Beczka śmiechu(humor tekstowy)
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
Odrzucenie reklamacji z powodow formalnych nie przekresla w zaden sposob dalszego postepowania w sprawie. Plus moze od Ciebie zazadac upowaznienia na pismie od wlasciciela karty, jesli zostala zarejestrowana na kogos, ewentualnie dokumentow (KRS) potwierdzajacych twoja podstawnosc wystepowania w imieniu firmy. Bez takiego potwierdzenia nie jestes nawet strona, wiec reklamacje beda Ci zwyczajnie odwalac.
Pozdrawiam,
Sidian
Pozdrawiam,
Sidian
Voluntas Vincit Omnia
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
To spółka cywilna, więc KRS nie będzie potrzebny. Wystarczy pełnomocnictwo szczegółowe od właścicieli (dotyczące nieograniczonego dysponowania kartą). Poza tym bardzo chciałbym się dowiedzieć, gdzie w regulaminie Plusa znajduje się zapis o konieczności podawania danych do karty pre-paid. Samemu mi się nie chce szukać, więc zażądam od nich tego uzasadnienia.
I tak płyną dni...
I tak płyną dni...
"Kiedyś obudzicie się ze zdziwieniem, że dymają was z każdej strony na zmiany. Raz dobre, raz lepsze".
- Jankoś
- Boski Arcyrozjebca +k1200
- Posty: 5242
- Rejestracja: 16 maja 2008, 12:31
- Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
- Kontakt:
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
"Rava urbs mea,societas "Secures" vita mea"
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
Dawno nic "ciekawego" się nie pojawiło.
- Dlaczego wampiry wolą krew Żydów?
- Bo jest gazowana.
Mały Jasio ogląda z wielkim zainteresowaniem swojego siusiaka.
- Mamo, czy to mój mózg?
- Nie synku, jeszcze nie....
Mówi szeregowy do szeregowego:
- chodź porobimy sobie jaja z dowódcy.
- Pierdole Twoje dowcipy, już sobie porobiliśmy jaja z dziekana...
Mama mówiła Jasiowi, żeby nie wkładał dziewczynkom rączek pod spódniczkę, bo dziewczynki maja tam zęby i mogą go ugryźć... Pewnego razu będąc z dziewczynką:
- Jasiu, wsadź mi rączkę pod spódniczkę...
- Nie... wy macie tam zęby...
- Jasiu, co ty bredzisz. Popatrz..
Panienka usiadła, podniosła spódniczkę... Jasiu patrzy i mówi:
- No zębów nie ma, ale dziąsła to masz w złym stanie...
Przechwalają się dwie niepełnosprawne dziewczynki:
-Jestem taka szybka, że na ostatniej paraolimpiadzie przepłynęłam 100 metrów w 3 minuty
- A ja jestem taka sprytna, że w szermierce na wózkach pokonałam rywala w 2 minuty- mówi druga
Nagle przybiega Jasio i mówi:
- A ja mam nogi.
Na leśnej polanie spotyka się jeż i skunks. Jako, że wcześniej nie znali swoich gatunków to badają teren.
Skunks - Ooo Pierwszy raz Cię tutaj widzę. Jesteś taką małą kuleczką, masz na sobie kolce...hmmm Ty musisz by jeż.
Jeż - Tak dokładnie jestem jeżykiem. Szczerze mówiąc ja Ciebie też tutaj nie widziałem. Ale widzę, ze jesteś jakiś taki ciemny, śmierdzisz jak chuj to musisz być rumun.
Pani w szkole zadaje pytanie dzieciom co robią ich ojcowie.
Pierwsza zgłasza się Małgosia: "Mój tata leczy dzieci bo jest lekarzem".
Braw Małgosiu- mówi pani nauczycielka, dzieci biją brawo, Małgosia się uśmiecha i siada do ławki.
Drugi zgłasza się Krzysiu: "Mój tata naprawia samochody, bo jest mechanikiem". Pani, zadowolona z aktywności uczniów bije brawo, Krzysiu uśmiechnięty siada do ławki.
Wszystkie dzieci w klasie są roześmiane, prócz jednego Jasia który wydaje się być jakiś taki smutny. Pani, dostrzegając to, chce jakoś go rozweselić i zadaje mu pytanie co robi jego ojciec. Jasiu wstaje i odpowiada: "Mój tata nie żyje".... cisza w klasie, nauczycielka aż pobladła, ale chcąc jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji ciągnie rozmowę dalej i mówi: "no bardzo nam przykro Jasiu.. w takim razie może powiedz co robił przed śmiercią?"....
Jasiu: "Leżał na dywanie i charczał"
-Co to jest dwóch bramkarzy i dwudziestu spoconych facetów uganiających się za szmatą?
-Dyskoteka.
Po grubej imprezie murzyn chce wrócić do domu. Siada więc na przystanku i czeka. Czeka pół godziny, godzinę, półtorej, myśli sobie: "Nie no kurwa, jak za pół godziny nie przyjedzie to spierdalam stąd."
No i czeka dalej, aż nagle strasznie zachciało mu się srać. Ale myśli sobie: "Nie no, kurwa, jak teraz pójdę srać to, znając moje szczęście, akurat podjedzie autobus i chuj z powrotem."
Ale przycisnęło go tak srogo, że postanowił walnąć kloca na ławce, obok siebie. Zrobił co musiał i siedzi zadowolony obok tego stolca, aż w końcu podjeżdża autobus. Murzyn uradowany wsiada, zajmuje miejsce, ale autobus nie rusza. Czeka minutę, dwie, pięć, w końcu idzie do kierowcy i pyta:
- Panie, czemu ten autobus nie odjeżdża?
A kierowca wskazuje kupę i pyta:
- No a synek nie wsiada?
- Dlaczego wampiry wolą krew Żydów?
- Bo jest gazowana.
Mały Jasio ogląda z wielkim zainteresowaniem swojego siusiaka.
- Mamo, czy to mój mózg?
- Nie synku, jeszcze nie....
Mówi szeregowy do szeregowego:
- chodź porobimy sobie jaja z dowódcy.
- Pierdole Twoje dowcipy, już sobie porobiliśmy jaja z dziekana...
Mama mówiła Jasiowi, żeby nie wkładał dziewczynkom rączek pod spódniczkę, bo dziewczynki maja tam zęby i mogą go ugryźć... Pewnego razu będąc z dziewczynką:
- Jasiu, wsadź mi rączkę pod spódniczkę...
- Nie... wy macie tam zęby...
- Jasiu, co ty bredzisz. Popatrz..
Panienka usiadła, podniosła spódniczkę... Jasiu patrzy i mówi:
- No zębów nie ma, ale dziąsła to masz w złym stanie...
Przechwalają się dwie niepełnosprawne dziewczynki:
-Jestem taka szybka, że na ostatniej paraolimpiadzie przepłynęłam 100 metrów w 3 minuty
- A ja jestem taka sprytna, że w szermierce na wózkach pokonałam rywala w 2 minuty- mówi druga
Nagle przybiega Jasio i mówi:
- A ja mam nogi.
Na leśnej polanie spotyka się jeż i skunks. Jako, że wcześniej nie znali swoich gatunków to badają teren.
Skunks - Ooo Pierwszy raz Cię tutaj widzę. Jesteś taką małą kuleczką, masz na sobie kolce...hmmm Ty musisz by jeż.
Jeż - Tak dokładnie jestem jeżykiem. Szczerze mówiąc ja Ciebie też tutaj nie widziałem. Ale widzę, ze jesteś jakiś taki ciemny, śmierdzisz jak chuj to musisz być rumun.
Pani w szkole zadaje pytanie dzieciom co robią ich ojcowie.
Pierwsza zgłasza się Małgosia: "Mój tata leczy dzieci bo jest lekarzem".
Braw Małgosiu- mówi pani nauczycielka, dzieci biją brawo, Małgosia się uśmiecha i siada do ławki.
Drugi zgłasza się Krzysiu: "Mój tata naprawia samochody, bo jest mechanikiem". Pani, zadowolona z aktywności uczniów bije brawo, Krzysiu uśmiechnięty siada do ławki.
Wszystkie dzieci w klasie są roześmiane, prócz jednego Jasia który wydaje się być jakiś taki smutny. Pani, dostrzegając to, chce jakoś go rozweselić i zadaje mu pytanie co robi jego ojciec. Jasiu wstaje i odpowiada: "Mój tata nie żyje".... cisza w klasie, nauczycielka aż pobladła, ale chcąc jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji ciągnie rozmowę dalej i mówi: "no bardzo nam przykro Jasiu.. w takim razie może powiedz co robił przed śmiercią?"....
Jasiu: "Leżał na dywanie i charczał"
-Co to jest dwóch bramkarzy i dwudziestu spoconych facetów uganiających się za szmatą?
-Dyskoteka.
Po grubej imprezie murzyn chce wrócić do domu. Siada więc na przystanku i czeka. Czeka pół godziny, godzinę, półtorej, myśli sobie: "Nie no kurwa, jak za pół godziny nie przyjedzie to spierdalam stąd."
No i czeka dalej, aż nagle strasznie zachciało mu się srać. Ale myśli sobie: "Nie no, kurwa, jak teraz pójdę srać to, znając moje szczęście, akurat podjedzie autobus i chuj z powrotem."
Ale przycisnęło go tak srogo, że postanowił walnąć kloca na ławce, obok siebie. Zrobił co musiał i siedzi zadowolony obok tego stolca, aż w końcu podjeżdża autobus. Murzyn uradowany wsiada, zajmuje miejsce, ale autobus nie rusza. Czeka minutę, dwie, pięć, w końcu idzie do kierowcy i pyta:
- Panie, czemu ten autobus nie odjeżdża?
A kierowca wskazuje kupę i pyta:
- No a synek nie wsiada?
"Kładę laskę na to czy masz dysleksję, dysortografię, dysgrafię czy jeszcze jakieś inne dysmózgowie. Staraj się, bo napierdzielanie ortami jak gnojem po polu to zwykłe niedbalstwo!"
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
czym się różni przecięty w połowie niemowlak od kasety vhs?
niemowlaka nie przewiniesz
niemowlaka nie przewiniesz
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
Wszystko znane, ale w takiej aranżacji...
