Kwestia awatarów a wolność słowa

O wszechstronności naszej gadać będziem, o polityce i mszach kościelnych takoż.
Sąsiad
Wikingowski überaxe
Wikingowski überaxe
Posty: 731
Rejestracja: 06 wrz 2008, 12:58
Lokalizacja: Tatar-a-Karak

Re: Kwestia awatarów a wolność słowa

Post autor: Sąsiad »

Bananidło pisze: Nie, to są skutki tworzenia wypowiedzi rozwlekłych i nieklarownych

Rozbudowane wypowiedzi mają sens tylko wtedy, gdy ich celem jest dokładne wyjaśnienie odbiorcy co autor miał na myśli i takie zawężenie możliwej interpretacji by odpowiadała dokładnie intencji autora. Natomiast używanie w każdym możliwym przypadku synonimów, które w języku potocznym występują rzadko lub bardzo rzadko, jest po prostu efekciarstwem.
hm, coś mi się wydaje, że głównym problemem jest nasz stosunek do słowa pisanego. Ja wyraźnie rozgraniczam płaszczyzny dyskusji bezpośredniej i pośredniej (czyli prowadzonej za pomocą jakichś środków przekazu). Gdy spieram się z kimś na bieżąco używam języka potocznego, okraszanego tylko w miarę posiadanych możliwości retorycznych jakimiś ekstraordynaryjnymi terminami. Jeżeli jednak mam możliwość zaprezentowania swoich poglądów w sposób, ujmę to szeroko, niewerbalny, to uwielbiam popaść w swoisty formalizm i wykorzystać możliwości, jakie daje mi ten kanał komunikacji. Mam wtedy czas, by pobawić się językiem, syntaktyką, poużywać do woli synonimów skoro już w tym języku istnieją. Rozumiem, że może to się wydawać sztuczne i stosowane dla taniego poklasku – ja traktuję to jako metodę ćwiczenia języka i poszerzania słownika czynnego. Jeżeli komuś się nie podoba używanie synonimów w takim natężeniu, to trudno, nic nie poradzę. Będę je uskuteczniał nadal, bo bardzo to lubię.
To chyba tyle jeśli chodzi o rozwlekłość, rozumiem że ta rzekoma „nieklarowność” z niej właśnie wynika. Zarzut można sformułować tak: po co pisać coś w piętnastu, jak można w trzech zdaniach? No pewnie, że można, ale ja robić tego nie będę, nawet za cenę oskarżeń o „kolubrynowość” wypowiedzi. To nie jest konkurs na jak najbardziej zwięzłe i lapidarne wyrażanie myśli, więc jeśli ktoś dyskusję traktuje poważnie, to przejdzie do porządku nad taką formą objaśnień adwersarza. Ja na przykład często mam pewną konfuzję, gdy czytam wypowiedzi składające się z trzech czy czterech zdań. Bo niby wszystko tam jest, sens prawidłowy, i esencja wyrazista, tylko tej tkanki trochę mało. Ale już tam, niech będzie. Każdy pisze, jak lubi (szkoda, że z reguły krótko, ale to opinia subiektywna). Zwrócę jednak uwagę na to, bo jest to niedopuszczalnie, merytorycznie kulawe:
Bananidło pisze:Natomiast tu chodzi o rzecz zgoła inną, mianowicie o elementarne prawo wygłaszania swoich poglądów. I tu nie ma różnicy czy mam avatar z uśmiechniętą twarzą JKM, godłem ŁKS-u, czy napisem "JESTEM ATEISTĄ".
a dlaczego zakładasz, że nie ma różnicy? Na jakiej podstawie tak uważasz? Nie dajesz żadnego, powtarzam: żadnego argumentu, który by mógł skutecznie bronić tej tezy. Chyba że w swym „zacietrzewieniu polemicznym” go nie dostrzegam. Albo uznałeś, że to, co mówisz jest tak oczywiste, że spór jest bezproduktywny.

i kolejny fragment (cytaty pochodzą z Twojej pierwszej i drugiej wypowiedzi, innych nie tykam już, bo były to reakcje na moje uwagi):
Bananidło pisze:religia jest na pewno znacznie wyżej w jakiejś "hierarchii spraw spornych/kontrowersyjnych" zarówno od sportu jak i polityki
na pewno jest znacznie wyżej… jak się z tym zgodzę, to po prostu dostanę piątkę, tak?

i dalej w ten deseń (chronologicznie wcześniej):
Bananidło pisze:zabranianie ustawienia takiego avataru jest równie niedorzeczne jak zabranianie ustawienia sobie avataru z np. godłem klubu sportowego.
i już, sprawa załatwiona. Szybko, krótko, bezboleśnie. Jakieś pytania?

Wybacz, ale tak to wygląda od mojej strony – ktoś mnie częstuje dogmatami i dziwi się wielce, że zgłaszam zdanie odrębne i jeszcze próbuję je bezczelnie uzasadniać. Koncentrowanie się w takiej sytuacji na atakowaniu sposobu wypowiedzi przeciwnika jest próbą odwrócenia uwagi od istoty sprawy. Ja nie oczekuję zachwytów nad formą moich enuncjacji. Zgadzam się, że mogą uchodzić za przykład przerostu formy nad treścią, że czasem mógłbym coś napisać „prościej”. Mam jednak takie a nie inne predylekcje (skłonności, proszę nie szukać w słownikach) i w nich się doskonale realizuję.

Cóż, język zmierza w kierunku lakoniczności, wyrażania myśli w sposób oszczędny. Stąd ta pół żartem, pół serio uwaga o GG i innych wynalazkach. Tam ważna jest szybkość, liczba znaków, abrewiatura (skrótowość, proszę nie szukać w słownikach). Nigdy nie byłem fanem takich udogodnień i nie zostanę.
Bananidło pisze:Ponieważ jednak to efekciarstwo znalazło fanów nie namawiam do zmieniania stylu
och, i tak bym nie posłuchał.
"Kiedyś obudzicie się ze zdziwieniem, że dymają was z każdej strony na zmiany. Raz dobre, raz lepsze".
ODPOWIEDZ