Terry Pratchett

Tutej Pany Braty tomiska pożyczają i se czytają, jak któren umie.
Awatar użytkownika
Phishy
Hamierykański tomahawek
Hamierykański tomahawek
Posty: 135
Rejestracja: 06 wrz 2008, 13:14

Re: Terry Pratchett

Post autor: Phishy »

Nie, ty go trzymaj, ja będę czytać ;)
Liczba graczy. Nie ilość. Na mój ogon! <><
Awatar użytkownika
Ślimak
Conan™ Seria Limitowana
Conan™ Seria Limitowana
Posty: 1341
Rejestracja: 16 maja 2008, 20:29
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
Kontakt:

Re: Terry Pratchett

Post autor: Ślimak »

Nie mogę, brzydzę się przemocą...
Religion is like a penis. It's fine to have one and it's fine to be proud of it, but please don't whip it out in public and start waving it around... and PLEASE don't try to shove it down my child's throat.
Awatar użytkownika
k8
Katowski No. 666
Katowski No. 666
Posty: 850
Rejestracja: 16 maja 2008, 22:46
Lokalizacja: Warszawa/Rawa M.

Re: Terry Pratchett

Post autor: k8 »

Mam prośbę. Czy mógłby ktoś wymienić mi wszystkie tytuły z serii o strażnikach i kapitanie Marchewie? Ja czytałem 4 które ma Śleem (jednej jeszcze nie oddałem) ale to chyba nie wszystkie...
A żeby Was pokręciło, a żeby Wam orzeszki spuchli !!!
Awatar użytkownika
Ślimak
Conan™ Seria Limitowana
Conan™ Seria Limitowana
Posty: 1341
Rejestracja: 16 maja 2008, 20:29
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
Kontakt:

Re: Terry Pratchett

Post autor: Ślimak »

:arrow: Straż! Straż!
:arrow: Zbrojni
:arrow: Na Glinianych Nogach
:arrow: Bogowie, Honor, Ankh-Morpork
:arrow: Piąty Elefant
:arrow: Straż Nocna (tylko Vimes, Colon i Nobbs)


Poza tym postaci ze Straży pojawiają się epizodycznie w:

:arrow: Maskarada
:arrow: Wiedźmikołaj
:arrow: Prawda

Są też wspomniane w innych częściach cyklu.

Drugi cykl jaki polecam to cykl o Śmierci:

:arrow: Mort
:arrow: Kosiarz
:arrow: Muzyka Duszy
:arrow: Wiedźmikołaj

Szczególnie dwie ostatnie są rewelacyjne - jedne z najlepszych Pratchettów moim zdaniem. Polecam także czytanie Wiedźmikołaja w okolicach gwiazdki :)
Religion is like a penis. It's fine to have one and it's fine to be proud of it, but please don't whip it out in public and start waving it around... and PLEASE don't try to shove it down my child's throat.
Awatar użytkownika
Jankoś
Boski Arcyrozjebca +k1200
Boski Arcyrozjebca +k1200
Posty: 5228
Rejestracja: 16 maja 2008, 12:31
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
Kontakt:

Re: Terry Pratchett

Post autor: Jankoś »

Dla mnie co chyba jest dość rzadkim poglądem najlepszą jest seria o Wiedźmach.
Równoumagicznienie (Tylko Esme)
Trzy Wiedźmy
Wyprawa Wiedźm
Panowie i Damy
Carpe Jugulum
"Rava urbs mea,societas "Secures" vita mea"

Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Awatar użytkownika
Phishy
Hamierykański tomahawek
Hamierykański tomahawek
Posty: 135
Rejestracja: 06 wrz 2008, 13:14

Re: Terry Pratchett

Post autor: Phishy »

Uwielbiam Wyprawę :D
Liczba graczy. Nie ilość. Na mój ogon! <><
Awatar użytkownika
Ślimak
Conan™ Seria Limitowana
Conan™ Seria Limitowana
Posty: 1341
Rejestracja: 16 maja 2008, 20:29
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
Kontakt:

Re: Terry Pratchett

Post autor: Ślimak »

Fragment z jeszcze ciepłego "Piekła Pocztowego".