HARRY POTTER
Młody profesor Longbottom idzie na swoją pierwszą lekcję, uginając się pod stosem książek, rycin i map. Pod pachą trzyma rzutnik, a w zębach dziennik. Po drodze spotyka Slughorna, który niesie tylko filiżankę czekolady. Neville z podziwem: o, pan profesor ma to wszystko w głowie... Slughorn: Nie, ja mam to wszystko w dupie.
*
Snape wchodzi do klasy i mówi:
- Nienormalni wstać!
Po dłuższej chwili wstaje Neville. Snape z ironią:
- Co, tylko jeden?
Neville:
- Cóż, nie chciałem, żeby pan stał sam...
*
Wiecie, że w Hogwarcie są cztery rodzaje nauczycieli: pedał, nie pedał, super pedał i pedał czarodziej.
Flitwick mówi:
- Potter, ja pana zaraz wypieprzę.
Snape mówi:
- Nie będę się z tobą pieprzył, Potter!
Moody mówi:
- Ja was wszystkich wypieprzę.
A Dumbledore:
- Jak ja was wypieprzę, to nawet nie będziecie wiedzieli kiedy.
*
Gryfoni wybrali się na egzamin do prof. Lupina. Czekają pod drzwiami sali, nudziło im się więc zaczęli się bawić indeksami - czyj indeks zatrzyma się bliżej ściany. Tylko że Ronowi to nie wyszło zbyt dobrze, bo zamiast w ścianę trafił indeksem pod drzwi do sali, w której siedział egzaminator. Przeraził się okrutnie, ale za chwilę indeks wyleciał z powrotem. Otwiera, patrzy, a tu ocena z egzaminu: Powyżej Oczekiwań.. Ucieszył się, no więc koledzy postanowili wrzucać dalej. Seamus dostał Zadowalający, Neville Nędzny. W tym momencie zaczęli się zastanawiać... Kolejna ocena wydawała się dosyć jednoznaczna. Wreszcie Harry postanowił zaryzykować. Wrzuca indeks... Czeka... Nagle otwierają się drzwi, staje w nich Lupin:
- Wybitny za odwagę!
ŚRÓDZIEMIE
Niósł warg razy kilka,
aż raz na rohańskich piargach
ponieśli i warga ("Dawaj buźkę pod topór!").
Szukać Merry'ego w stogu orków.
Porozmawiajmy w troje oczu - powiedziało Oko do Pippina.
W nocy wszyscy jeźdźcy są czarni.
Potrzebne jak hobbitowi buty.
Mądry hobbit po szkodzie.
Trafić z deszczu pod wodogrzmoty Rauros.
Gandalf zawinił, hobbita powiesili.
Czym norka bogata, tym rada.
Brego ma cztery nogi i też się potknie.
Dla towarzystwa dał się Pippin na wyprawę zabrać.
Człowiek strzela, Eru strzały nosi.
Daj Tukowi grzędę, a on: wyżej siędę!
Nie ma co płakać nad rozlaną pintą.
Jeśliś wszedł miedzy krebainy, musisz krakać tak jak one.
Nie od razu Minas Tirith zbudowano.
Eru świeczkę, Morgothowi ogarek.
Nie wywołuj warga z lasu.
Kuj Narsila póki goracy.
Krebain krebainowi oka nie wykole.
Głową muru nie przebijesz (powiedział ober-ork i zawołał Gronda).
Pańskie oko Brega tuczy.
Wolnoć Tomku w swoim domku (o Tomie Bombadilu).
Zamienił stryjek Pierścień na kijek.
I warg syty, i Bill cały.
Myślał Ugluk o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli. ("Mięso wraca do jadłospisu!")
Można z nim kuce kraść.
Tam, gdzie król Elessar piechotą chodzi.
Strach ma wielkie oczy (ze zdjęciem Froda).
Kto z babą wojuje, od baby ginie (o Nazgulu i Eowinie).
Nie czas żałować Róż, gdy płonie Orodruina.
Nie miał hobbit kłopotu, gości se sprosił.
Kto pije i pali, ten nie ma robali.
Jaka norka, taki ganek, jaki stryj, taki bratanek.
Niedaleko pada jabłko od hobbita (o drugim śniadaniu zafundowanym Pippinowi przez Aragorna).
Wybiera się jak Arwena za morze.
Gdzie hobbitów czterech, tam brakuje wyżerek.
Kazał pan, musiał Sam.
Gdzie Gandalf nie może, tam hobbita pośle.
Podaj mu rękę, to za palec chwyci (o Smeagolu).
Człek człekowi nie dorówna, nie poleci Gwaihir w gówna.
Na głowie loki, a w głowie ptoki (o hobbitach).
Darowanemu Hasufelowi nie patrzy się w zęby.
Frodowi zawsze wiatr w oczy.
Lepsza ćma w garści, niż Gwaihir na dachu.
Jak hobbit głodny, to zły.
Wystroił się jak Gamgee na ślub króla Elessara.
Hobbit z wozu, Gandalfowi lżej.
Na pochyłego Enta to i hobbit skacze.
Biednemu hobbitowi to i w Edoras dachówka na łeb spadnie.
Pomoże jak umarłemu hobbitowi athelas.
Pippin stoi ponury na balkonie w Minas Tirith. Gandalf pyta: - Co ci jest? - Mam straszną migrenę – odpowiada Pippin. A na to Gandalf: - Migrenę to może mieć Galadriela, Arwena... no, ewentualnie Eowina. A tobie, Peregrinie Tuku, po prostu łeb napierdala.
*
Jak wracali z Isengardu do Edoras członkowie Drużyny?
Gandalf na Cienistogrzywym.
Aragorn na Hasufelu (broń Eru nie na Brego!).
Legolas i Gimli na Arodzie.
A Merry i Pippin na kacu.
*
Dialog z potężnie zakrapianej imprezy podczas kręcenia "Drużyny":
- Dobrze się z tobą rozmawia.
- Z tobą też.
- Fajnie tańczysz.
- I ty też.
- Świetnie całujesz.
- I ty też.
- Mam na imię Sean.
- I ja też.
*
Dowcip dementujący stereotypy.
Haldir wycelował w Gimlego strzałę.
- Mam najszybszą rękę w Lothlórien! - zawołał.
Na to Gimli:
- Ja tam wolę krasnoludzice...
*
Dowcip potwierdzający stereotypy.
W Edoras Gimli i Legolas za kołnierz nie wylewali. W końcu Gimli wziął Legolasa na stronę i pyta:
- Czy nie odmówisz mi, gdy złożę ci niecodzienna propozycję?
- Nigdy mi się to nie zdarzyło... - odpowiada Legolas.
- Nigdy nie .... eee... no tego?
- Nie, nigdy nikomu nie odmówiłem.
*
W Esgaroth grasował straszny smok. Mieszczanie nie mogli wytrzymać, więc udali się po pomoc do Gandalfa. Wielki Czarodzieju - mówią - pomóż nam, smok gwałci dziewice, zabija mężczyzn, pożera dzieci i kobiety. Gandalf na to - Dajcie mi miesiąc na ułożenie planu. Mieszkańcy Esgaroth stwierdzili, że za miesiąc to smok ich tu wszystkich wytłucze. I poszli do Thorina. - Sławny Krasnoludzie - mówią - pomóż! Ten chciał się znowu zastanawiać dwa miesiące, więc poszli do Bilba. - Czcigodny Hobbicie, ratuj! Na to Bilbo łap za miecz, zakłada kolczugę mithrilową, objucza kuca i już jest gotowy. Pytają więc mieszczanie: - Jak to, Czcigodny Hobbicie, Wielki Czarodziej chciał się zastanawiać miesiąc, Sławny Krasnolud dwa miesiące, a ty tak od razu?! Na to Bilbo:
- Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba spierdalać!
*
Lothlórien. Haldir prowadzi Drużynę do Galadrieli.
Boromir: Wonderful!
Aragorn: Beleg! Bain!
Legolas: Vanya!
Pippin: Ja pierdolę!
*
Idzie Gimli w Lothorien, patrzy - a tu cud elfica. Gimli:
- Cześć. Kim jesteś?
Elfica:
- Lesbijką.
- Eeeeee... To znaczy?
- Jak się budzę myślę o seksie z kobietą, jak jem śniadanie to myślę o seksie z kobietą, jak idę na spacer to myślę o seksie z kobietą, jak jem obiad, to myślę o seksie z kobietą, jak wracam do domu, to myślę o seksie z kobietą, jak zasypiam, to myślę o seksie z kobietą ... A ty kim jesteś?
- Jak tu przyszedłem to myślałem, że jestem krasnoludem, ale teraz wiem, że jestem lesbijką.
*
Pippin poszedł na spacer nad Brandywinę. Naraz widzi jakiegoś hobbita na przeciwnym brzegu.
- Hej - krzyczy tamten - jak mogę się dostać na drugi brzeg?
Pippin patrzy w górę i w dół rzeki, a potem krzyczy:
- Ale ty jesteś na drugim brzegu!
*
Do norki thana w Wielkich Smalajach wchodzi służący i mówi:
- Panie Peregrinie, znowu przyszedł ten żebrak który twierdzi, że jest pana bliskim krewnym i że może tego dowieść.
- To chyba jakiś idiota?
- Ja też tak pomyślałem, ale to jeszcze nie dowód!
*
Frodo do Sama:
- Samie, idź podlej kwiaty w ogrodzie.
- Ale przecież pada deszcz, panie Frodo.
- To weź parasol.
*
Legowisko trolli. Mały troll prosi starego:
- Dziadku, dziadku! Nie mogę zasnąć! Opowiedz mi bajkę!
- Śpij... - mruczy dziadek troll. - Nie czas na bajki.
- To pokaż chociaż teatrzyk!
- No dobrze - mówi dziadek troll i sięga za konar. Wyciąga stamtąd dwie krasnoludzie czaszki, wkłada w nie ręce i wyciągając je przed siebie mówi:
- Gloin, co tak hałasuje w zaroślach?
- Eee, to pewnie świstaki, Kili...
*
Gollum zachęca Froda do wejścia do Jaskini Szeloby. Frodo:
- Ale ponuro i ciemno w tej jaskini. Bardzo się boję!
Na to Gollum:
- No, a ja co mam powiedzieć? Będę wracał sam...
*
W Bree po przygodzie z Nazgûlami hobbici postanowili odreagować. Na to konto wyciągnęli specjalnie wzmocnione fajkowe ziele. Poczęstowali też Obieżyświata. Palą, palą... Nagle Obieżyświat się zreflektował:
- Chłopaki, zapomniałem się wam przedstawić. Jestem dziedzicem Isildura.
