Toporiada 2010 WRAŻENIA
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
Będzie dłuuuuuugo - pan Prezes poprosił o wklejenie tekstu, który ukaże się w najbliższym wydaniu Informatora GKF. Panie Prezesie, melduję wykonanie zadania!
GKF czyli Gdańskiego Klubu Fantastyki, którego jestem KaCzKą, czyli członkinią Klubu Członków Korespondentów. Stąd mój przyczynek do tworzenia Informatora. Nie żebym atakowała tą treścią zupełnie niewinnych, obcych ludzi.
Zapraszam zresztą do zapoznania się z pismem tu http://www.gkforgpl.da9.prothost.com/?str=22&lang=9
A skoro już o członkach mowa, to Informator GKF ma wprawdzie tylko 300 egzemplarzy, ale swoją tradycję i siłę oddziaływania posiada i doskonale nadaje się do uprawiania miłego sportu, zwanego przez niektórych zblazowanych i cynicznych ludzi całowaniem się po buławach. Ja nie jestem cyniczna, ani zblazowana, ani tym bardziej wulgarna, i stanowczo odrzucam taką interpretację. Nie chodzi wszak o trzaskanie punktów fejmu miłym organizatorom (i przy okazji sobie), jeno o wyrażenie entuzjazmu, zachwytu i ogólnej elewacji. (Ok, jedno nie przeszkadza drugiemu, nieprawdaż?) Z góry upraszam o cierpliwość - trzeba było podać wiele banalnie już znanych informacji. Pewnie też nie wyraziłam niczego odkrywczego - no na ile sposobów można się zachwycać?!
A teraz do ad remu.
Toporiada 2010 – konwent-wymiatator albo jak uczciwie wykorzystać ostanie sześć dni urlopu
relacja by Avril
Pomijając sam fakt, że od długiego czasu planowałam ponownie skrobnąć coś niecoś do Informatora GKF (no w końcu jest się tą Kaczką, czy nie jest), to już po trzykroć obiecuję sobie relację z arcydoskonałego konwentu tworzonego przez Stowarzyszenie Topory. O ile pamiętam, w Informatorze jeszcze takowa się nie pojawiła, a szkoda, bo to – jak głosi tytuł – faktycznie twardy konwent wymiatator. Mówi się, do trzech razy sztuka – i oto jest. Mija dobre kilka dni od powrotu z Fryszerki koło Inowłodza (blisko Spały, w okolicy Tomaszowa Mazowieckiego i Rawy), ja jeszcze nie całkiem ochłonęłam i jak to mówią Topory, nie „ogarnęłam się”, ale siadam, piszę, abyście i Wy drodzy Czytelnicy Informatora poznali, choć w teorii, cytrynówkowo-chmielowy smak najlepszego w Polsce konwentu dla graczy.
Tytułem wstępu – nie będę pisać o historii czy detalach działalności Toporów, wszystko jest do znalezienia na ich stronie, http://www.topory.org (tam polecam zwłaszcza trailery kolejnych edycji konwentu oraz fotorelacje). Powiem jako obserwator z zewnątrz - Topory to bardzo prężna i zwarta grupa zgranych ze sobą, dotartych ludzi. Zawsze zachwyca mnie idealny balans i proporcje, jaki potrafią zachować między luzem i swobodą, a niezbędnym mimo wszystko rygorem i dyscypliną. Przede wszystkim jednak, Topory to ludzie, którym się chce. Brzmi banalnie, a jednak, jakby się zastanowić, nie jest to cecha często spotykana, także wśród fandomu, czyli osób, którym teoretycznie powinno zależeć na kooperacji i komunikacji w celu szerzenia fantastycznej zarazy. Toporom się chce. I to jak! A jak im wychodzi!
Nie istnieją ludzie niepopełniający błędów. Co mnie dodatkowo urzeka w Toporach, to ich znakomita autoregulacja. Spartolą coś, zdarza się przecież – przemyślą – poprawią – wyjdzie świetnie. I tu wracamy do tematu przewodniego, czyli Toporiady 2010, mojej trzeciej. Znowu trochę historii. W 2008 konwent odbył się na terenie leśniczówki w Głuchowie, był nadal (nawet w porównaniu z poprzednimi ściśle klubowymi edycjami) imprezą kameralną, na mniej więcej sto osób. Nie był to konwent sensu stricte larpowy, jak np. Orkon, po prostu konwent dla graczy, ale pod lasem, wśród łanów zboża, chmar much i biegających luzem na wpół oswojonych dziczków. Prosta idea – skoro zamierzamy grać i integrować się, dlaczego męczyć się w dusznej szkole? I dlaczego podtrzymywać na siłę fikcję prohibicji? Konwent udał się świetnie, ustanawiając nowy standard. Wyróżniała go przyjazna dla nowych, serdeczna atmosfera, mocny nacisk na erpegowanie, 100% bez fejmusowania, 100% z piwem dla uprawnionych (ale za to bez mocniejszych napojów, aż do ogniska integracyjnego po oficjalnym zakończeniu konwentu). Przez Informator Konwentowy został nagrodzony jako drugi najlepszy (po Pyrkonie) konwent roku. Przy kolejnej edycji, w 2009 organizatorzy skoczyli na główkę i przenieśli lokalizację do Fryszerki, pod wysokie iglaste drzewa, z małego, niszowego konwentu robiąc duży, duży niszowy konwent. I trochę się rozsypało... Nadal było mniej więcej tak, jak być powinno, ale... Ogromny teren oraz wydzielenie podobozów, rozsypanie namiotów do grania na dużej przestrzeni, oddzielenie ogniska od sklepiku i kegi z piwem – ludzie rozpełźli się, rozpłynęli, atrakcje z poprzednich edycji nie wydawały się już tak zniewalająco atrakcyjne, tyle było prelekcji do wyboru, że na żadną się nie chciało ruszyć... Toporiada 2009 niepokojąco zaczęła przypominać inne, dobre konwenty. Była w porządku. A nie o to tu chodzi.
