
Wyobraźcie sobie... hmmm... energię. Jakąś niewidoczną siłę przenikającą wszystko co istnieje. Otaczającą i wypełniającą każdy rodzaj materii ożywionej i nieożywionej. Wyobraźcie sobie, że dokądkolwiek pójdziecie będziecie znajdować się w niej a ona znajdować się będzie w was i bez przerwy oddziałujecie na siebie na wzajem. Wierzycie? Nie? Powinniście... Ona wierzy w was.
Niestety ideę ZKC bardzo trudno wyrazić za pomocą słów. W bardzo dużym uproszczeniu można ją przedstawić jako odwieczne, wszechpotężne prawo rządzące wszechświatem. Prawo, które potrafi naginać lub całkowicie łamać znane nam zasady fizyki. Prawo, któremu poddają się nawet bogowie. I choć wyjaśnienie idei za pomocą słów jest niemalże niemożliwe, to jednak nieskończenie wiele przykładów jej istnienia umożliwia nam zidentyfikowanie jej i pomoc w badaniu jej natury. Co zresztą jest niepotrzebne, bo zawsze k*** coś, a badania i tak zakończą się jakąś niemożliwą do przewidzenia katastrofą.
W celu lepszego zobrazowania wczujcie sie w role. Wszak jesteśmy wszyscy pro-rpg:
Jest zima. Najgorsze dni tegorocznej zimy, czyli -20 stopni na termometrach i gdziekolwiek nie pójdziesz zamieć wali prosto w gębę. Teraz wyobraź sobie, że jest piątkowe popołudnie i w takich okolicznościach dane ci było wracać z uczelni. Wiadomo - pociągi pełne, wszyscy wracają do domów i już na samą myśl o takim ścisku robi ci się słabo. Ogólnie cała ta perspektywa jechania zdezelowanym quasi-wagonem przez godzinę na baczność wydaje ci się wyjątkowo mało atrakcyjną. Siedzisz więc jak cieć na peronie i czekasz na ZAWSZE spóźniony pociąg. W międzyczasie odklepujesz modlitwy by los przynajmniej raz uśmiechnął się do ciebie. Stwierdzasz nawet, że wybaczysz mu wcześniejsze złośliwości, jeśli tylko ten jeden raz pójdzie ci na rękę. W tym właśnie momencie inicjatywę przejmuje, legendarna już niemal, Pani_Zza_Głośnika i zapowiada przyjazd twojego upragnionego środka lokomocji. Stajesz więc na krawędzi peronu w miejscu strategicznym i półgłosem recytujesz błagania by drzwi zatrzymały się przy tobie tak, byś zdążył usiąść zanim wleją się do niego 43 okoliczne uczelnie. Pociąg jest coraz bliżej a ty słyszysz miarowy stukot i w jego rytmie wypowiadasz mantrę o drzwiach i siedzeniu. Chwila napięcia... Pociąg zwalnia! Pisk świdruje ci w mózgu, ale ty jesteś twardy, nie tracisz świadomości gotów do szybkiego działania byleby tylko usiąść. Emocje sięgają zenitu a adrenalinę czuć w powietrzu. Wtem nagle staje się rzecz niesłychana! Wejście nie tylko zatrzymują się idealnie naprzeciw ciebie, ale nawet precyzja manewru maszynisty jest tak niesamowita, że stajesz się niemal środkiem symetrii całego pociągu! W czeluściach twojej duszy rozbrzmiewa głośne na 300dB "YEAAAH!!!". Jeszcze chwilka napięcia w oczekiwaniu na charakterystyczne syknięcie przy otwieraniu drzwi... ... ... ... ... syknięcia dobiegają to z lewej, to z prawej a ty jak stałeś przed zamkniętymi drzwiami tak nadal stoisz. W międzyczasie wszyscy ludzie Z CAŁEJ PIERDOLONEJ GALAKTYKI zdążyli wejść do pociągu i wypchać go swoimi spasionymi molekułami tak, że słychać dźwięk pękających nitów w całej tej blaszanej konstrukcji. Ostatecznie poddajesz się i zrezygnowany idziesz do najbliższych OTWARTYCH drzwi gdzie dzięki boskiej interwencji znajdował się pięćdziesięciocentymetrowy sześcian wolnej przestrzeni tak więc siadasz zaraz przy drzwiach na własnym plecaku a dwudziestostopniowy mróz wdzierający się do wagonu przez otwarte drzwi wydaje się być najmniejszym z twoich problemów. Sytuacja ta zmienia się gdy dobiega cię kolejne charakterystyczne syknięcie, tym razem drzwi zamykanych. Oczywiście dobiega cię ono z każdej ze stron, tylko drzwi przy których siedzisz wydają się tego nie słyszeć. I nie usłyszą. Gdy przejedziesz 50 kilometrów przy otwartych drzwiach na dwudziestostopniowym mrozie pewnie dopiero zamkną się, by uniemożliwić ci wyjście. To to jest właśnie Z.K.C.