A hobbici:
- I o to chodzi!!!
*
- Smeagolu, pokażesz nam drogę do Mordoru? - pyta Frodo.
- Dobry Smeagol pokaże. Widzicie tą pierwszą górkę?
- Tak.
- To nie jest Mordor. A widzicie tą drugą górkę?
- Tak.
- To też nie jest Mordor. A widzicie tą trzecią górkę?
- Nie.
- To jest Mordor.
*
Król Elessar odesłał hobbitów do domu w nadziei, że nabędą trochę ogłady. Jakoż po latach than Peregrin zawitał ponownie w Minas Tirith i już od progu powitał króla takimi słowami:
- Aiya Elessar! Elen síla lúmenn' omentielvo!
Aragorn:
- Oooo...
Na co Pippin dodał:
- Jezdem!
KRÓL ELESSAR
Król Elessar powiedział: było ich dwustu, a ja ich otoczyłem.
Król Elessar kiedyś wskoczył do wody. Tak powstały wodogrzmoty Rauros.
Król Elessar robi najlepszą jajecznicę. Bez jaj.
Król Elessar potrafi podnieść krzesło, na którym siedzi.
W statystycznym pokoju jest 1241 obiektów, które mogą posłużyć królowi Elessarowi do zabicia orków. Wliczając w to pokój.
Król Elessar potrafi założyć hełm na lewą stronę.
Król Elessar znajduje się na końcu każdego łańcucha pokarmowego.
Tylko król Elessar potrafi trzasnąć obrotowymi drzwiami.
Król Elessar chodzi do toalety raz w miesiącu. Obojętnie czy potrzebuje, czy nie.
W latach młodzieńczych król Elessar był w Rhûnie. To dlatego nie ma tam oznak życia.
Z pustego i Salomon nie naleje. A król Elessar owszem.
- Peregrinie Tuku, ile jest dwa razy dwa? - zapytał Denethor.
Pippin wiedział, wiedział również, że Gandalf też wie, ale nie wiedział, czy Denethor wie, więc musiał milczeć.
Idzie sobie Pippin Fangornem i nagle słyszy za sobą: szur, szur, szur.
- To chyba żaba - pomyślał Pippin.
- Tak, to ja - pomyślała żaba.
Théoden i Aragorn planują odwrót do Helmowego Jaru. Wchodzi Gríma z pomarańczami, sięga po mapę, dokładnie ja przegląda i wychodzi. Aragorn zdziwiony pyta Théodena:
- Kto to był?
- Gríma Gadzi Język, szpieg Sarumana.
- Czemu go nie uwięzisz?
- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.
Frodo znalazł się na wierzchołku Amon Sûl, kiedy z tyłu rozległ się tupot podkutych butów.
- To koniec - pomyślał Frodo wkładając rękę do prawej kieszeni spodni.
Tak, to był koniec. Pierścień nosił w lewej.
Sam schodził z urwiska w Emyn Muil. Nagle poślizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczył o wystający głaz, unikając upadku z dużej wysokości. Następnego dnia cud posiniał i obrzękł.
Gandalf wiedział, że szpiedzy Sarumana, zamieszawszy cukier, zostawiają łyżkę w szklance z herbatą. Chcąc sprawdzić Grimę, zaprosił go na herbatę. Grima wsypał cukier do szklanki, zamieszał, wyjął łyżeczkę, położył ją na spodeczku, po czym pokazał Gandalfowi język.
Faramir ukradkiem karmił haradrimskie dzieci. Od ukradka dzieci puchły i umierały.
Gdy Frodo szedł po Rivendell, oczom jego ukazało się ogłoszenie o czynie społecznym.
- Wpadłem - pomyślał. Skierował się w kierunku komnat Elronda.
- Gratuluje poczucia humoru - powiedział. - W porządku, pójdę do Mordoru!
- Dobra, dobra, panie Baggins... Porozmawiamy potem!..
Po chwili Elrond udał sie do Gandalfa.
- Czego to nie wymyśli ten poczciwy mały Frodo - rzekł ze śmiechem - żeby się wykręcić od roboty...
W Rozbrykanym Kucyku Frodo miał się spotkać z łącznikiem. Nie ustalono niestety żadnego znaku rozpoznawczego.
Na szczęście Obieżyświatowi wyłaził spod marynarki miecz Elendila.
Pippin się zamyślił. Spodobało mu się to, więc zamyślił się jeszcze raz.
Uruk-hai zauważyli Froda i Sama w Mordorze. - Co wy tu robicie? - srogo zapytał potężny uruk-hai.
- Czekamy na tramwaj - odparł Frodo.
- W porządku! - rzucił uruk-hai, odchodząc. Ale za zakrętem pomyślał: "Jakiż do Morgotha może być tramwaj w Mordorze? Zawrócił. Ostrożnie wyjrzał zza zakrętu. Froda i Sama nie było.
- Pewnie już odjechał - pomyślał uruk-hai.
Nazgûle otoczyli Ustroń. - Otwieraj! - krzyknęli.
- Powiernika Pierścienia nie ma w domu! - powiedział Grubas Bolger. W ten oto sprytny sposób Grubas Bolger przechytrzył Nazgûli.
W Edoras Pippin obudził się koło drugiej. "Pierwsza też była niezła" - pomyślał.
"Pod Rozbrykanym Kucykiem" Bill Ferny cierpliwie stoi w kolejce do baru. Frodo wchodzi i od ręki dostaje pintę. Bill Ferny patrzy osłupiały. Nie wie, że kobiety ciężarne i Powiernicy Pierścienia obsługiwani są poza kolejnością.
Frodo i Sam szli ciemną, bezksiężycową nocą przez Emyn Muil.
"Bliźniacy tu byli" - pomyślał Frodo.
Saruman wchodzi do komnaty Gandalfa:
- Nie chciałbyś pracować dla Saurona? - pyta. - Nieźle płaci.
Zszokowany Gandalf patrzy podejrzliwie. Saruman zmieszany idzie do drzwi. Przystaje:
- Nie masz przypadkiem aspiryny? - pyta. Wie, że czarodzieje zapamiętują tylko koniec rozmowy.
Denethor wzywa po kolei Strażników Wieży:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 45.
- A czemu nie 54?
- Bo 45!
Denethor zapisuje w aktach "czysty charakter Westernesse" i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 28.
- A czemu nie 82?
- Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Denethor zapisuje w aktach "charakter bliski Westernesse" i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 33.
- A czemu nie... A, to ty, Peregrinie Tuku...
Tuk zaatakował znienacka. Znienacko bronił się tak jak umiał. A Umiał to też był nie lada zawodnik...
Król Théoden: Meriadok, a kim ty jesteś w Shire?
Merry: W Shire to ja jestem pan Meriadok.
*
W Rozbrykanym Kucyku.
Frodo: Jest może kawior?
Pan Butterbur: Nie ma, ale możemy podać przyciemnione okulary do ryżu.
*
Orkowie obstawili wszystkie wejścia do Mordoru. Ale Frodo nie był głupi. Wszedł wyjściem.
*
Idzie mały Boromirek (8 lat) i mały Faramirek (3 latka). Nagle Faramirek zauważa lotnię.
Faramirek: Ziobać Bomil, jaki ptak!!!
Boromirek: A jaki drapieżny! Wczoraj trzy razy do niego strzelałem z łuku, zanim elfa wypuścił!
*
Bilbo uwielbiał opowiadać hobbiciątkom swoje przygody.
Bilbo: Wszedłem do zamku elfów, a tam same dziwy...
Mały Merry: Ależ Bilbo, to nie był zamek, tylko burdel!
*
Z serii: Legolas i Gimli
Zanim Legolas i Gimli się polubili, ciągle sobie dogadywali.
Gimli: Czy to prawda., że w Leśnym Królestwie sa same pedały?
Legolas: Nie, krasnoludów tam nie ma!
*
Życie w Shire.
- Z czego ty właściwie żyjesz, Bilbo? - pyta podejrzliwie Baggins z Sackville.
- Z zakładów!
- Co to znaczy "z zakładów"?
- Normalnie. Zakładam się z kimś i wygrywam.
- Zawsze?
- Zawsze!
- No to załóżmy się. Chciałbym się przekonać, czy mówisz prawdę.
- Mogę się założyć, że mam wytatuowanego na pośladku smoka Smauga.
- Nie wierzę - stwierdza Baggins z Sackville.
- Załóżmy się o dychę!
- W porządku.
Poszli do jakiegoś kata. Bilbo ściagnął spodnie, wypiął tyłek, a Baggins z Sackville nachylił się nad nim i uważnie go ogląda. Wreszcie z triumfem woła.
- Wygrałem! Nie masz żadnego Smauga! Należy mi się dycha!
Bilbo płaci, a Baggins z Sackville zadowolony zauważa:
- No i co się tak chwaliłeś, że wygrywasz każdy zakład!
- Bo wygrałem!
- Jak to?
- Widzisz tych pięciu hobbitów na Pagórku?
- Widzę!
- Właśnie się z nimi założyłem o tysiąc talarów, że mi Baggins z Sackville do dupy zajrzy...
*
Merry zadał Pippinowi zagadkę:
- W którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci?
- ?
- W dziewiątym, che, che, che.
Pippinowi się spodobało, idzie do Zielonego Smoka i opowiada:
- Wiecie w którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci?
-?
- We wrześniu.
*
Bilbo parał się nieco uczeniem hobbiciątek. Raz zadał dzieciom napisanie wypracowania, które będzie zawierać słowa "zapewne" i "gdyż". Bolger napisał:
- "Zapewne jutro będą goście, gdyż mama ugotowała dużo zupy".
Cottonek:
-"Zapewne jutro będzie ładna pogoda, gdyż w nocy było dużo gwiazd".
Teraz kolej na Pippina:
- "Idzie drogą Maggot niesie pod pachą poemat o Berenie i Luthien"...
- A gdzie „zapewne” i „gdyż?" pyta Bilbo.
"Zapewne idzie srać, gdyż nie zna elfickiego..." - dokończył Pippin.
*
Eowina: A ileż to pan Aragorn liczy lat?
Aragorn: Osiemdziesiąt siedem.
Eowina: Oj, nie dałabym, nie dała!