Śmietanka A-M zebrana w jednym z pomieszczeń Niewidocznego Uniwersytetu (oprócz magów szefowie gildii, Patrycjusz, komendant Vimes etc. etc.). Wszyscy ci ludzi mają obserwować wydarzenie dziejące się setki mil dalej (w Genoi), za pomocą omniskopu - urządzenia będącego magiczną kulą do złudzenia przypominającą Palantir.

Mustrum Ridcully do Myślaka Stibbonsa obsługującego urządzenie:

"Panie Stibbons, wciąż nie działa, ciągle widać to płonące oko."

Rozwaliło mi to konstrukcję bazy...
Religion is like a penis. It's fine to have one and it's fine to be proud of it, but please don't whip it out in public and start waving it around... and PLEASE don't try to shove it down my child's throat.
Awatar użytkownika
Phishy
Hamierykański tomahawek
Hamierykański tomahawek
Posty: 135
Rejestracja: 06 wrz 2008, 13:14

Re: Terry Pratchett

Post autor: Phishy »

Mnie motyw z grabiami jakoś kojarzy się z Mortem.
Liczba graczy. Nie ilość. Na mój ogon! <><
Awatar użytkownika
Rijel
Boski Arcyrozjebca +k1200
Boski Arcyrozjebca +k1200
Posty: 1611
Rejestracja: 16 maja 2008, 13:02
Lokalizacja: Wa-wa

Re: Terry Pratchett

Post autor: Rijel »

Po przeczytaniu kilkudziesięciu książek Pratchetta myślałem, że jestem częściowo uodporniony na jego uderzający styl pisania - nic z tego! Bez dalszego zbędnego wstępu, zachęcam do przeczytania krótkiego fragmentu z jednej z nowszych pozycji, "Złodzieja czasu". Bo warto.