Jak już jednak wspomniałam, Topory nigdy nie popełniają dwa razy tych samych niedociągnięć. W tym roku udało im się wykreować najlepszą Toporiadę ever! Teren ten sam co przed rokiem, 12-14 sierpnia (można było zostać nieco dłużej – bo z Toporiady nie jest łatwo wyjechać), stanica we Fryszerce, 250 uczestników (nawiasem mówiąc, na konwent ten, podobnie jak na Nordcon, wchodzi się za zaproszeniem, i o ile wiem, z powodów logistycznych organizatorzy nie przewidują radykalnego zwiększania liczby uczestników w przyszłości, chociaż nowa krew jest tu zawsze mile widziana). Tym razem jednak namioty do grania poustawiane jeden przy drugim – hej, ja naprawdę nie wiem, jak to opisać, ten dreszcz, gdy wieczorem, o wspólnej godzinie, rozpoczyna się kilkanaście sesji – gracze i MG jeszcze nieco chaotycznie i gorączkowo zwołują się – lampki i latarki – ktoś biegnie po ciepłe ciuchy – ktoś kogoś szuka... Zamieszanie, przygotowania, pewien zamęt, śmiechy. A za chwilę w tych kilkunastu namiotach wejdziemy w kilkanaście alternatywnych światów, zanurzymy się w opowieściach, zatopimy w emocjach, będziemy śmieszyć, tumanić i przestraszać... (Tu podziękowania dla Zawiszy za to, że pozwolił Smokowi tak bezczelnie mnie zabić na sesji Cthulhu; dziękuję serdecznie, teraz już nigdy nie będę w stanie bezstresowo korzystać z wc na stacjach benzynowych ).
W tym roku zmodyfikowano także sklepik – był blisko i ogniska, i namiotów, i sanitariatów (z tym ostatnim to czasami nawet zdawało się, iż za blisko, ale nic to), w ścisłym centrum. W sklepiku kega. Gośćmi Toporiady 2010 byli Jacek Komuda (na rzecz Fryszerki zrezygnował z wypadającej w tym samym czasie największej XVII-stkowej imprezy historycznej na zamku w Gniewie), Michał Mochocki, Tomek Wolski i Artur Machlowski (Marcinowi Baryłce nie udało się dotrzeć). Poniechano mnożenia prelekcji, stawiając na nieprzesadną ich liczbę – z zachowaniem wszakże wielu jajecznych konkursów, jak np. ten na wykonanie z niczego jakiegoś przebrania (wygrał Człowiek-Ogórek), Konkurs Pieśni Krasnoludzkiej, konkurs feministyczny, Monthy Pythonowy (modrzew – modrzew – modrzew!) czy rozmaite warianty kalamburów. LARP na 80 osób? proszę bardzo – LARP w Dzikie Pola przygotowany przez M. Mochockiego i Tomka Smoka Wolskiego. Pokaz alchemiczny? Zaprzyjaźniona Armia Goblinów zaprezentowała alchemiczne sztuczki (a Diabeł wypił, czego nie powinien). Podobozy-larpy nieustające? Chtulhu, Neuroshimowy, Piracki, Armii Goblinów i oczywiście Orczy Obóz (i piwo Totem-Potem Stronk Limited Edition, czyli kilkadziesiąt puszek oklejonych drukiem na folii - „Nigdy nie targam po alkoholu” i cały layout w orkowym stylu).
Stały punkt otwarcia konwentu, kabaret, był w tym roku dopracowany i jak zwykle wariacko śmieszny (covery z dookoła-Toporowymi słowami, dla wtajemniczonych rakieta, dla niewtajemniczonych śmieszne nawet bez kontekstu). A już tradycyjne zakończenie pod wiatą stołówkową stanicy.... łołołoj, był nie do przebicia (w przyszłym roku stoi przed nami prawdziwe wyzwanie – aż strach się bać). Po podziękowaniach i rozdaniu nagród Złotych Toporów – w tym m.in. dla najlepszego MG, którym został Wojciech Rzadek, i dla najlepszego gracza, którym okazał się Andrzej Igua Morkisz - „Kantyczka z lotu ptaka” Kaczmarskiego wyśpiewana heavymetalowo przez kapelę ChaosUC. Potem już tylko tańce, tańce, tańce i pogo jak marzenie pod songi Kaczmarskiego w wykonaniu Kaczora (nawiasem mówiąc, da się pod Kaczmarskiego zatańczyć wszystko, od pogo przez walca i tango do tańców-przytulańców) oraz szanty zapodawane przez Wiosło w Dupie, czyli Groma z Kaczorem... Oj, było grubo, było grubo – stage diving, podrzucanie orgami pod belki stropowe, wspinanie się na belki i tzw. taniec jedną ręką...