Aragorn: Ja bym i nie śmiał prosić...
*
Jasnowidz mówi do Sama:
- Jest pan ojcem sześciorga dzieci.
- Tak pan myśli? - zaśmiał się Sam i sprostował:
- Ja jestem ojcem trzynaściorga dzieci.
- To pan tak myśli.
*
Merry i Pippin przy piwie.
Pippin: Nie ożeniłbym się nigdy z mądrą kobietą!
Merry: I słusznie, małżeństwa powinny być dobrane...
*
Merry nie mógł usiedzieć w Bucklandzie i często wybierał się do Rohanu i Gondoru (patrz Dodatki). Lecz gdziekolwiek pojechał, po jakimś czasie przysyłano stamtąd do burmistrza Shire pozwy o alimenty...
Sam się wkurzył, jako że w Shire panowały surowe obyczaje, wzywa Merry'ego na dywanik i pyta:
- Dlaczego masz tyle nieślubnych dzieci, a z własną, piękną żoną ani jednego ?...
- Bo widzisz, Samie... Ja się w niewoli nie rozmnażam...
*
Pracuje Sam w ogrodzie, patrzy, a tu w gruncie rzeczy.
*
Hasło z wyborów na burmistrza w 10 roku Czwartej Ery: "Twój organ w twoich rękach!"
*
Wchodzi nawalony Pippin do "Rozbrykanego kucyka" i od progu woła:
- Pinta dla każdego, łącznie z barmanem!
Goście rzucili się do baru. Kiedy było po wszystkim, pan Butterbur mówi:
- To będzie 40 talarów.
- Nie mam tyle.
Pan Butterbur obił Pippinowi gębę i wyrzucił za drzwi. Następny dzień, ta sama sytuacja,
Pippin zamawia pintę dla wszystkich, w tym dla barmana, nie płaci rachunku,
dostaje w pysk i wylatuje za drzwi. Trzeciego dnia to samo.
Dzień czwarty, Pippin wchodzi i z miejsca:
- Pinta dla wszystkich!
A pan Butterbur:
- A co z pintą dla mnie?
- Ty nie dostaniesz, bo jak wypijesz, to stajesz się agresywny.
HARRY POTTER
Młody profesor Longbottom idzie na swoją pierwszą lekcję, uginając się pod stosem książek, rycin i map. Pod pachą trzyma rzutnik, a w zębach dziennik. Po drodze spotyka Slughorna, który niesie tylko filiżankę czekolady. Neville z podziwem: o, pan profesor ma to wszystko w głowie... Slughorn: Nie, ja mam to wszystko w dupie.
*
Snape wchodzi do klasy i mówi:
- Nienormalni wstać!
Po dłuższej chwili wstaje Neville. Snape z ironią:
- Co, tylko jeden?
Neville:
- Cóż, nie chciałem, żeby pan stał sam...
*
Wiecie, że w Hogwarcie są cztery rodzaje nauczycieli: pedał, nie pedał, super pedał i pedał czarodziej.
Flitwick mówi:
- Potter, ja pana zaraz wypieprzę.
Snape mówi:
- Nie będę się z tobą pieprzył, Potter!
Moody mówi:
- Ja was wszystkich wypieprzę.
A Dumbledore:
- Jak ja was wypieprzę, to nawet nie będziecie wiedzieli kiedy.
*
Gryfoni wybrali się na egzamin do prof. Lupina. Czekają pod drzwiami sali, nudziło im się więc zaczęli się bawić indeksami - czyj indeks zatrzyma się bliżej ściany. Tylko że Ronowi to nie wyszło zbyt dobrze, bo zamiast w ścianę trafił indeksem pod drzwi do sali, w której siedział egzaminator. Przeraził się okrutnie, ale za chwilę indeks wyleciał z powrotem. Otwiera, patrzy, a tu ocena z egzaminu: Powyżej Oczekiwań.. Ucieszył się, no więc koledzy postanowili wrzucać dalej. Seamus dostał Zadowalający, Neville Nędzny. W tym momencie zaczęli się zastanawiać... Kolejna ocena wydawała się dosyć jednoznaczna. Wreszcie Harry postanowił zaryzykować. Wrzuca indeks... Czeka... Nagle otwierają się drzwi, staje w nich Lupin:
- Wybitny za odwagę!
ŚRÓDZIEMIE
Niósł warg razy kilka,
aż raz na rohańskich piargach
ponieśli i warga ("Dawaj buźkę pod topór!").
Szukać Merry'ego w stogu orków.
Porozmawiajmy w troje oczu - powiedziało Oko do Pippina.
W nocy wszyscy jeźdźcy są czarni.
Potrzebne jak hobbitowi buty.
Mądry hobbit po szkodzie.
Trafić z deszczu pod wodogrzmoty Rauros.
Gandalf zawinił, hobbita powiesili.
Czym norka bogata, tym rada.
Brego ma cztery nogi i też się potknie.
Dla towarzystwa dał się Pippin na wyprawę zabrać.
Człowiek strzela, Eru strzały nosi.
Daj Tukowi grzędę, a on: wyżej siędę!
Nie ma co płakać nad rozlaną pintą.
Jeśliś wszedł miedzy krebainy, musisz krakać tak jak one.
Nie od razu Minas Tirith zbudowano.
Eru świeczkę, Morgothowi ogarek.
Nie wywołuj warga z lasu.
Kuj Narsila póki goracy.
Krebain krebainowi oka nie wykole.
Głową muru nie przebijesz (powiedział ober-ork i zawołał Gronda).
Pańskie oko Brega tuczy.
Wolnoć Tomku w swoim domku (o Tomie Bombadilu).
Zamienił stryjek Pierścień na kijek.
I warg syty, i Bill cały.
Myślał Ugluk o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli. ("Mięso wraca do jadłospisu!")
Można z nim kuce kraść.
Tam, gdzie król Elessar piechotą chodzi.
Strach ma wielkie oczy (ze zdjęciem Froda).
Kto z babą wojuje, od baby ginie (o Nazgulu i Eowinie).
Nie czas żałować Róż, gdy płonie Orodruina.
Nie miał hobbit kłopotu, gości se sprosił.
Kto pije i pali, ten nie ma robali.
Jaka norka, taki ganek, jaki stryj, taki bratanek.
Niedaleko pada jabłko od hobbita (o drugim śniadaniu zafundowanym Pippinowi przez Aragorna).
Wybiera się jak Arwena za morze.
Gdzie hobbitów czterech, tam brakuje wyżerek.
Kazał pan, musiał Sam.
Gdzie Gandalf nie może, tam hobbita pośle.
Podaj mu rękę, to za palec chwyci (o Smeagolu).
Człek człekowi nie dorówna, nie poleci Gwaihir w gówna.
Na głowie loki, a w głowie ptoki (o hobbitach).
Darowanemu Hasufelowi nie patrzy się w zęby.
Frodowi zawsze wiatr w oczy.
Lepsza ćma w garści, niż Gwaihir na dachu.
Jak hobbit głodny, to zły.
Wystroił się jak Gamgee na ślub króla Elessara.
Hobbit z wozu, Gandalfowi lżej.
Na pochyłego Enta to i hobbit skacze.
Biednemu hobbitowi to i w Edoras dachówka na łeb spadnie.
Pomoże jak umarłemu hobbitowi athelas.
Pippin stoi ponury na balkonie w Minas Tirith. Gandalf pyta: - Co ci jest? - Mam straszną migrenę – odpowiada Pippin. A na to Gandalf: - Migrenę to może mieć Galadriela, Arwena... no, ewentualnie Eowina. A tobie, Peregrinie Tuku, po prostu łeb napierdala.
*
Jak wracali z Isengardu do Edoras członkowie Drużyny?
Gandalf na Cienistogrzywym.
Aragorn na Hasufelu (broń Eru nie na Brego!).
Legolas i Gimli na Arodzie.
A Merry i Pippin na kacu.
*
Dialog z potężnie zakrapianej imprezy podczas kręcenia "Drużyny":
- Dobrze się z tobą rozmawia.
- Z tobą też.
- Fajnie tańczysz.
- I ty też.
- Świetnie całujesz.
- I ty też.
- Mam na imię Sean.
- I ja też.
*
Dowcip dementujący stereotypy.
Haldir wycelował w Gimlego strzałę.
- Mam najszybszą rękę w Lothlórien! - zawołał.
Na to Gimli:
- Ja tam wolę krasnoludzice...
*
Dowcip potwierdzający stereotypy.
W Edoras Gimli i Legolas za kołnierz nie wylewali. W końcu Gimli wziął Legolasa na stronę i pyta:
- Czy nie odmówisz mi, gdy złożę ci niecodzienna propozycję?
- Nigdy mi się to nie zdarzyło... - odpowiada Legolas.
- Nigdy nie .... eee... no tego?
- Nie, nigdy nikomu nie odmówiłem.
*
W Esgaroth grasował straszny smok. Mieszczanie nie mogli wytrzymać, więc udali się po pomoc do Gandalfa. Wielki Czarodzieju - mówią - pomóż nam, smok gwałci dziewice, zabija mężczyzn, pożera dzieci i kobiety. Gandalf na to - Dajcie mi miesiąc na ułożenie planu. Mieszkańcy Esgaroth stwierdzili, że za miesiąc to smok ich tu wszystkich wytłucze. I poszli do Thorina. - Sławny Krasnoludzie - mówią - pomóż! Ten chciał się znowu zastanawiać dwa miesiące, więc poszli do Bilba. - Czcigodny Hobbicie, ratuj! Na to Bilbo łap za miecz, zakłada kolczugę mithrilową, objucza kuca i już jest gotowy. Pytają więc mieszczanie: - Jak to, Czcigodny Hobbicie, Wielki Czarodziej chciał się zastanawiać miesiąc, Sławny Krasnolud dwa miesiące, a ty tak od razu?! Na to Bilbo:
- Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba spierdalać!
*
Lothlórien. Haldir prowadzi Drużynę do Galadrieli.
Boromir: Wonderful!
Aragorn: Beleg! Bain!
Legolas: Vanya!
Pippin: Ja pierdolę!
*
Idzie Gimli w Lothorien, patrzy - a tu cud elfica. Gimli:
- Cześć. Kim jesteś?
Elfica:
- Lesbijką.
- Eeeeee... To znaczy?