"Istniało wiele miejsc podobnych do tego składu. Zawsze się takie znajdą w każdym starym mieście, niezależnie od tego, jak cenny jest grunt pod zabudowę. Czasami przestrzeń po prostu się gubi.
Ktoś buduje warsztat, potem ktoś inny obok. Wyrastają kolejne, przy nich magazyny, szopy, prowizoryczne przybudówki pełzną ku sobie, stykają się i łączą. Przestrzenie między zewnętrznymi ścianami zostają zadaszone papą. Kawałki terenu o dziwacznych kształtach są kolonizowane metodą przybicia kawałka ściany i wycięcia drzwi. Dawne otwory drzwiowe znikają, zamaskowane stosami drewna albo nowymi półkami na narzędzia. Starzy ludzie, którzy wiedzieli, gdzie co jest, odchodzą i umierają, tak jak muchy znaczące punktami grube pajęczyny kurzu na brudnych szybach. Młodzi z hałaśliwego świata warczących tokarek, warsztatów malarskich i zagraconych blatów roboczych nie mają czasu na badanie okolicy.
I tak powstają miejsca podobne do tego – niewielki skład z brudnym świetlikiem w dachu. Aż czterech właścicieli warsztatów było przekonanych, że jest własnością któregoś z pozostałej trójki. W rzeczywistości każdy z nich był posiadaczem jednej ściany, a nikt nie pamiętał, kto położył dach. Ze wszystkich czterech stron ludzie i krasnoludy gięli żelazo, cięli deski, splatali powrozy i dokręcali śruby. Tu jednak panowała cisza znana tylko szczurom.
Powietrze drgnęło po raz pierwszy od lat. Kłębki kurzu potoczyły się po podłodze. Jakieś pyłki błysnęły, wirując w świetle, które przeciskało się do wnętrza przez dach. W obszarze dookoła, niewidocznie i subtelnie, poruszyła się materia. Pochodziła z kanapek robotników, z brudu w ściekach, z gołębich piórek – tu atom, tam molekuła... Wszystkie sunęły ku centrum pustej przestrzeni.
Tu zawirowały. I w końcu powstała z nich – po przejściu przez kilka dziwnych, pradawnych i strasznych form – lady LeJean.
Zachwiała się, ale zdołała utrzymać równowagę.
Inni Audytorzy również się pojawili i wydawało się, że tak naprawdę nigdy nie byli tu nieobecni. Martwa szarość światła po prostu nabierała kształtów; wynurzali się jak statki z mgły. Człowiek wpatruje się w mgłę i nagle jej część staje się kadłubem, który był tam przez cały czas, a teraz można już tylko pędzić do szalup...
– Nie mogę dalej tego robić – odezwała się lady LeJean. – To zbyt bolesne.
Jeden powiedział: Ach... Czy możesz nam opowiedzieć, jaki jest ból? Często się zastanawialiśmy.
– Nie... Chyba nie potrafię. To... sprawa ciała. Nie jest przyjemny. Od tej chwili będę zachowywać ciało.
Jeden powiedział: To może być niebezpieczne.
Lady LeJean wzruszyła ramionami.
– Już o tym mówiliśmy. To tylko kwestia wyglądu. I zaskakujące, że o wiele łatwiej kontaktować się z ludźmi w takiej postaci.
Jeden powiedział: Wzruszyłaś ramionami. I mówisz ustami. Otworem dla pożywienia i powietrza.
– Tak. To niezwykłe, prawda?
Ciało lady LeJean znalazło starą skrzynkę, podciągnęło ją i usiadło. Prawie wcale nie musiała myśleć o poruszeniach mięśni.
Jeden powiedział: Chyba nie jesz, co?
– Jak dotąd nie.
Jeden powiedział: Jak dotąd ? To prowadzi do całej ohydnej tematyki... cielesnych otworów.
Jeden powiedział: I jak się nauczyłaś rozruszać ramionami?
– To przychodzi wraz z ciałem – wyjaśniła. – Nigdy nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, prawda? Większość czynności ciało wykonuje automatycznie. Stanie w pozycji pionowej nie wymaga żadnego wysiłku. Wszystko to jest za każdym razem łatwiejsze.
Ciało zmieniło lekko pozycję i założyło nogę na nogę. Przedziwne, pomyślała. Zrobiło to, żeby mu było wygodniej. Wcale nie musiałam o tym myśleć. Nigdy się nie domyślaliśmy...