Toporiada stawia na granie. I to granie na bardzo wysokim poziomie. Stawia także na absolutne i całkowite odreagowanie czegokolwiek, co każdy tam musi odreagować. Stąd odreagowują tak młode, świeże sztuki, jak i fandomowe dziadki, i uwierzcie, każdy daje z siebie, co może (przy czym zaryzykuję stwierdzenie, że dziadkom więcej się zdążyło nazbierać do odreagowywania). Tu nie trzeba się chować po kątach i zakamarkach szkoły, tu nie ma prohibicji – chociaż z konwentu wylecieć może każdy, bez problemu, jeśli źle skoreluje stosunek sił do zamiarów i na ten przykład zacznie bruździć innym uczestnikom (był onegdaj taki przypadek, agresywny uczestnik został spakowany i wywieziony precz). Piwo z umiarkowaniem i dla pełnoletnich cały konwent – po oficjalnym zamknięciu cytrynówka (najlepsza cytrynówa tylko u Toporów!) oraz nalewki z piwniczek a to Hassana, a to Inkwizytora, a to już Goblithurą zwany, 48% produkt Armii Goblinów... Bywało grubo. Zawsze jednak jakoś tak fantastycznie, od orkowych brewerii i nieskromnych harców zaczynając, a na pijanych kalamburach na after-Toporiadzie u Smoka kończąc. Cytując mojego małżonka, Toporiada to nieustanny natłok wrażeń, których nie można podzielić na lepsze i gorsze; niemal tygodniowy przeplataniec hucznych biesiad z uczonymi dysputami, kontemplacji przyrody z kontemplacją cycków, humoru grubego a sprośnego z poezją śpiewaną; że już nie wspomnieć o sesjach gier, którymi Toporiada słynie... Dodam, iż lokalizacja też nie przeszkadza – tuż niedaleko płynie wartka, niebezpieczna Pilica, w tym roku jeszcze szybsza i jeszcze cieplejsza (z wiadomych przyczyn orgowie nie biorą odpowiedzialności za samowolne kąpiele w rzece, i z wiadomych przyczyn każdy łazi tam się moczyć kilka razy na dzień).
Mój małżonek trzeci raz z rzędu klnie się, że nie masz w Rzeczypospolitej lepszego konwentu - i że co rok powtarza to z większym przekonaniem. Zgadzam się. W ostatnich latach rekonstrukcje historyczne zajmują nas na tyle, że kalendarz konwentowy ograniczamy do dwóch-trzech imprez w roku. Toporiada jest pierwszą i najważniejszą z nich. Nie mogę bardziej zgodzić się z małżonkiem. To doskonały konwent.
I jeszcze raz najważniejsze – ludzie, którzy go robią. W tym roku głównym koordynatorem był Maciej Ślimak Winnicki (logistyka), a osobą odpowiedzialną za program (i za cytrynówkę) prezes Stowarzyszenia, Hubert Jankoś Jankowski. Wspomagało ich wiele Toporów, ale ja na łamach Informatora chciałabym szczególnie docenić Anię Anutkę Winnicką, która na długo przed i w trakcie konwentu wzięła na siebie cały ciężar prowadzenia opieki nad ciekawym świata, rezolutnym Ślimaczkiem, odciążając całkowicie męża.
Avril
P.S. O mało co, a zapomniałabym o obozie szlacheckim. Tworzyli go przede wszystkim przedstawiciele Braci Herbowej Ziemi Rawskiej, a są to ludzie cisi i pokornego serca, nie aż tak się oczom i uszom narzucający, jak dla przykładu rozszalałe orki w tarle czy kultyści Cthulhu. Spieszę więc dodać, że szlachta rawska także wsparła program konwentu obecnością swą i swej armaty (w ich szeregach stanęło również kilkoro sarmatów z Pospolitego Ruszenia Szlachty Ziemi Krakowskiej).
GKF czyli Gdańskiego Klubu Fantastyki, którego jestem KaCzKą, czyli członkinią Klubu Członków Korespondentów. Stąd mój przyczynek do tworzenia Informatora. Nie żebym atakowała tą treścią zupełnie niewinnych, obcych ludzi.