- Jak się budzę myślę o seksie z kobietą, jak jem śniadanie to myślę o seksie z kobietą, jak idę na spacer to myślę o seksie z kobietą, jak jem obiad, to myślę o seksie z kobietą, jak wracam do domu, to myślę o seksie z kobietą, jak zasypiam, to myślę o seksie z kobietą ... A ty kim jesteś?
- Jak tu przyszedłem to myślałem, że jestem krasnoludem, ale teraz wiem, że jestem lesbijką.
*
Pippin poszedł na spacer nad Brandywinę. Naraz widzi jakiegoś hobbita na przeciwnym brzegu.
- Hej - krzyczy tamten - jak mogę się dostać na drugi brzeg?
Pippin patrzy w górę i w dół rzeki, a potem krzyczy:
- Ale ty jesteś na drugim brzegu!
*
Do norki thana w Wielkich Smalajach wchodzi służący i mówi:
- Panie Peregrinie, znowu przyszedł ten żebrak który twierdzi, że jest pana bliskim krewnym i że może tego dowieść.
- To chyba jakiś idiota?
- Ja też tak pomyślałem, ale to jeszcze nie dowód!
*
Frodo do Sama:
- Samie, idź podlej kwiaty w ogrodzie.
- Ale przecież pada deszcz, panie Frodo.
- To weź parasol.
*
Legowisko trolli. Mały troll prosi starego:
- Dziadku, dziadku! Nie mogę zasnąć! Opowiedz mi bajkę!
- Śpij... - mruczy dziadek troll. - Nie czas na bajki.
- To pokaż chociaż teatrzyk!
- No dobrze - mówi dziadek troll i sięga za konar. Wyciąga stamtąd dwie krasnoludzie czaszki, wkłada w nie ręce i wyciągając je przed siebie mówi:
- Gloin, co tak hałasuje w zaroślach?
- Eee, to pewnie świstaki, Kili...
*
Gollum zachęca Froda do wejścia do Jaskini Szeloby. Frodo:
- Ale ponuro i ciemno w tej jaskini. Bardzo się boję!
Na to Gollum:
- No, a ja co mam powiedzieć? Będę wracał sam...
*
W Bree po przygodzie z Nazgûlami hobbici postanowili odreagować. Na to konto wyciągnęli specjalnie wzmocnione fajkowe ziele. Poczęstowali też Obieżyświata. Palą, palą... Nagle Obieżyświat się zreflektował:
- Chłopaki, zapomniałem się wam przedstawić. Jestem dziedzicem Isildura.
A hobbici:
- I o to chodzi!!!
*
- Smeagolu, pokażesz nam drogę do Mordoru? - pyta Frodo.
- Dobry Smeagol pokaże. Widzicie tą pierwszą górkę?
- Tak.
- To nie jest Mordor. A widzicie tą drugą górkę?
- Tak.
- To też nie jest Mordor. A widzicie tą trzecią górkę?
- Nie.
- To jest Mordor.
*
Król Elessar odesłał hobbitów do domu w nadziei, że nabędą trochę ogłady. Jakoż po latach than Peregrin zawitał ponownie w Minas Tirith i już od progu powitał króla takimi słowami:
- Aiya Elessar! Elen síla lúmenn' omentielvo!
Aragorn:
- Oooo...
Na co Pippin dodał:
- Jezdem!
KRÓL ELESSAR
Król Elessar powiedział: było ich dwustu, a ja ich otoczyłem.
Król Elessar kiedyś wskoczył do wody. Tak powstały wodogrzmoty Rauros.
Król Elessar robi najlepszą jajecznicę. Bez jaj.
Król Elessar potrafi podnieść krzesło, na którym siedzi.
W statystycznym pokoju jest 1241 obiektów, które mogą posłużyć królowi Elessarowi do zabicia orków. Wliczając w to pokój.
Król Elessar potrafi założyć hełm na lewą stronę.
Król Elessar znajduje się na końcu każdego łańcucha pokarmowego.
Tylko król Elessar potrafi trzasnąć obrotowymi drzwiami.
Król Elessar chodzi do toalety raz w miesiącu. Obojętnie czy potrzebuje, czy nie.
W latach młodzieńczych król Elessar był w Rhûnie. To dlatego nie ma tam oznak życia.
Z pustego i Salomon nie naleje. A król Elessar owszem.
- Peregrinie Tuku, ile jest dwa razy dwa? - zapytał Denethor.
Pippin wiedział, wiedział również, że Gandalf też wie, ale nie wiedział, czy Denethor wie, więc musiał milczeć.
Idzie sobie Pippin Fangornem i nagle słyszy za sobą: szur, szur, szur.
- To chyba żaba - pomyślał Pippin.
- Tak, to ja - pomyślała żaba.
Théoden i Aragorn planują odwrót do Helmowego Jaru. Wchodzi Gríma z pomarańczami, sięga po mapę, dokładnie ja przegląda i wychodzi. Aragorn zdziwiony pyta Théodena:
- Kto to był?
- Gríma Gadzi Język, szpieg Sarumana.
- Czemu go nie uwięzisz?
- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.
Frodo znalazł się na wierzchołku Amon Sûl, kiedy z tyłu rozległ się tupot podkutych butów.
- To koniec - pomyślał Frodo wkładając rękę do prawej kieszeni spodni.
Tak, to był koniec. Pierścień nosił w lewej.
Sam schodził z urwiska w Emyn Muil. Nagle poślizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczył o wystający głaz, unikając upadku z dużej wysokości. Następnego dnia cud posiniał i obrzękł.
Gandalf wiedział, że szpiedzy Sarumana, zamieszawszy cukier, zostawiają łyżkę w szklance z herbatą. Chcąc sprawdzić Grimę, zaprosił go na herbatę. Grima wsypał cukier do szklanki, zamieszał, wyjął łyżeczkę, położył ją na spodeczku, po czym pokazał Gandalfowi język.
Faramir ukradkiem karmił haradrimskie dzieci. Od ukradka dzieci puchły i umierały.
Gdy Frodo szedł po Rivendell, oczom jego ukazało się ogłoszenie o czynie społecznym.
- Wpadłem - pomyślał. Skierował się w kierunku komnat Elronda.
- Gratuluje poczucia humoru - powiedział. - W porządku, pójdę do Mordoru!
- Dobra, dobra, panie Baggins... Porozmawiamy potem!..
Po chwili Elrond udał sie do Gandalfa.
- Czego to nie wymyśli ten poczciwy mały Frodo - rzekł ze śmiechem - żeby się wykręcić od roboty...
W Rozbrykanym Kucyku Frodo miał się spotkać z łącznikiem. Nie ustalono niestety żadnego znaku rozpoznawczego.
Na szczęście Obieżyświatowi wyłaził spod marynarki miecz Elendila.
Pippin się zamyślił. Spodobało mu się to, więc zamyślił się jeszcze raz.
Uruk-hai zauważyli Froda i Sama w Mordorze. - Co wy tu robicie? - srogo zapytał potężny uruk-hai.
- Czekamy na tramwaj - odparł Frodo.
- W porządku! - rzucił uruk-hai, odchodząc. Ale za zakrętem pomyślał: "Jakiż do Morgotha może być tramwaj w Mordorze? Zawrócił. Ostrożnie wyjrzał zza zakrętu. Froda i Sama nie było.
- Pewnie już odjechał - pomyślał uruk-hai.
Nazgûle otoczyli Ustroń. - Otwieraj! - krzyknęli.
- Powiernika Pierścienia nie ma w domu! - powiedział Grubas Bolger. W ten oto sprytny sposób Grubas Bolger przechytrzył Nazgûli.
W Edoras Pippin obudził się koło drugiej. "Pierwsza też była niezła" - pomyślał.
"Pod Rozbrykanym Kucykiem" Bill Ferny cierpliwie stoi w kolejce do baru. Frodo wchodzi i od ręki dostaje pintę. Bill Ferny patrzy osłupiały. Nie wie, że kobiety ciężarne i Powiernicy Pierścienia obsługiwani są poza kolejnością.
Frodo i Sam szli ciemną, bezksiężycową nocą przez Emyn Muil.
"Bliźniacy tu byli" - pomyślał Frodo.
Saruman wchodzi do komnaty Gandalfa:
- Nie chciałbyś pracować dla Saurona? - pyta. - Nieźle płaci.
Zszokowany Gandalf patrzy podejrzliwie. Saruman zmieszany idzie do drzwi. Przystaje:
- Nie masz przypadkiem aspiryny? - pyta. Wie, że czarodzieje zapamiętują tylko koniec rozmowy.
Denethor wzywa po kolei Strażników Wieży:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 45.
- A czemu nie 54?
- Bo 45!
Denethor zapisuje w aktach "czysty charakter Westernesse" i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 28.
- A czemu nie 82?
- Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Denethor zapisuje w aktach "charakter bliski Westernesse" i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 33.
- A czemu nie... A, to ty, Peregrinie Tuku...
Tuk zaatakował znienacka. Znienacko bronił się tak jak umiał. A Umiał to też był nie lada zawodnik...
Król Théoden: Meriadok, a kim ty jesteś w Shire?
Merry: W Shire to ja jestem pan Meriadok.
*
W Rozbrykanym Kucyku.
Frodo: Jest może kawior?
Pan Butterbur: Nie ma, ale możemy podać przyciemnione okulary do ryżu.
*
Orkowie obstawili wszystkie wejścia do Mordoru. Ale Frodo nie był głupi. Wszedł wyjściem.
*
Idzie mały Boromirek (8 lat) i mały Faramirek (3 latka). Nagle Faramirek zauważa lotnię.
Faramirek: Ziobać Bomil, jaki ptak!!!
Boromirek: A jaki drapieżny! Wczoraj trzy razy do niego strzelałem z łuku, zanim elfa wypuścił!
*
Bilbo uwielbiał opowiadać hobbiciątkom swoje przygody.
Bilbo: Wszedłem do zamku elfów, a tam same dziwy...
Mały Merry: Ależ Bilbo, to nie był zamek, tylko burdel!
*
Z serii: Legolas i Gimli
Zanim Legolas i Gimli się polubili, ciągle sobie dogadywali.
Gimli: Czy to prawda., że w Leśnym Królestwie sa same pedały?
Legolas: Nie, krasnoludów tam nie ma!
*
Życie w Shire.
- Z czego ty właściwie żyjesz, Bilbo? - pyta podejrzliwie Baggins z Sackville.
