, trzygłowy Smok (o jest Smok, wiedziałem, że gdzieś ta bestia czyha haha).
Mieszka on w wielkiej ciemnej jamie
Wkraczając w las, przychodzisz mu na śniadanie
Jest i mroczysty Krasnolut z brodą do pasa
Toporem rozpłatał nie jednego gołego Elfiasa
Jest Golem żelazny mózgu pozbawiony
Głupi, acz dobrze naoliwiony
Wodzem Goblinów jest Słońce, co chce zgasić światło
Odważnym wkroczyć w mrok lasu nie jest wcale łatwo
Osz kuź... co to za rymowanka, miała być zajawka, znowu mi się najmłodsza głowa wcina.
- Koniec tworzenia głupot, zajmij się wsuwaniem ciasteczek jak ten obżarty drugi pysk. Dajcie mi w spokoju napisać Bajawkę tego LARPA do stu tysięcy pustych beczek piwa. (o w mordę, puste beczki L ja tego nie przeżyję)...
Trzeba kończyć, bo niczego w końcu nie napiszę, a zatem:
Wojowniku, wędrowcu, czarodzieju lub insza popaprana indywidualności, jeśli nie boisz się stanąć przeciw pradawnemu ZŁU w zielonych łapach szalonych stworów, nie zlękniesz się przed smoczym terrorem (dziś nie mam rozwolnienia jakby, co i latam tylko po południu od 14,00) weź w rękę miecz i pochodnie by światło nigdy nie zgasło, walcz o błysk poranka za dnia...
- Sratutatu elfia kupa, będziemy mieli nowego trupa.
- A żeby ci łuski odpadły, nie dacie się za nic skupić kamienne łby... przez was nie będziemy mieli na zimę zapasów...
Buuum, bęccc, grrruch, łuuup, łuuup... ... ...
W tym samym czasie gdzieś daleko na skraju lasu:
- Cio, tak dudni dziś po lesie Focu – zapytał Żelazny Golem
- Pewniem znofu siem tłukom smoce głowy w swojej jamiesakle, wieszaj reklamoplakat, bo zbiera siem na deszczus, nie chcem przemocyć noweych papuciobiegów sterczujomc tu i pilnujomc byś siem nie pokleił żaboklejm – odparł wódz
Golem pacnął grzbietem rechoczącej ze strachu żaby po tylnych rogach plakatu, nakleił go tuż nad głową na stara spękaną korę drzewa. Sprawdził czy w torbie nie ma kolejnego, po czym cisnął płaza w krzaki.
- Oj ty pusta ruroblacho, tosz ja głodna jestem a ty wywaliłeś smakonskę, a zieby cim rydza pojadała, co zmrokodnia.
Wódz przywalił Golemowi w łeb podniesionym przed momentem ułamanym konarem drzewa aż zadudniło po lesie. Golem się nawet nie zorientował acz uśmiechnął głupkowato widząc wściekłe oblicze z wyszczerzonymi zębiskami. Szefogoblin machnął ręką z rezygnacją, po czym cisnął konar w krzaki i wdrapał się na ramiona blaszanego towarzysza, przestawiał na jego karku gałkę kontrolną w pozycję „DO FUCWIOSKA”. Lampki kontrolne nad uszami Golema zaiskrzyły się leciutko, z uszu wydostał się delikatny dym. Ruszyli wolno w mrok lasu. Wiatr delikatnie muskał powieszony plakat i niósł ze sobą ostry zapach świeżo naniesionego atramentu. Gdyby tylko plakat nie wisiał do góry nogami można by było przeczytać:
PRZYŁONC SIEM DO ARMII GOBLINOF
ZOSTUŃ JEDNOM Z NAS
BOMDŹ WSPARCIEM DLA STRONY ZWYCIEMZCUF
NAUCMY CIEM BIĆ ZŁEM I ZIELONEM
POCUJ MROK W SWYCH ZIŁACH
NIE MOSZ INNEGO WYCIA.
BO, TO MY ZGASIMY ŚWIATŁO
Czy zawędrujecie do DZIKIEGO LASU?
Oto Zajawka Bajawka
W dalekiej zamierzchłej przeszłości, daleko jak najdalej, a może w innej rzeczywistości, aaaaaa sruuu, co mi tam, co będę rozjaśniał. Tak tuż pod bokiem, prawie pod waszym domem - bo na TPORIADZE. Zanieledwie wczoraj albo dziś dniem i w następnych dobach rośnie (jeszcze niewykarczowany) DZIKI bardzo DZIKI LAS. W tym lesie żyją różnorakie futrzaste zwierzaczki, latające ptaszyny, i biegające nago rusałki, elfy i...
- acz może już nie żyją, hehhehe!!!
Wrrrrrr, wapssss, do diaska, tfffu, się słodko zrobiło nie biedę pierniczył, choć chatka z piernika była, ale ją zeżarło, powiadają że to smocza robota a dokładnie jednej ze smoczych głów napalonej na słodycze.
- Zaraz, zaraz skąd ten Smok?
- Jaki, Smok?
- My o niczym nie wiemy, my wiewiórki.
- Dobra, od początku i bez rudego futra i orzeszków.
- Mniam. Mlask. MRRRRR!!! SOPLICA na orzechach laskowych. MMMMMMMM!!!