Jeden powiedział: Padną pytania.
Audytorzy nienawidzili pytań. Nienawidzili ich prawie tak bardzo jak decyzji, decyzji zaś prawie tak bardzo, jak nienawidzili idei indywidualnej osobowości. Ale tym, czego nienawidzili najbardziej, były przypadki.
– Możecie mi wierzyć, wszystko będzie dobrze – uspokoiła ich lady LeJean. – Nie będziemy łamać żadnych reguł. Jedyne, co się wydarzy, to że zatrzyma się czas. Potem wszystko już będzie poukładane. Żywe, ale nieruchome. Uporządkowane.
Jeden powiedział: I możemy zamknąć dokumentację.
– Otóż to. A on chce to zrobić. To właśnie jest najdziwniejsze. On właściwie nie myśli o konsekwencjach.
Jeden powiedział: Znakomicie.
Nastąpiła jedna z tych chwil milczenia, kiedy nikt nie jest jeszcze gotów do zabrania głosu. Aż wreszcie...
Jeden powiedział: Wytłumacz nam... Jak to jest?
– Co jak jest?
Jeden powiedział: Być obłąkanym. Być człowiekiem.
– Dziwne. Zdezorganizowane. Kilka poziomów myślenia odbywa się jednocześnie. Są... rzeczy, na które nie mamy nazwy. Na przykład idea jedzenia wydaje się teraz dość pociągająca. Ciało mi o tym mówi.
Jeden powiedział: Przyciąganie? Jak grawitacja?
– No... tak. Jedzenie przyciąga.
Jeden powiedział: Jedzenie w wielkiej masie?
– Nawet w niewielkich ilościach.
Jeden powiedział: Ale jedzenie to tylko funkcja. Jaka może być... atrakcyjność w wykonywaniu funkcji? Z pewnością wystarczy świadomość, że jest ona niezbędna dla kontynuacji istnienia.
– Trudno mi powiedzieć.
Jeden powiedział: Stale używasz zaimka osobowego w liczbie pojedyńczej.
A jeden dodał: I nie umierasz! Być osobą to żyć, a żyć to umrzeć!
– Tak. Wiem. Ale dla ludzi użycie zaimka osobowego jest kluczowe. Rozdziela wszechświat na dwie części: ciemność za oczami, gdzie rozbrzmiewa cichy głos, i całą resztę. To... to okropne uczucie. To jakby... jakby cały czas być przesłuchiwanym.
Jeden powiedział: Czym jest ten cichy głos?
– Czasem myślenie przypomina rozmowę z inną osobą, tylko że tą inną osobą też jestem ja.
Spostrzegła, że zaniepokoiło to innych Audytorów.
– Nie chciałabym trwać w tej formie dłużej, niż to będzie konieczne – oznajmiła. I uświadomiła sobie, że kłamie.
Jeden powiedział: Nie winimy cię o to.
Lady LeJean kiwnęła głową.
Audytorzy potrafili zajrzeć do ludzkich umysłów. Widzieli skwierczenie i brzęczenie myśli. Ale nie umieli ich odczytać. Widzieli przepływ energii z węzła do węzła, widzieli mózg migoczący jak strzeżeniowiedźmowa dekoracja. Nie rozumieli tylko, co się dzieje.
Dlatego zbudowali sobie człowieka.
To było logiczne rozwiązanie. Już kiedyś używali ludzkich agentów, ponieważ bardzo wcześnie odkryli, że są ludzie, którzy za odpowiednią ilość złota zrobią wszystko. Nie rozumieli tego, ponieważ złoto – ich zdaniem – nie przedstawia szczególnej wartości dla ludzkiego ciała. Ciało potrzebuje żelaza, miedzi i cynku, ale jedynie minimalnych, śladowych ilości złota. Zatem, rozumowali, jest to kolejny dowód, że ludzie pożądający złota mają jakąś usterkę i właśnie dlatego próby wykorzystania ich skazane są na klęskę. Ale dlaczego mieli usterkę?
Zbudowanie istoty ludzkiej było łatwe – Audytorzy doskonale wiedzieli, jak przemieszczać materię. Kłopot polegał na tym, że wynik tych działań nic nie robił; leżał tylko i po jakimś czasie zaczynał się rozkładać. Co było irytujące, ponieważ istoty ludzkie bez żadnego specjalnego treningu czy szkolenia potrafiły z łatwością tworzyć swe działające repliki.
Później odkryli, że potrafią zbudować działające ludzkie ciało, jeśli umieszczą w nim Audytora.