- Z zakładów!
- Co to znaczy "z zakładów"?
- Normalnie. Zakładam się z kimś i wygrywam.
- Zawsze?
- Zawsze!
- No to załóżmy się. Chciałbym się przekonać, czy mówisz prawdę.
- Mogę się założyć, że mam wytatuowanego na pośladku smoka Smauga.
- Nie wierzę - stwierdza Baggins z Sackville.
- Załóżmy się o dychę!
- W porządku.
Poszli do jakiegoś kata. Bilbo ściagnął spodnie, wypiął tyłek, a Baggins z Sackville nachylił się nad nim i uważnie go ogląda. Wreszcie z triumfem woła.
- Wygrałem! Nie masz żadnego Smauga! Należy mi się dycha!
Bilbo płaci, a Baggins z Sackville zadowolony zauważa:
- No i co się tak chwaliłeś, że wygrywasz każdy zakład!
- Bo wygrałem!
- Jak to?
- Widzisz tych pięciu hobbitów na Pagórku?
- Widzę!
- Właśnie się z nimi założyłem o tysiąc talarów, że mi Baggins z Sackville do dupy zajrzy...
*
Merry zadał Pippinowi zagadkę:
- W którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci?
- ?
- W dziewiątym, che, che, che.
Pippinowi się spodobało, idzie do Zielonego Smoka i opowiada:
- Wiecie w którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci?
-?
- We wrześniu.
*
Bilbo parał się nieco uczeniem hobbiciątek. Raz zadał dzieciom napisanie wypracowania, które będzie zawierać słowa "zapewne" i "gdyż". Bolger napisał:
- "Zapewne jutro będą goście, gdyż mama ugotowała dużo zupy".
Cottonek:
-"Zapewne jutro będzie ładna pogoda, gdyż w nocy było dużo gwiazd".
Teraz kolej na Pippina:
- "Idzie drogą Maggot niesie pod pachą poemat o Berenie i Luthien"...
- A gdzie „zapewne” i „gdyż?" pyta Bilbo.
"Zapewne idzie srać, gdyż nie zna elfickiego..." - dokończył Pippin.
*
Eowina: A ileż to pan Aragorn liczy lat?
Aragorn: Osiemdziesiąt siedem.
Eowina: Oj, nie dałabym, nie dała!
Aragorn: Ja bym i nie śmiał prosić...
*
Jasnowidz mówi do Sama:
- Jest pan ojcem sześciorga dzieci.
- Tak pan myśli? - zaśmiał się Sam i sprostował:
- Ja jestem ojcem trzynaściorga dzieci.
- To pan tak myśli.
*
Merry i Pippin przy piwie.
Pippin: Nie ożeniłbym się nigdy z mądrą kobietą!
Merry: I słusznie, małżeństwa powinny być dobrane...
*
Merry nie mógł usiedzieć w Bucklandzie i często wybierał się do Rohanu i Gondoru (patrz Dodatki). Lecz gdziekolwiek pojechał, po jakimś czasie przysyłano stamtąd do burmistrza Shire pozwy o alimenty...
Sam się wkurzył, jako że w Shire panowały surowe obyczaje, wzywa Merry'ego na dywanik i pyta:
- Dlaczego masz tyle nieślubnych dzieci, a z własną, piękną żoną ani jednego ?...
- Bo widzisz, Samie... Ja się w niewoli nie rozmnażam...
*
Pracuje Sam w ogrodzie, patrzy, a tu w gruncie rzeczy.
*
Hasło z wyborów na burmistrza w 10 roku Czwartej Ery: "Twój organ w twoich rękach!"
*
Wchodzi nawalony Pippin do "Rozbrykanego kucyka" i od progu woła:
- Pinta dla każdego, łącznie z barmanem!
Goście rzucili się do baru. Kiedy było po wszystkim, pan Butterbur mówi:
- To będzie 40 talarów.
- Nie mam tyle.
Pan Butterbur obił Pippinowi gębę i wyrzucił za drzwi. Następny dzień, ta sama sytuacja,
Pippin zamawia pintę dla wszystkich, w tym dla barmana, nie płaci rachunku,
dostaje w pysk i wylatuje za drzwi. Trzeciego dnia to samo.
Dzień czwarty, Pippin wchodzi i z miejsca:
- Pinta dla wszystkich!
A pan Butterbur:
- A co z pintą dla mnie?
- Ty nie dostaniesz, bo jak wypijesz, to stajesz się agresywny.
"Kiedyś obudzicie się ze zdziwieniem, że dymają was z każdej strony na zmiany. Raz dobre, raz lepsze".
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
Dlaczego na star treku nie ma arabów?
-bo to przyszłość!
-bo to przyszłość!
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
Mąż z żoną oglądają program o psychologii. Mąż mówi:
- Co za bzdury - nie wieżę w to, że można jednocześnie powiedzieć komuś coś miłego i zarazem przykrego.
A żona na to:
- Udowodnię Ci, że można. Otóż ze wszystkich Twoich kolegów to Ty masz największego...
**********************************************************************
Żona dała mi do zrozumienia, co chce dostać na rocznicę ślubu.
Powiedziała: chcę coś błyszczącego, co leci od zera do setki w ciągu 3 sekund.
Wobec tego kupiłem jej wagę. I wtedy zaczęła się awantura.
**********************************************************************
Gdy wróciłem wczoraj do domu, żona domagała się, żebym ją zabrał do jakiegoś drogiego miejsca.
Wobec tego zabrałem ją na stację benzynową. I wtedy zaczęła się awantura.
**********************************************************************
Gdy skończyłem 65 lat, poszedłem do Urzędu Emerytalnego, żeby złożyć podanie o emeryturę.
Niestety, zapomniałem wziąć z domu legitymację ubezpieczeniową, więc powiedziałem panience w urzędzie, że wrócę później. Panienka na to:- Proszę rozpiąć koszulę.
Gdy to zrobiłem, panienka powiedziała: te siwe włosy na pana piersi są dla mnie wystarczającym dowodem na to, że jest pan w wieku emerytalnym. Nie potrzebuje pan iść do domu po legitymację.
Gdy opowiedziałem o tym żonie, ona powiedziała powinieneś był spuścić spodnie. Wtedy byś też dostał rentę inwalidzką. I wtedy zaczęła się awantura.
**********************************************************************
Żona i ja poszliśmy na spotkanie maturzystów z mojej szkoły, wiele lat po maturze.
Zauważyłem pijaną kobietę, siedzącą samotnie przy sąsiednim stoliku. Żona spytała: kto to jest?
Powiedziałem: to moja była sympatia. Słyszałem, że gdy przerwaliśmy nasz romans, ona zaczęła pić i od tej pory nigdy nie była trzeźwa. Żona na to: Kto by pomyślał, że człowiek może coś świętować tak długo?
I wtedy zaczęła się awantura.
**********************************************************************
Narkoman trafił do piekła. Otwierają się wrota, a tu całe łany marihuany. Narkoman napalony biegnie i rwie całe naręcza. Nagle słyszy głos diabła:
- No i po co rwiesz, jak tam pełno narwane!
Patrzy, a tu faktycznie pełno świeżego ziela. Biegnie i zaczyna przerzucać, żeby schło. A tu diabeł:
- I po co suszysz, jak już tam ususzone!
I rzeczywiście. Narkoman podbiega i zaczyna skręcać skręty. Skręca, skręca, na co diabeł:
- I czego skręcasz, jak tam tyle naskręcane!
Narkoman patrzy, a tu góry skrętów! Wybiera największego i pyta diabła:
- Masz może ogień?
A diabeł z uśmiechem:
- Byłby ogień, byłby raj!
**********************************************************************
Biegnie facet za odjeżdżającym z peronu pociągiem, macha rękami, krzyczy... W końcu pociąg znika powoli w oddali, zdyszany facet ciężko opada na ławkę. Podchodzi do niego kolejarz:
- Co, spóźnił się pan na pociąg?
- Nie kurwa, wyganiałem go z dworca!
**********************************************************************
Seks szaradzisty:
Para w łóżku. Żona do męża:
- Kochanie, włóż od tyłu...
- Żółw.
**********************************************************************
- Dzień dobry. Chcę zajść w ciążę.
- Panie, ja jestem ginekologiem, a nie cudotwórcą. A poza tym - jest pan mężczyzną.
- Ale ja chcę być w ciąży.
- Idź pan do chirurga, może on pomoże...
Po dwóch miesiącach ginekolog spotyka gościa na ulicy.
- I co tam u pana? Chirurg pomógł? Jest pan w ciąży?
- Tak. Brzuch rośnie. Często wymiotuję, jak zjem.
Ginekolog w szoku. Dzwoni do kolegi-chirurga.
- Rysiek, k***a, jak żeś to zrobił, że facet jest w ciąży?!
- Dupę mu zaszyłem.
**********************************************************************
Siedzi sobie stary piracki kapitan na rufie statku. Wiadomo, jak to stary pirat, zamiast nogi kawałek drewna zamiast dłoni hak i bez jednego oka.
Obserwuje go młody majtek pokładowy. W końcu zdobywa się na odwagę i zaczyna pytać starego kapitana.
-Dlaczego nie ma pan nogi?
-Stare dzieje. Rekin mi odgryzł.
-A czemu hak zamiast dłoni?
-Stare dzieje. Ucięta pod czas abordażu.
-No a czemu oka pan nie ma?
-Bo mi mewa nasrała.
-I od tego stracił pan oko??!!
-Nie, ale to był mój pierwszy dzień z hakiem.
**********************************************************************
Jezus wraz z apostołami spożywa ostatnią wieczerzę,
w końcu Jezus mówi:
- Dziś w nocy jeden z was mnie zdradzi...
- Czy to ja Panie? - Pyta się święty Piotr
- Nie, nie Ty Piotrze.
- Czy to ja Panie - pyta sie święty Paweł
- Nie, nie ty Pawle.
Sytuacja się powtarza, wszyscy uczniowie już zapytali
się Jezusa, został tylko Judasz. Wszyscy się na niego
patrzą a on nieśmiało, drżącym głosem:
- Panie czy to ja Cie zdradzę?
- Nie no k**wa, sam się zdradzę
**********************************************************************
Złapał murzyn złotą rybkę i ma życzenie:
- Chcę być kwiatkiem,
- A rybka na to: nie ma czarnych kwiatków,
- Murzyn: spełniaj życzenie bo cię usmażę.