Za pomysłodawcę, czy też raczej za inicjatora całego tego ruchu filozoficznego uznaje się... muchę która swoje pięć minut sławy zawdzięcza roli w flashowym filmiku. Widać był to żart losu, ironia największego z szyderców. Nie tak dawno temu ktoś zwrócił mi uwagę, że Z.K.C. to po prostu inna nazwa dla praw Murphy`ego, co jednak nie jest do końca trafnym sformułowaniem. Murphy był swego rodzaju badaczem tejże filozofii, ale skupiał się jedynie na tym jak się objawia, moim zaś zadaniem było sięgnięcie do źródła. Ostatecznie Zawsze Kurwa Coś jest kwintesencją chaosu. Nie można z góry zakładać porażki w jakimś procesie. Ludzi badających to zjawisko było bardzo wielu i za każdym razem gdy któremuś z nich wydawało się, że dostrzegają w nim jakąś prawidłowość, to nagle wszystko zmieniało się diametralnie... lub też nie.
Jesteś na imprezie u kumpla z klasy. Wszystko wygląda tak jak powinno wyglądać - jest genialnie. Z głośników płynie jakaś fajna nuta, aż zwracasz uwagę, że nieświadomie przez cały swój pobyt kiwasz głową. Właśnie zszedłeś z parkietu z bardzo fajną dziewczyną. Ma wielkie jędrne... eee... oczy oczy i w ogóle. W ręce trzymasz zimnego Carlsberga, choć równie dobrze mogłaby to być Tequila lub Johnie Walker, bo dzisiejsze zaopatrzenie jest wręcz niewiarygodne. Zwracasz swoją uwagę na tą piękność z którą przed chwilą usiadłeś, a która też jest już po paru drinkach. Fajny nastrój, nikt wam nie przeszkadza. W końcu dochodzi do... hmmm... rękoczynów... ona pochyla się nad tobą i szepcze ci do ucha coś takiego, że szczęka ci opada a wszystko inne staje. Gospodarz (wyjątkowo dziś miły dla ciebie) odstąpił ci nawet pokój rodziców ale kiedy dochodzicie... do drzwi

Prawo Z.K.C mówi, że życie lubi kopać w dupę, ale uwielbia kopać w dupę seriami. Takie zjawisko w którym los ukazuje nam złudną nadzieję aby powiększyć smak naszej klęski nazywa się "potężnym_zmaksymalizowanym_zawsze_kurwa_coś!". Może słowo "prawo" jest tu trochę na wyrost, ponieważ jak już wspominałem żadne prawa w tej sytuacji nie obowiązują, ale... mogą obowiązywać. Gdybyśmy stwierdzili, że żadne prawa nie mają racji bytu jeśli mówimy o Z.K.C. to byłaby to pewna informacja, sposób klasyfikacji. Chaos więc nieraz podporządkowuje się tym prawom jednocześnie nie będąc przez nie ograniczanym i tym właśnie sposobem możemy stwierdzić że nie posiadamy na temat Z.K.C. żadnych konkretnych informacji.
Poniedziałkowy poranek. Świetna pogoda. Właśnie wyruszasz stawić czoła nowemu życiu - zaczynasz studia. Masz na sobie nowy garnitur i idziesz z kumplami ze szkoły średniej na rozpoczęcie roku. Stare niepowodzenia zostawiłeś daleko za sobą. Ten rok należny do ciebie - rok kobiet, imprez i sukcesów. Otwierają się przed tobą zupełnie nowe perspektywy! I nagle! Sra na ciebie ptak

Po ochłonięciu z pierwszego szoku przyjmujesz chusteczkę higieniczną od najładniejszej dziewczyny w towarzystwie, która przedziwnym zrządzeniem losu akurat uważnie obserwowała całe zajście. Po kilku nieudolnych próbach roztarłeś mikroskopijne gówienko niemal na całą marynarkę i zrezygnowany zdejmujesz ją i niesiesz w ręce. W momencie gdy ty jesteś zajęty czyszczeniem marynarki ptak zawraca i sra ci na koszulę.
W tym momencie powinniście już zrozumieć podstawy, dlatego też zajmiemy się detalami. Stopień obeznania człowieka z Z.K.C objawia się głównie w sposobie wysławiania. Laik spadając ze schodów na dworcu głównym w Opolu krzyknie zapewne w locie "Zawsze kurwa coś!". Z kolei master Yoda wśród znawców Z.K.C ograniczy się do lapidarnego "ZAWSZE!!!", ewentualnie gdy sprawa jest poważna powie "ZAWSZE kurwa". Samo streszczenie hasła jest zresztą zabiegiem często spotykanym jeśli w towarzystwie znajduje się kilku ludzi obeznanych z tematem. Gdy osoba zaznajomiona z teorią "Zawsze Kurwa Coś" przebywa w nieuświadomionym towarzystwie to w sytuacji kryzysowej mówi dosadnie co sądzi o tej chwili i powie coś w stylu "Zawsze, ale to ZAWSZE KURWA coś!".
Gdzieś w połowie tekstu stwierdziłem, że nasza wiedza na temat Z.K.C nijak nie wpływa na nasze życie i nie umożliwia nam manipulacji pechem. To coś jak sztuka dla sztuki. Ale w propagowaniu idei jest też jeszcze jeden ukryty motyw. Wraz z współzałożycielem tejże szkoły filozoficznej podjęliśmy odważny eksperyment którego celem było wykorzystanie powszechności Z.K.C. przeciw niemu samemu (przeciw Z.K.C a nie współzałożycielowi