Zapraszam zresztą do zapoznania się z pismem tu http://www.gkforgpl.da9.prothost.com/?str=22&lang=9
A skoro już o członkach mowa, to Informator GKF ma wprawdzie tylko 300 egzemplarzy, ale swoją tradycję i siłę oddziaływania posiada i doskonale nadaje się do uprawiania miłego sportu, zwanego przez niektórych zblazowanych i cynicznych ludzi całowaniem się po buławach. Ja nie jestem cyniczna, ani zblazowana, ani tym bardziej wulgarna, i stanowczo odrzucam taką interpretację. Nie chodzi wszak o trzaskanie punktów fejmu miłym organizatorom (i przy okazji sobie), jeno o wyrażenie entuzjazmu, zachwytu i ogólnej elewacji. (Ok, jedno nie przeszkadza drugiemu, nieprawdaż?) Z góry upraszam o cierpliwość - trzeba było podać wiele banalnie już znanych informacji. Pewnie też nie wyraziłam niczego odkrywczego - no na ile sposobów można się zachwycać?!
A teraz do ad remu.
Toporiada 2010 – konwent-wymiatator albo jak uczciwie wykorzystać ostanie sześć dni urlopu
relacja by Avril
Pomijając sam fakt, że od długiego czasu planowałam ponownie skrobnąć coś niecoś do Informatora GKF (no w końcu jest się tą Kaczką, czy nie jest), to już po trzykroć obiecuję sobie relację z arcydoskonałego konwentu tworzonego przez Stowarzyszenie Topory. O ile pamiętam, w Informatorze jeszcze takowa się nie pojawiła, a szkoda, bo to – jak głosi tytuł – faktycznie twardy konwent wymiatator. Mówi się, do trzech razy sztuka – i oto jest. Mija dobre kilka dni od powrotu z Fryszerki koło Inowłodza (blisko Spały, w okolicy Tomaszowa Mazowieckiego i Rawy), ja jeszcze nie całkiem ochłonęłam i jak to mówią Topory, nie „ogarnęłam się”, ale siadam, piszę, abyście i Wy drodzy Czytelnicy Informatora poznali, choć w teorii, cytrynówkowo-chmielowy smak najlepszego w Polsce konwentu dla graczy.
Tytułem wstępu – nie będę pisać o historii czy detalach działalności Toporów, wszystko jest do znalezienia na ich stronie, http://www.topory.org (tam polecam zwłaszcza trailery kolejnych edycji konwentu oraz fotorelacje). Powiem jako obserwator z zewnątrz - Topory to bardzo prężna i zwarta grupa zgranych ze sobą, dotartych ludzi. Zawsze zachwyca mnie idealny balans i proporcje, jaki potrafią zachować między luzem i swobodą, a niezbędnym mimo wszystko rygorem i dyscypliną. Przede wszystkim jednak, Topory to ludzie, którym się chce. Brzmi banalnie, a jednak, jakby się zastanowić, nie jest to cecha często spotykana, także wśród fandomu, czyli osób, którym teoretycznie powinno zależeć na kooperacji i komunikacji w celu szerzenia fantastycznej zarazy. Toporom się chce. I to jak! A jak im wychodzi!
Nie istnieją ludzie niepopełniający błędów. Co mnie dodatkowo urzeka w Toporach, to ich znakomita autoregulacja. Spartolą coś, zdarza się przecież – przemyślą – poprawią – wyjdzie świetnie. I tu wracamy do tematu przewodniego, czyli Toporiady 2010, mojej trzeciej. Znowu trochę historii. W 2008 konwent odbył się na terenie leśniczówki w Głuchowie, był nadal (nawet w porównaniu z poprzednimi ściśle klubowymi edycjami) imprezą kameralną, na mniej więcej sto osób. Nie był to konwent sensu stricte larpowy, jak np. Orkon, po prostu konwent dla graczy, ale pod lasem, wśród łanów zboża, chmar much i biegających luzem na wpół oswojonych dziczków. Prosta idea – skoro zamierzamy grać i integrować się, dlaczego męczyć się w dusznej szkole? I dlaczego podtrzymywać na siłę fikcję prohibicji? Konwent udał się świetnie, ustanawiając nowy standard. Wyróżniała go przyjazna dla nowych, serdeczna atmosfera, mocny nacisk na erpegowanie, 100% bez fejmusowania, 100% z piwem dla uprawnionych (ale za to bez mocniejszych napojów, aż do ogniska integracyjnego po oficjalnym zakończeniu konwentu). Przez Informator Konwentowy został nagrodzony jako drugi najlepszy (po Pyrkonie) konwent roku. Przy kolejnej edycji, w 2009 organizatorzy skoczyli na główkę i przenieśli lokalizację do Fryszerki, pod wysokie iglaste drzewa, z małego, niszowego konwentu robiąc duży, duży niszowy konwent. I trochę się rozsypało... Nadal było mniej więcej tak, jak być powinno, ale... Ogromny teren oraz wydzielenie podobozów, rozsypanie namiotów do grania na dużej przestrzeni, oddzielenie ogniska od sklepiku i kegi z piwem – ludzie rozpełźli się, rozpłynęli, atrakcje z poprzednich edycji nie wydawały się już tak zniewalająco atrakcyjne, tyle było prelekcji do wyboru, że na żadną się nie chciało ruszyć... Toporiada 2009 niepokojąco zaczęła przypominać inne, dobre konwenty. Była w porządku. A nie o to tu chodzi.