Zaszumiało, zagrzmiało, murzyn został bez fiutka.
- Coś ty zrobiła!
- Czarny bez.
**********************************************************************
Lekcja historii. Nauczycielka pyta się dzieci, czy ich dziadkowie walczyli w obronie Polski.
-Mój dziadek służył w AK - zgłasza się Jaś.
-Pięknie Jasiu, piątka - odpowiada z uśmiechem nauczycielka.
-A mój dziadek był w SS - zgłosiła się Małgosia.
-To okropne Małgosiu, jak możesz o tym mówić? Jedynka! - oburzyła się nauczycielka.
Po lekcji dzieci pytają się co oznaczają dane skróty.
-SS - Szare Szeregi - mówi z płaczem Małgosia.
-AK - Auschwitz Komando - odpowiada Jaś.
**********************************************************************
- Najlepszym przyjacielem mężczyzny jest pies.
- A kobieta?
...
- Walczy z lodówką o dziewiąte miejsce
- Co za bzdury - nie wieżę w to, że można jednocześnie powiedzieć komuś coś miłego i zarazem przykrego.
A żona na to:
- Udowodnię Ci, że można. Otóż ze wszystkich Twoich kolegów to Ty masz największego...
**********************************************************************
Żona dała mi do zrozumienia, co chce dostać na rocznicę ślubu.
Powiedziała: chcę coś błyszczącego, co leci od zera do setki w ciągu 3 sekund.
Wobec tego kupiłem jej wagę. I wtedy zaczęła się awantura.
**********************************************************************
Gdy wróciłem wczoraj do domu, żona domagała się, żebym ją zabrał do jakiegoś drogiego miejsca.
Wobec tego zabrałem ją na stację benzynową. I wtedy zaczęła się awantura.
**********************************************************************
Gdy skończyłem 65 lat, poszedłem do Urzędu Emerytalnego, żeby złożyć podanie o emeryturę.
Niestety, zapomniałem wziąć z domu legitymację ubezpieczeniową, więc powiedziałem panience w urzędzie, że wrócę później. Panienka na to:- Proszę rozpiąć koszulę.
Gdy to zrobiłem, panienka powiedziała: te siwe włosy na pana piersi są dla mnie wystarczającym dowodem na to, że jest pan w wieku emerytalnym. Nie potrzebuje pan iść do domu po legitymację.
Gdy opowiedziałem o tym żonie, ona powiedziała powinieneś był spuścić spodnie. Wtedy byś też dostał rentę inwalidzką. I wtedy zaczęła się awantura.
**********************************************************************
Żona i ja poszliśmy na spotkanie maturzystów z mojej szkoły, wiele lat po maturze.
Zauważyłem pijaną kobietę, siedzącą samotnie przy sąsiednim stoliku. Żona spytała: kto to jest?
Powiedziałem: to moja była sympatia. Słyszałem, że gdy przerwaliśmy nasz romans, ona zaczęła pić i od tej pory nigdy nie była trzeźwa. Żona na to: Kto by pomyślał, że człowiek może coś świętować tak długo?
I wtedy zaczęła się awantura.
**********************************************************************
Narkoman trafił do piekła. Otwierają się wrota, a tu całe łany marihuany. Narkoman napalony biegnie i rwie całe naręcza. Nagle słyszy głos diabła:
- No i po co rwiesz, jak tam pełno narwane!
Patrzy, a tu faktycznie pełno świeżego ziela. Biegnie i zaczyna przerzucać, żeby schło. A tu diabeł:
- I po co suszysz, jak już tam ususzone!
I rzeczywiście. Narkoman podbiega i zaczyna skręcać skręty. Skręca, skręca, na co diabeł:
- I czego skręcasz, jak tam tyle naskręcane!
Narkoman patrzy, a tu góry skrętów! Wybiera największego i pyta diabła:
- Masz może ogień?
A diabeł z uśmiechem:
- Byłby ogień, byłby raj!
**********************************************************************
Biegnie facet za odjeżdżającym z peronu pociągiem, macha rękami, krzyczy... W końcu pociąg znika powoli w oddali, zdyszany facet ciężko opada na ławkę. Podchodzi do niego kolejarz:
- Co, spóźnił się pan na pociąg?
- Nie kurwa, wyganiałem go z dworca!
**********************************************************************
Seks szaradzisty:
Para w łóżku. Żona do męża:
- Kochanie, włóż od tyłu...
- Żółw.
**********************************************************************
- Dzień dobry. Chcę zajść w ciążę.
- Panie, ja jestem ginekologiem, a nie cudotwórcą. A poza tym - jest pan mężczyzną.
- Ale ja chcę być w ciąży.
- Idź pan do chirurga, może on pomoże...
Po dwóch miesiącach ginekolog spotyka gościa na ulicy.
- I co tam u pana? Chirurg pomógł? Jest pan w ciąży?
- Tak. Brzuch rośnie. Często wymiotuję, jak zjem.
Ginekolog w szoku. Dzwoni do kolegi-chirurga.
- Rysiek, k***a, jak żeś to zrobił, że facet jest w ciąży?!
- Dupę mu zaszyłem.
**********************************************************************
Siedzi sobie stary piracki kapitan na rufie statku. Wiadomo, jak to stary pirat, zamiast nogi kawałek drewna zamiast dłoni hak i bez jednego oka.
Obserwuje go młody majtek pokładowy. W końcu zdobywa się na odwagę i zaczyna pytać starego kapitana.
-Dlaczego nie ma pan nogi?
-Stare dzieje. Rekin mi odgryzł.
-A czemu hak zamiast dłoni?
-Stare dzieje. Ucięta pod czas abordażu.
-No a czemu oka pan nie ma?
-Bo mi mewa nasrała.
-I od tego stracił pan oko??!!
-Nie, ale to był mój pierwszy dzień z hakiem.
**********************************************************************
Jezus wraz z apostołami spożywa ostatnią wieczerzę,
w końcu Jezus mówi:
- Dziś w nocy jeden z was mnie zdradzi...
- Czy to ja Panie? - Pyta się święty Piotr
- Nie, nie Ty Piotrze.
- Czy to ja Panie - pyta sie święty Paweł
- Nie, nie ty Pawle.
Sytuacja się powtarza, wszyscy uczniowie już zapytali
się Jezusa, został tylko Judasz. Wszyscy się na niego
patrzą a on nieśmiało, drżącym głosem:
- Panie czy to ja Cie zdradzę?
- Nie no k**wa, sam się zdradzę
**********************************************************************
Złapał murzyn złotą rybkę i ma życzenie:
- Chcę być kwiatkiem,
- A rybka na to: nie ma czarnych kwiatków,
- Murzyn: spełniaj życzenie bo cię usmażę.
Zaszumiało, zagrzmiało, murzyn został bez fiutka.
- Coś ty zrobiła!
- Czarny bez.
**********************************************************************
Lekcja historii. Nauczycielka pyta się dzieci, czy ich dziadkowie walczyli w obronie Polski.
-Mój dziadek służył w AK - zgłasza się Jaś.
-Pięknie Jasiu, piątka - odpowiada z uśmiechem nauczycielka.
-A mój dziadek był w SS - zgłosiła się Małgosia.
-To okropne Małgosiu, jak możesz o tym mówić? Jedynka! - oburzyła się nauczycielka.
Po lekcji dzieci pytają się co oznaczają dane skróty.
-SS - Szare Szeregi - mówi z płaczem Małgosia.
-AK - Auschwitz Komando - odpowiada Jaś.
**********************************************************************
- Najlepszym przyjacielem mężczyzny jest pies.
- A kobieta?
...
- Walczy z lodówką o dziewiąte miejsce
"Ludzie nigdy z takim przekonaniem i z taką radością nie angażują się w czynienie zła jak wówczas, gdy czynią to z pobudek religijnych".
-Blaise Pascal
-Blaise Pascal
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
Z cyklu "Co Sąsiad robi wieczorami" cd.
dla zainteresowanych dalszymi losami mej batalii z Plusem
standardowy nagłówek z datą, danymi itd.
REKLAMACJA
dotyczy: pisma z dn. XXX o znaku: XXX
Witam serdecznie!
Tytułem wstępu chciałem bardzo podziękować za – wreszcie – rzetelne i poważne potraktowanie mojej sprawy. Jestem Państwa profesjonalizmem niezwykle ukontentowany. Jednakże, pomimo osiągnięcia właściwego poziomu zadowolenia z jakości naszych wzajemnych relacji, pozostaję wciąż niezaspokojony w obszarze roszczeń, jakie wysuwam od dość długiego już czasu wobec Waszej firmy. Poniżej zamieszczam kolejne wyjaśnienia, które – mam głęboką nadzieję – ostatecznie zakończą tę swoistą operę mydlaną.
Dnia 03 listopada 2010 r. zgłosiłem za pośrednictwem adresu e-mail bok@plus.pl reklamację usługi "Bliski numer" wykupioną przez numer XXX (mój własny osobisty telefon prywatny). Podczas problemów technicznych zaistniałych z Waszej strony naliczone zostały koszty połączeń wykonywane do numeru XXX. Jest to kwota około 40 złotych.
Moje zgłoszenie zostało zarejestrowane pod numerem GCTR0006170. Po interesującej wymianie elektronicznych uprzejmości, które okazały się tyleż zagadkowe, co jałowe dokonałem konwersji naszych kontaktów do formy pisanej, co w końcu wydało jakieś owoce. Dowiedziałem się, że w celu skutecznego dochodzenia zwrotu zabranych mi pieniędzy muszę podać dane Użytkownika Karty Rejestracyjnej SimPlus. W dobrej wierze przekazałem Państwu moje dane osobiste. Niestety dane te nie usatysfakcjonowały Państwa, co spowodowało u mnie szczere zdumienie i początkowe niedowierzanie. Po upewnieniu się, że Wasze stanowisko nie jest wynikiem żartu o tajemniczej proweniencji, niezwykle ożywiony przystąpiłem do działania mającego odkryć sekret posiadanej przeze mnie karty SimPlus.
W tym celu udałem się do jednej z Państwa placówek. Poprosiłem tam o sprawdzenie danych zarejestrowanych na karcie. Z pewnością dadzą Państwo wiarę moim zapewnieniom o przeżyciu ponownego zaskoczenia, gdy poinformowano mnie, że karta jest czysta! Nie było na niej kompletnie nic! Czyżby doszło do sytuacji, w której żądacie podania nieistniejących danych?!