Oczywiście wiązało się to z licznymi zagrożeniami. Jednym z nich była śmierć. Audytorzy unikali śmierci. Nigdy nie posuwali się tak daleko, by żyć. Starali się być tak nierozróżnialni jak atomy wodoru, ale bez ich joie de vivre. Jakiś pechowy Audytor mógłby narazić się na śmierć, „sterując” ciałem. Ale po długich konsultacjach doszli do wniosku, że jeśli tylko sternik zachowa ostrożność i będzie w stałym kontakcie z resztą Audytorów, ryzyko jest minimalne i warte podjęcia dla osiągnięcia założonego celu.
Zbudowali kobietę. To był logiczny wybór. Wprawdzie mężczyźni posiadają bardziej oczywistą władzę, jednak sprawując ją, narażają się często na osobiste ryzyko, a żadnemu z Audytorów nie odpowiadała perspektywa takiego zagrożenia. Piękne kobiety za to często osiągały bardzo wiele, tylko się uśmiechając do potężnych mężczyzn.
Cała kwestia piękna sprawiła Audytorom wiele trudności. Piękno nie ma żadnego sensu na poziomie molekularnym. Jednak dokładne badania pozwoliły odkryć fakt, że kobieta przedstawiona na obrazie Kobieta trzymająca fretkę Leonarda z Quirmu uznawana jest za uosobienie piękna. Na niej więc się oparli, projektując lady LeJean. Oczywiście dokonali pewnych zmian. Twarz na obrazie była asymetryczna i pełna drobnych skaz, które starannie usunęli.
Rezultat przekroczyłby najśmielsze marzenia Audytorów, gdyby kiedykolwiek marzyli. Teraz, kiedy mieli już swojego agenta, swojego niezawodnego człowieka, wszystko stało się możliwe. Uczyli się szybko, a przynajmniej zbierali dane, co uważali za identyczne z uczeniem się.
Podobnie jak lady LeJean. Była człowiekiem od dwóch tygodni, dwóch oszałamiających, szokujących tygodni. Kto mógł przewidzieć, że mózg działa w taki sposób? Albo że kolory mają znaczenie wykraczające daleko, bardzo daleko poza analizę widma? Jak mogłaby choć próbować zacząć opisywać błękitność błękitu? Albo odkrycie, jak wiele myślenia mózg przeprowadza całkiem samodzielnie? Niekiedy ją to przerażało. Przez połowę czasu wydawało się, że jej myśli nie należą do niej.
Trochę ją zaskoczyło, kiedy odkryła, że nie chce o tym mówić innym Audytorom. O wielu rzeczach nie chciała im mówić. I przecież nie musiała!
Miała władzę. Och, nad Jeremym, to oczywiste, choć obecnie ta władza stawała się trochę niepokojąca. Powodowała, że jej ciało zachowywało się całkiem samodzielnie – na przykład czerwieniło się na twarzy. Ale miała też władzę nad innymi Audytorami. Sprawiała, że stawali się nerwowi.
Oczywiście pragnęła, by projekt się powiódł. Taki był ich cel: uporządkowany, przewidywalny wszechświat, gdzie wszystko pozostawało na swoim miejscu. Gdyby Audytorzy marzyli, to byłoby ich kolejnym marzeniem.
Tylko że... Tylko że...
Ten młody człowiek uśmiechnął się do niej niepewnie i wszechświat okazał się o wiele bardziej chaotyczny, niż Audytorzy podejrzewali.
A duża część tego chaosu rozgrywała się w głowie lady LeJean."

Mistrz!
Gdy nadejdzie dzień sądu najładniejszy z najładniejszych przyzwie zapomnianych. W lewą dłoń weźmie on magiczne figury, w prawicy będzie dzierżył księgę złą i słowami swymi sprawi że klan bez nazwy z popiołów powstanie.
Awatar użytkownika
savarian
Postrach tajgi
Postrach tajgi
Posty: 288
Rejestracja: 30 maja 2008, 11:18
Lokalizacja: The BestOwo Skierkowo
Kontakt:

Re: Terry Pratchett

Post autor: savarian »

A ja mogę być przykładem wyjątku potwierdzającego regułę. (teorie Ryjka)
Przeczytałem Straż! Straż!. Czytałem to długo, męczyłem się, humor mnie dobijał ale skończyłem (nie odpuściłem po kilku stronach, choć nie powiem, że nie miałem ochoty) aby mieć zdanie o TP. Teraz już mam. Panu dziękuję, nich czyta go ktoś inny.
"Na harfach morze gra;
Kłębi się rajów pożoga;
I słońce, mój wróg słońce;
wschodzi wielbiąc Boga!"
ODPOWIEDZ