- Japę w końcu zawrzyj!!! Bo cię pogryzę i nie zostawię resztek konserwy!!!
W tym Lesie mieszka pradawne wielkie ZŁO!!! A największymi siewcami ZŁA w onym borze są psakudnocochydniaste zielone GOBLINY tworzące niepowstrzymaną cuchnowalącą w łeb ARMIĘ. Te zielone stwory niosą ze sobą niepochamowany mrok i zniszczeniowielkość, ich celem jest zgaszenie wszelkiego światła, na całym ERPEGOŚWIECIE. Hodują one różniaste stwory i demony by wykorzystać wszelakie dostępne zasposoby na OGÓLNOZACIEMNIENIE, budują dziwaczne wojenne wynalazki i machiny...
- Już wiemy skąd te wybuchy i braki drzew w lesie. Dobra, dobra, już się nie odzywam, ale braki są.
... i destylują koszmarne mikstury dodające im siły i niezniszczalnośmiertności a także nawaloności przechyłowej bumprzewrocnej. To weredniaste plemię jest pozbawione wszelkich skrupułów i jakiegokolwiek obycia w cywilizowanym świecie...
... W tych niecnych zamiarach onemu ZŁU niosącemu mrok
Pomaga wielki, czerwony, trzygłowy Smok (o jest Smok, wiedziałem, że gdzieś ta bestia czyha haha).
Mieszka on w wielkiej ciemnej jamie
Wkraczając w las, przychodzisz mu na śniadanie
Jest i mroczysty Krasnolut z brodą do pasa
Toporem rozpłatał nie jednego gołego Elfiasa
Jest Golem żelazny mózgu pozbawiony
Głupi, acz dobrze naoliwiony
Wodzem Goblinów jest Słońce, co chce zgasić światło
Odważnym wkroczyć w mrok lasu nie jest wcale łatwo
Osz kuź... co to za rymowanka, miała być zajawka, znowu mi się najmłodsza głowa wcina.
- Koniec tworzenia głupot, zajmij się wsuwaniem ciasteczek jak ten obżarty drugi pysk. Dajcie mi w spokoju napisać Bajawkę tego LARPA do stu tysięcy pustych beczek piwa. (o w mordę, puste beczki L ja tego nie przeżyję)...
Trzeba kończyć, bo niczego w końcu nie napiszę, a zatem:
Wojowniku, wędrowcu, czarodzieju lub insza popaprana indywidualności, jeśli nie boisz się stanąć przeciw pradawnemu ZŁU w zielonych łapach szalonych stworów, nie zlękniesz się przed smoczym terrorem (dziś nie mam rozwolnienia jakby, co i latam tylko po południu od 14,00) weź w rękę miecz i pochodnie by światło nigdy nie zgasło, walcz o błysk poranka za dnia...
- Sratutatu elfia kupa, będziemy mieli nowego trupa.
- A żeby ci łuski odpadły, nie dacie się za nic skupić kamienne łby... przez was nie będziemy mieli na zimę zapasów...
Buuum, bęccc, grrruch, łuuup, łuuup... ... ...
W tym samym czasie gdzieś daleko na skraju lasu:
- Cio, tak dudni dziś po lesie Focu – zapytał Żelazny Golem
- Pewniem znofu siem tłukom smoce głowy w swojej jamiesakle, wieszaj reklamoplakat, bo zbiera siem na deszczus, nie chcem przemocyć noweych papuciobiegów sterczujomc tu i pilnujomc byś siem nie pokleił żaboklejm – odparł wódz
Golem pacnął grzbietem rechoczącej ze strachu żaby po tylnych rogach plakatu, nakleił go tuż nad głową na stara spękaną korę drzewa. Sprawdził czy w torbie nie ma kolejnego, po czym cisnął płaza w krzaki.
- Oj ty pusta ruroblacho, tosz ja głodna jestem a ty wywaliłeś smakonskę, a zieby cim rydza pojadała, co zmrokodnia.
Wódz przywalił Golemowi w łeb podniesionym przed momentem ułamanym konarem drzewa aż zadudniło po lesie. Golem się nawet nie zorientował acz uśmiechnął głupkowato widząc wściekłe oblicze z wyszczerzonymi zębiskami. Szefogoblin machnął ręką z rezygnacją, po czym cisnął konar w krzaki i wdrapał się na ramiona blaszanego towarzysza, przestawiał na jego karku gałkę kontrolną w pozycję „DO FUCWIOSKA”. Lampki kontrolne nad uszami Golema zaiskrzyły się leciutko, z uszu wydostał się delikatny dym. Ruszyli wolno w mrok lasu. Wiatr delikatnie muskał powieszony plakat i niósł ze sobą ostry zapach świeżo naniesionego atramentu. Gdyby tylko plakat nie wisiał do góry nogami można by było przeczytać:
PRZYŁONC SIEM DO ARMII GOBLINOF
ZOSTUŃ JEDNOM Z NAS
BOMDŹ WSPARCIEM DLA STRONY ZWYCIEMZCUF
NAUCMY CIEM BIĆ ZŁEM I ZIELONEM
POCUJ MROK W SWYCH ZIŁACH
NIE MOSZ INNEGO WYCIA.
BO, TO MY ZGASIMY ŚWIATŁO
Czy zawędrujecie do DZIKIEGO LASU?