Jak już jednak wspomniałam, Topory nigdy nie popełniają dwa razy tych samych niedociągnięć. W tym roku udało im się wykreować najlepszą Toporiadę ever! Teren ten sam co przed rokiem, 12-14 sierpnia (można było zostać nieco dłużej – bo z Toporiady nie jest łatwo wyjechać), stanica we Fryszerce, 250 uczestników (nawiasem mówiąc, na konwent ten, podobnie jak na Nordcon, wchodzi się za zaproszeniem, i o ile wiem, z powodów logistycznych organizatorzy nie przewidują radykalnego zwiększania liczby uczestników w przyszłości, chociaż nowa krew jest tu zawsze mile widziana). Tym razem jednak namioty do grania poustawiane jeden przy drugim – hej, ja naprawdę nie wiem, jak to opisać, ten dreszcz, gdy wieczorem, o wspólnej godzinie, rozpoczyna się kilkanaście sesji – gracze i MG jeszcze nieco chaotycznie i gorączkowo zwołują się – lampki i latarki – ktoś biegnie po ciepłe ciuchy – ktoś kogoś szuka... Zamieszanie, przygotowania, pewien zamęt, śmiechy. A za chwilę w tych kilkunastu namiotach wejdziemy w kilkanaście alternatywnych światów, zanurzymy się w opowieściach, zatopimy w emocjach, będziemy śmieszyć, tumanić i przestraszać... (Tu podziękowania dla Zawiszy za to, że pozwolił Smokowi tak bezczelnie mnie zabić na sesji Cthulhu; dziękuję serdecznie, teraz już nigdy nie będę w stanie bezstresowo korzystać z wc na stacjach benzynowych ).
W tym roku zmodyfikowano także sklepik – był blisko i ogniska, i namiotów, i sanitariatów (z tym ostatnim to czasami nawet zdawało się, iż za blisko, ale nic to), w ścisłym centrum. W sklepiku kega. Gośćmi Toporiady 2010 byli Jacek Komuda (na rzecz Fryszerki zrezygnował z wypadającej w tym samym czasie największej XVII-stkowej imprezy historycznej na zamku w Gniewie), Michał Mochocki, Tomek Wolski i Artur Machlowski (Marcinowi Baryłce nie udało się dotrzeć). Poniechano mnożenia prelekcji, stawiając na nieprzesadną ich liczbę – z zachowaniem wszakże wielu jajecznych konkursów, jak np. ten na wykonanie z niczego jakiegoś przebrania (wygrał Człowiek-Ogórek), Konkurs Pieśni Krasnoludzkiej, konkurs feministyczny, Monthy Pythonowy (modrzew – modrzew – modrzew!) czy rozmaite warianty kalamburów. LARP na 80 osób? proszę bardzo – LARP w Dzikie Pola przygotowany przez M. Mochockiego i Tomka Smoka Wolskiego. Pokaz alchemiczny? Zaprzyjaźniona Armia Goblinów zaprezentowała alchemiczne sztuczki (a Diabeł wypił, czego nie powinien). Podobozy-larpy nieustające? Chtulhu, Neuroshimowy, Piracki, Armii Goblinów i oczywiście Orczy Obóz (i piwo Totem-Potem Stronk Limited Edition, czyli kilkadziesiąt puszek oklejonych drukiem na folii - „Nigdy nie targam po alkoholu” i cały layout w orkowym stylu).
Stały punkt otwarcia konwentu, kabaret, był w tym roku dopracowany i jak zwykle wariacko śmieszny (covery z dookoła-Toporowymi słowami, dla wtajemniczonych rakieta, dla niewtajemniczonych śmieszne nawet bez kontekstu). A już tradycyjne zakończenie pod wiatą stołówkową stanicy.... łołołoj, był nie do przebicia (w przyszłym roku stoi przed nami prawdziwe wyzwanie – aż strach się bać). Po podziękowaniach i rozdaniu nagród Złotych Toporów – w tym m.in. dla najlepszego MG, którym został Wojciech Rzadek, i dla najlepszego gracza, którym okazał się Andrzej Igua Morkisz - „Kantyczka z lotu ptaka” Kaczmarskiego wyśpiewana heavymetalowo przez kapelę ChaosUC. Potem już tylko tańce, tańce, tańce i pogo jak marzenie pod songi Kaczmarskiego w wykonaniu Kaczora (nawiasem mówiąc, da się pod Kaczmarskiego zatańczyć wszystko, od pogo przez walca i tango do tańców-przytulańców) oraz szanty zapodawane przez Wiosło w Dupie, czyli Groma z Kaczorem... Oj, było grubo, było grubo – stage diving, podrzucanie orgami pod belki stropowe, wspinanie się na belki i tzw. taniec jedną ręką...