Otóż nie do końca! Kiedy przekazałem pracownikowi punktu, że ewentualna rejestracja karty mogła mieć miejsce w 2003 roku usłyszałem odpowiedź, cyt.: jeżeli to było parę lat temu, mogę tych danych nie widzieć w systemie. Wówczas nieco osłupiałem. Gdy w końcu wyrwałem się z umysłowego odrętwienia zapytałem, co począć. Zaproponowano mi rejestrację karty z moimi danymi, na co ochoczo przystałem. Oryginał karty przesyłam w załączeniu (kopię pozostawiam u siebie, dołączając do sporej już dokumentacji sprawy).
Konkluzje:
1) uprzejmie Was proszę o przeanalizowanie zaistniałej sytuacji, gdyż w moim odczuciu jest ona przesłanką do dyskusji nad reformą Waszego systemu rejestracyjnego. Gdybym bowiem przed zgłoszeniem reklamacji wykazał się skrupulatnością i udał do Waszego punktu, usłyszałbym, że moja karta jest czysta. NIEZAPISANA. Wówczas napisałbym zgłoszenie reklamacyjne i przeżył niemały szok dowiedziawszy się, że jednak coś w niej siedzi. Coś, czego system dostępny w Waszych placówkach nie widzi.
2) w dalszym ciągu całkowicie nieuzasadniony wydaje mi się powód odmowy dochodzenia reklamacji. Mnie jako użytkownika obecnego nie interesuje w najmniejszym stopniu, na co lub kogo rejestrowana była kiedyś posiadana przeze mnie karta. Przecież od momentu pierwszego zakupu mogła stać się jeszcze wielokrotnie przedmiotem obrotu na rynku wtórnym! Co w sytuacji, gdybym był n-tym właścicielem i nie mógł ustalić danych z pierwotnej rejestracji? Według zapisów aktualnie obowiązującego regulaminu nie mógłbym skutecznie dochodzić reklamacji? Jeżeli tak, to jest to absurd, w dodatku bardzo niebezpieczny. Proponuję Państwu głęboki namysł nad obecną procedurą realizacji zgłoszeń reklamacyjnych dotyczących kart pre-paid. Moim zdaniem powinna ona ograniczać się do zweryfikowania rejestru połączeń, niczego więcej. Skutkowałoby to znaczną oszczędnością czasu, zarówno Waszego, jak i klientów.
Moje aktualne dane dostępne są na formularzu Karty rejestracyjnej. Po zakończeniu postępowania proszę o ich usunięcie z ewidencji. Wnoszę też o całkowite wymazanie z archiwalnych rejestrów, niedostępnych dla zwykłych śmiertelników (nawet jeśli są pracownikami Waszych placówek), danych zapisanych na mojej karcie, żeby w przyszłości taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. Gdyby kiedykolwiek doszło do zaistnienia okoliczności, w których będę zmuszony zgłaszać reklamację dotyczącą tej karty, nie chciałbym zostać niemile zaskoczony informacją, że znajdują się na niej moje lub inne dane. Ma ona świecić pustkami jak półki sklepowe za czasów mej wczesnej młodości.
Podpisano
Piotr Witczak
dla zainteresowanych dalszymi losami mej batalii z Plusem
standardowy nagłówek z datą, danymi itd.
REKLAMACJA
dotyczy: pisma z dn. XXX o znaku: XXX
Witam serdecznie!
Tytułem wstępu chciałem bardzo podziękować za – wreszcie – rzetelne i poważne potraktowanie mojej sprawy. Jestem Państwa profesjonalizmem niezwykle ukontentowany. Jednakże, pomimo osiągnięcia właściwego poziomu zadowolenia z jakości naszych wzajemnych relacji, pozostaję wciąż niezaspokojony w obszarze roszczeń, jakie wysuwam od dość długiego już czasu wobec Waszej firmy. Poniżej zamieszczam kolejne wyjaśnienia, które – mam głęboką nadzieję – ostatecznie zakończą tę swoistą operę mydlaną.
Dnia 03 listopada 2010 r. zgłosiłem za pośrednictwem adresu e-mail bok@plus.pl reklamację usługi "Bliski numer" wykupioną przez numer XXX (mój własny osobisty telefon prywatny). Podczas problemów technicznych zaistniałych z Waszej strony naliczone zostały koszty połączeń wykonywane do numeru XXX. Jest to kwota około 40 złotych.
Moje zgłoszenie zostało zarejestrowane pod numerem GCTR0006170. Po interesującej wymianie elektronicznych uprzejmości, które okazały się tyleż zagadkowe, co jałowe dokonałem konwersji naszych kontaktów do formy pisanej, co w końcu wydało jakieś owoce. Dowiedziałem się, że w celu skutecznego dochodzenia zwrotu zabranych mi pieniędzy muszę podać dane Użytkownika Karty Rejestracyjnej SimPlus. W dobrej wierze przekazałem Państwu moje dane osobiste. Niestety dane te nie usatysfakcjonowały Państwa, co spowodowało u mnie szczere zdumienie i początkowe niedowierzanie. Po upewnieniu się, że Wasze stanowisko nie jest wynikiem żartu o tajemniczej proweniencji, niezwykle ożywiony przystąpiłem do działania mającego odkryć sekret posiadanej przeze mnie karty SimPlus.
W tym celu udałem się do jednej z Państwa placówek. Poprosiłem tam o sprawdzenie danych zarejestrowanych na karcie. Z pewnością dadzą Państwo wiarę moim zapewnieniom o przeżyciu ponownego zaskoczenia, gdy poinformowano mnie, że karta jest czysta! Nie było na niej kompletnie nic! Czyżby doszło do sytuacji, w której żądacie podania nieistniejących danych?!
Otóż nie do końca! Kiedy przekazałem pracownikowi punktu, że ewentualna rejestracja karty mogła mieć miejsce w 2003 roku usłyszałem odpowiedź, cyt.: jeżeli to było parę lat temu, mogę tych danych nie widzieć w systemie. Wówczas nieco osłupiałem. Gdy w końcu wyrwałem się z umysłowego odrętwienia zapytałem, co począć. Zaproponowano mi rejestrację karty z moimi danymi, na co ochoczo przystałem. Oryginał karty przesyłam w załączeniu (kopię pozostawiam u siebie, dołączając do sporej już dokumentacji sprawy).
Konkluzje:
1) uprzejmie Was proszę o przeanalizowanie zaistniałej sytuacji, gdyż w moim odczuciu jest ona przesłanką do dyskusji nad reformą Waszego systemu rejestracyjnego. Gdybym bowiem przed zgłoszeniem reklamacji wykazał się skrupulatnością i udał do Waszego punktu, usłyszałbym, że moja karta jest czysta. NIEZAPISANA. Wówczas napisałbym zgłoszenie reklamacyjne i przeżył niemały szok dowiedziawszy się, że jednak coś w niej siedzi. Coś, czego system dostępny w Waszych placówkach nie widzi.
2) w dalszym ciągu całkowicie nieuzasadniony wydaje mi się powód odmowy dochodzenia reklamacji. Mnie jako użytkownika obecnego nie interesuje w najmniejszym stopniu, na co lub kogo rejestrowana była kiedyś posiadana przeze mnie karta. Przecież od momentu pierwszego zakupu mogła stać się jeszcze wielokrotnie przedmiotem obrotu na rynku wtórnym! Co w sytuacji, gdybym był n-tym właścicielem i nie mógł ustalić danych z pierwotnej rejestracji? Według zapisów aktualnie obowiązującego regulaminu nie mógłbym skutecznie dochodzić reklamacji? Jeżeli tak, to jest to absurd, w dodatku bardzo niebezpieczny. Proponuję Państwu głęboki namysł nad obecną procedurą realizacji zgłoszeń reklamacyjnych dotyczących kart pre-paid. Moim zdaniem powinna ona ograniczać się do zweryfikowania rejestru połączeń, niczego więcej. Skutkowałoby to znaczną oszczędnością czasu, zarówno Waszego, jak i klientów.
Moje aktualne dane dostępne są na formularzu Karty rejestracyjnej. Po zakończeniu postępowania proszę o ich usunięcie z ewidencji. Wnoszę też o całkowite wymazanie z archiwalnych rejestrów, niedostępnych dla zwykłych śmiertelników (nawet jeśli są pracownikami Waszych placówek), danych zapisanych na mojej karcie, żeby w przyszłości taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. Gdyby kiedykolwiek doszło do zaistnienia okoliczności, w których będę zmuszony zgłaszać reklamację dotyczącą tej karty, nie chciałbym zostać niemile zaskoczony informacją, że znajdują się na niej moje lub inne dane. Ma ona świecić pustkami jak półki sklepowe za czasów mej wczesnej młodości.
Podpisano
Piotr Witczak
"Kiedyś obudzicie się ze zdziwieniem, że dymają was z każdej strony na zmiany. Raz dobre, raz lepsze".
- Olynka Badi
- Katowski No. 666
- Posty: 754
- Rejestracja: 13 wrz 2008, 09:48
- Lokalizacja: Rawa Mazowiecka/HollyŁódź
Re: Beczka śmiechu(humor tekstowy)
koleś pojechał na safari. nie szło mu totalnie, idzie wkurwiony przez miasteczko, patrzy, chory Murzyn.
bach, martwy Murzyn.
NIKT NIE REAGUJE.
zabija tak kilku następnych, pełne odstresowanie.
nagle patrzy, a tu czterech czarnuchów niesie białego w garniturze, zapierdalają aż się kurzy.
BACH, strzela do jednego. reszta staje, biały zeskakuje z lektyki:
KURWA, TRZECIA GUMA W TYM MIESIĄCU.
bach, martwy Murzyn.
NIKT NIE REAGUJE.
zabija tak kilku następnych, pełne odstresowanie.
nagle patrzy, a tu czterech czarnuchów niesie białego w garniturze, zapierdalają aż się kurzy.
BACH, strzela do jednego. reszta staje, biały zeskakuje z lektyki:
KURWA, TRZECIA GUMA W TYM MIESIĄCU.
"Ten prezydent o nazwisku Komorowski pewnie rozzłościłby się, gdyby się dowiedział, że jest taki obywatel najniższej kategorii, który pisze, szanując zasady ortografii."