Toporiada stawia na granie. I to granie na bardzo wysokim poziomie. Stawia także na absolutne i całkowite odreagowanie czegokolwiek, co każdy tam musi odreagować. Stąd odreagowują tak młode, świeże sztuki, jak i fandomowe dziadki, i uwierzcie, każdy daje z siebie, co może (przy czym zaryzykuję stwierdzenie, że dziadkom więcej się zdążyło nazbierać do odreagowywania). Tu nie trzeba się chować po kątach i zakamarkach szkoły, tu nie ma prohibicji – chociaż z konwentu wylecieć może każdy, bez problemu, jeśli źle skoreluje stosunek sił do zamiarów i na ten przykład zacznie bruździć innym uczestnikom (był onegdaj taki przypadek, agresywny uczestnik został spakowany i wywieziony precz). Piwo z umiarkowaniem i dla pełnoletnich cały konwent – po oficjalnym zamknięciu cytrynówka (najlepsza cytrynówa tylko u Toporów!) oraz nalewki z piwniczek a to Hassana, a to Inkwizytora, a to już Goblithurą zwany, 48% produkt Armii Goblinów... Bywało grubo. Zawsze jednak jakoś tak fantastycznie, od orkowych brewerii i nieskromnych harców zaczynając, a na pijanych kalamburach na after-Toporiadzie u Smoka kończąc. Cytując mojego małżonka, Toporiada to nieustanny natłok wrażeń, których nie można podzielić na lepsze i gorsze; niemal tygodniowy przeplataniec hucznych biesiad z uczonymi dysputami, kontemplacji przyrody z kontemplacją cycków, humoru grubego a sprośnego z poezją śpiewaną; że już nie wspomnieć o sesjach gier, którymi Toporiada słynie... Dodam, iż lokalizacja też nie przeszkadza – tuż niedaleko płynie wartka, niebezpieczna Pilica, w tym roku jeszcze szybsza i jeszcze cieplejsza (z wiadomych przyczyn orgowie nie biorą odpowiedzialności za samowolne kąpiele w rzece, i z wiadomych przyczyn każdy łazi tam się moczyć kilka razy na dzień).
Mój małżonek trzeci raz z rzędu klnie się, że nie masz w Rzeczypospolitej lepszego konwentu - i że co rok powtarza to z większym przekonaniem. Zgadzam się. W ostatnich latach rekonstrukcje historyczne zajmują nas na tyle, że kalendarz konwentowy ograniczamy do dwóch-trzech imprez w roku. Toporiada jest pierwszą i najważniejszą z nich. Nie mogę bardziej zgodzić się z małżonkiem. To doskonały konwent.
I jeszcze raz najważniejsze – ludzie, którzy go robią. W tym roku głównym koordynatorem był Maciej Ślimak Winnicki (logistyka), a osobą odpowiedzialną za program (i za cytrynówkę) prezes Stowarzyszenia, Hubert Jankoś Jankowski. Wspomagało ich wiele Toporów, ale ja na łamach Informatora chciałabym szczególnie docenić Anię Anutkę Winnicką, która na długo przed i w trakcie konwentu wzięła na siebie cały ciężar prowadzenia opieki nad ciekawym świata, rezolutnym Ślimaczkiem, odciążając całkowicie męża.
Avril
P.S. O mało co, a zapomniałabym o obozie szlacheckim. Tworzyli go przede wszystkim przedstawiciele Braci Herbowej Ziemi Rawskiej, a są to ludzie cisi i pokornego serca, nie aż tak się oczom i uszom narzucający, jak dla przykładu rozszalałe orki w tarle czy kultyści Cthulhu. Spieszę więc dodać, że szlachta rawska także wsparła program konwentu obecnością swą i swej armaty (w ich szeregach stanęło również kilkoro sarmatów z Pospolitego Ruszenia Szlachty Ziemi Krakowskiej).
Centrum znajduje się w centrum całości, a jednak, ponieważ centrum do całości nie należy (nie jest częścią całości), całość ma swoje centrum gdzie indziej. Centrum nie jest centrum.
Jacques Derrida
Jacques Derrida
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
CO?! Wygrał Dzik Pustynny, i to mojego projektu!np. ten na wykonanie z niczego jakiegoś przebrania (wygrał Człowiek-Ogórek)
I ani słowem o elfach? Za naszą krew i pot (tenże zwłaszcza) i wygrany Wielki Konkurs Obozowy?Podobozy-larpy nieustające? Chtulhu, Neuroshimowy, Piracki, Armii Goblinów i oczywiście Orczy Obóz
Ty dziękuj Panu kobieto, że niewieście wybaczę, bo inaczej na ubitej ziemi musielibyśmy się spotkać za tę nierzetelność!
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
Na pół serio - Thorsten, to Ty nie wiesz, że media kłamią? widziałeś kiedyś rzetelną relację prasową?!
...
Thorsten, przepraszam. Serio serio.
Pisałam ten tekst naprawdę kilka dni po Toporiadzie, w sporym zamęcie, w wielkim pośpiechu. Nie na każdym punkcie programu byłam, a poważyłam się na opisywanie całości. Pewne szczegóły konsultowałam z MM, tekst wysłałam też Jankosiowi (co nie znaczy, że nie jest to moim błędem).
Obiecuję wysłać do redakcji Informatora erratę/dementi - w kolejnym numerze powinna się ukazać. Być może uda się dołożyć ją już do tego tekstu.
Już poszła, tej treści:
P.P.S. No tak. Pamięć ludzka, zwłaszcza nasiąknięta Totem Potemem i cytrynówką, jest zawodna. Zapomniałam o elfim obozie pod wodzą Thorstena - a elfi obóz wygrał wszakże Wielki Konkurs Obozowy. No i, jakby to, konkurs na przebranie wygrał Dzik Pustynny... projektu wyżej wymienionego elfa... (o jak dobrze, że elfy są cierpliwe i wyrozumiałe).
Thorstenie, czy przyjmiesz moja pokorną prośbę o wybaczenie (wraz z jakimś stosownym zapasem Eliksiru Wielosokowego, do skonsumowania oczywiście po zamknięciu konwentu)?
...
Thorsten, przepraszam. Serio serio.
Pisałam ten tekst naprawdę kilka dni po Toporiadzie, w sporym zamęcie, w wielkim pośpiechu. Nie na każdym punkcie programu byłam, a poważyłam się na opisywanie całości. Pewne szczegóły konsultowałam z MM, tekst wysłałam też Jankosiowi (co nie znaczy, że nie jest to moim błędem).
Obiecuję wysłać do redakcji Informatora erratę/dementi - w kolejnym numerze powinna się ukazać. Być może uda się dołożyć ją już do tego tekstu.
Już poszła, tej treści:
P.P.S. No tak. Pamięć ludzka, zwłaszcza nasiąknięta Totem Potemem i cytrynówką, jest zawodna. Zapomniałam o elfim obozie pod wodzą Thorstena - a elfi obóz wygrał wszakże Wielki Konkurs Obozowy. No i, jakby to, konkurs na przebranie wygrał Dzik Pustynny... projektu wyżej wymienionego elfa... (o jak dobrze, że elfy są cierpliwe i wyrozumiałe).
Thorstenie, czy przyjmiesz moja pokorną prośbę o wybaczenie (wraz z jakimś stosownym zapasem Eliksiru Wielosokowego, do skonsumowania oczywiście po zamknięciu konwentu)?
Centrum znajduje się w centrum całości, a jednak, ponieważ centrum do całości nie należy (nie jest częścią całości), całość ma swoje centrum gdzie indziej. Centrum nie jest centrum.
Jacques Derrida
Jacques Derrida
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
No
... a eliksirów nigdy nie odmawiam
... a eliksirów nigdy nie odmawiam
- Tomasz Smok Wolski
- Polucja drwala
- Posty: 215
- Rejestracja: 31 lip 2009, 18:30
- Lokalizacja: Piastów
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
Jaki Elfi obóz, przecież ja wszystkie elfy zjadłem;) MNIAMA!!!Thorsten pisze:I ani słowem o elfach? Za naszą krew i pot (tenże zwłaszcza) i wygrany Wielki Konkurs Obozowy?Podobozy-larpy nieustające? Chtulhu, Neuroshimowy, Piracki, Armii Goblinów i oczywiście Orczy Obóz
Ty dziękuj Panu kobieto, że niewieście wybaczę, bo inaczej na ubitej ziemi musielibyśmy się spotkać za tę nierzetelność!
Czołem biję będąc w tak zacnym gronie RPG-owym.
Jeno trza mi uważać na ostrza coby się nie pozacinać.
Oj pohulamy My pohulamy, na Dzikich Polach i w krwi pohańca zamoczym Topory
Jeno trza mi uważać na ostrza coby się nie pozacinać.
Oj pohulamy My pohulamy, na Dzikich Polach i w krwi pohańca zamoczym Topory
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
ARTUT zamieścił na Valkirii swoją relację: http://valkiria.net/index.php?type=revi ... s&id=15560
Wycinek z tejże:
Wycinek z tejże:
Rawskie Stowarzyszenie Miłośników Fantastyki Topory to grupa ludzi, których powinni autentycznie pokazywać w Ogrodzie Zoologicznym. (...) w wyjątkowy sposób potrafią robić bydło, pachną w unikatowy sposób, (...) mają problemy z rozrodczością. To wymierający gatunek
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2010, 14:43 przez MMochocki, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
Thorsten, tekst do Informatora jest właśnie redagowany. Uda się nawet bez post scriptum, po prostu poprawiłam tekst, odpowiednio (mam nadzieję) honorując Elfy i redakcja tak go zamieści.
Chyba nie ma sensu mieszać w wątku i nanosić tych poprawek w moim poście wyżej? potem przyszłe pokolenia nie będą pojmować, czemu jakiś Elf chciałby, choć tego nie zrobi, sklepać jakąś Avril.
Przyznam się do jeszcze jednego zaniedbania, które zostanie naprawione, póki jest jeszcze czas - będzie uwaga o doskonałych obiadach, przygotowywanych przez Mamę k8 i Xariona. Przepraszam, że o tym od razu nie napisałam - to nie znaczy, że ich nie doceniłam albo nie pamiętam.
Chyba nie ma sensu mieszać w wątku i nanosić tych poprawek w moim poście wyżej? potem przyszłe pokolenia nie będą pojmować, czemu jakiś Elf chciałby, choć tego nie zrobi, sklepać jakąś Avril.
Przyznam się do jeszcze jednego zaniedbania, które zostanie naprawione, póki jest jeszcze czas - będzie uwaga o doskonałych obiadach, przygotowywanych przez Mamę k8 i Xariona. Przepraszam, że o tym od razu nie napisałam - to nie znaczy, że ich nie doceniłam albo nie pamiętam.
Centrum znajduje się w centrum całości, a jednak, ponieważ centrum do całości nie należy (nie jest częścią całości), całość ma swoje centrum gdzie indziej. Centrum nie jest centrum.
Jacques Derrida
Jacques Derrida
- Ślimak
- Conan™ Seria Limitowana
- Posty: 1341
- Rejestracja: 16 maja 2008, 20:29
- Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
- Kontakt:
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
Michał czy ty czasem nie studiowałeś wiedzy o mediach w Toruniu? Manipulacja doskonała...MMochocki pisze:ARTUT zamieścił na Valkirii swoją relację: http://valkiria.net/index.php?type=revi ... s&id=15560
Wycinek z tejże:
Rawskie Stowarzyszenie Miłośników Fantastyki Topory to grupa ludzi, których powinni autentycznie pokazywać w Ogrodzie Zoologicznym. (...) w wyjątkowy sposób potrafią robić bydło, pachną w unikatowy sposób, (...) mają problemy z rozrodczością. To wymierający gatunek
Religion is like a penis. It's fine to have one and it's fine to be proud of it, but please don't whip it out in public and start waving it around... and PLEASE don't try to shove it down my child's throat.
- Ślimak
- Conan™ Seria Limitowana
- Posty: 1341
- Rejestracja: 16 maja 2008, 20:29
- Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
- Kontakt:
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
"Double post. My bad."
@Avril
Małe sprostowanie - IK nie nagrodził nas drugim miejscem, drugie miejsce zyskaliśmy w kategorii "opinia konwentowiczów" czy coś w ten deseń czyli dzięki głosowaniu na stronie, przy okazji będąc posądzanymi o szachrajstwa i machlojki celem zawyżenia liczby głosów. Przy okazji skoro Diabeł już oficjalnie dołączył do grona redakcji IK to może nam uchylić rąbka tajemnicy chyba... Jak to było? Głosowało w tej ankiecie więcej niż 200 osób? Nie wydaje mi się... Tak czy inaczej zauważyłem, że na naszej stronie chwaliliśmy się osiągnięciem nam nieprzynależnym wprowadzając w błąd czytelników m. in. Avril, na co wcześniej zwracałem uwagę, ale dział propagandy zignorował mój monit.
@Avril
Małe sprostowanie - IK nie nagrodził nas drugim miejscem, drugie miejsce zyskaliśmy w kategorii "opinia konwentowiczów" czy coś w ten deseń czyli dzięki głosowaniu na stronie, przy okazji będąc posądzanymi o szachrajstwa i machlojki celem zawyżenia liczby głosów. Przy okazji skoro Diabeł już oficjalnie dołączył do grona redakcji IK to może nam uchylić rąbka tajemnicy chyba... Jak to było? Głosowało w tej ankiecie więcej niż 200 osób? Nie wydaje mi się... Tak czy inaczej zauważyłem, że na naszej stronie chwaliliśmy się osiągnięciem nam nieprzynależnym wprowadzając w błąd czytelników m. in. Avril, na co wcześniej zwracałem uwagę, ale dział propagandy zignorował mój monit.
Religion is like a penis. It's fine to have one and it's fine to be proud of it, but please don't whip it out in public and start waving it around... and PLEASE don't try to shove it down my child's throat.
Re: Toporiada 2010 WRAŻENIA
A teraz to - no sorry, poszło.
Faktycznie, tak stało na stronie, a może bardziej - taki mem krążył po Europie (koledzy Nurgling i Artut też chyba - piszę "chyba", bo nie mam ich tekstów przed oczyma - przyczynili się do jego prolifikacji).
Powiem Tobie tak... po toruńsku - IK na swojej stronie wystawił ankietę? tak? z ankiety wyszło, że Toporiada zajęła drugie miejsce? to IK przyznał Toporiadzie drugie miejsce. Że w kategorii "najlepszy konwent według głosujących" - no cóż.
Faktycznie, tak stało na stronie, a może bardziej - taki mem krążył po Europie (koledzy Nurgling i Artut też chyba - piszę "chyba", bo nie mam ich tekstów przed oczyma - przyczynili się do jego prolifikacji).
Powiem Tobie tak... po toruńsku - IK na swojej stronie wystawił ankietę? tak? z ankiety wyszło, że Toporiada zajęła drugie miejsce? to IK przyznał Toporiadzie drugie miejsce. Że w kategorii "najlepszy konwent według głosujących" - no cóż.
Centrum znajduje się w centrum całości, a jednak, ponieważ centrum do całości nie należy (nie jest częścią całości), całość ma swoje centrum gdzie indziej. Centrum nie jest centrum.
Jacques Derrida
Jacques Derrida