Re: "Po drugiej stronie lustra"
: 07 wrz 2008, 20:41
Ślimak
Zanim wszedłeś do zamkniętego więziennego powozu, nim ogarnęła Cię całkowita ciemność, a jedynym wrażeniem, jakie odbierałeś była nieustanna jazda w dół, niezliczone zakręty, Twój bystry wzrok dostrzegł, że ból i obrzydzenie strażnika były wzorowe, takie jak się spodziewałeś, po prostu idealnie takie jak powinny być... Zbyt idealne... Świetny aktor - przemknęło Ci przez myśl.
Kolejne zakręty... Co jakiś czas przystanki, po nich wypowiadane nieznane Ci słowa, zgrzyt, jaki wydaje metal ocierający się o kamień i dalej, dalej w dół... , W ciemność...
Straciłeś poczucie czasu, ile już jedziecie godzinę?Dwie? A może tylko kilka minut?
Kolejny przystanek. Nie... Tym razem to nie przystanek czy kolejne przejście, drzwi otwierają się, na zewnątrz panuje półmrok, czuć chłód, ale nie wilgoć czy smród, czujesz,że jesteś bardzo, bardzo głęboko pod ziemią.
-Idź przodem - pada rozkaz, strażnik zaś ręką wskazuje Ci wejście znajdujące się jakiś metr przed Tobą. Miejsce, do którego zapewne wchodzisz zdaje się być czymś w rodzaju celi, choć wyjątkowo dużej(jakieś 10m długości, jakieś 5m szerokości), choć dość niską. Kiedy tylko przekraczasz wejście,ściana szybko ze zgrzytem zamyka się za Tobą. Od wewnątrz wygląda tak samo jak skała na w pozostałych częściach celi. Panuje tu całkowity mrok, nie jest też wilgotno ani brudno tylko, że całkowicie pusto...
Wszelkie próby nawiązania kontaktu czy rozmów ze strażnikami są skazane na porażkę. Zwyczajnie Cię ignorują.
Drwiciel
Postać w bramie spokojnym krokiem wyszła z bramy, jest to przeraźliwie chudy elf, jeszcze bardziej brudny i obszarpany niż leżące obok krasnoludy.
Nie wygląda na takiego, który może proponować prace, raczej sam jej potrzebuje, a wcześniej jedzenia, wody i solidnej kąpieli.
Jedyny element nie pasujący do całości to niezapalne cygaro, które trzyma w ustach i z którego... błyskawicznie poleciała w Twoim kierunku strzałka... Nie zdążyłeś się uchronić...
Utkwiła w Twoim policzku.
Czujesz jak wiotczeją Ci wszystkie mięśnie, krzyk zamienia się w coś na kształt pijackiego bełkotu, osuwasz się na ziemię jednak nie tracisz przytomności... Jak przez mgle pamiętasz jak elf z zadziwiającą jak na jego posturę siłą prowadzi Cię niczym pijanego druha przez ulice Wielkiego Targu. Słyszysz jakby z oddali jego marudzenia na temat niekompetentnych pracowników i prymitywnych metod
Potem nie pamiętasz już nic...
Budzisz się samotny w takiej samej celi, jaką opisałem powyżej.
Sadam
Dłoń krasnoludki miała dziwnie słodki smak, przyjemny pachnący mandarynkami, ten zapach wprawił Cię w euforię i radość, na chwilę później poczułeś się niesłychanie szczęśliwy, wręcz pijany ze szczęścia. Spacerowaliście ulicami Wielkiego Targu opowiadałeś jej o swojej wierze,a ona słuchała, tak... Na pewno słuchała...
Budzisz się. Zapewne u niej w domu. Tylko, czemu potwornie boli Cię głowa?! Zaraz to nie dom,tylko jakaś jaskinia, a nad Tobą pochyla się nie krasnoludlka tylko krasnolud i tak jak Ty wygląda na bardzo zaskoczonego, ale on jest też potwornie wściekły i złorzeczy w kierunku litej skały, która Was otacza.
Kraszan
Piękne te kwiaty, doprawdy, a jak ślicznie pachną, doprawdy słodki jakby mandarynkowy zapach...
Jeszcze raz przed zejściem na dół pochyliłaś się by je powąchać.
Lekko zakręciło Ci się w głowie, gdy znalazłaś się na dole byłaś już pijana...
Jakiś niezwykle przystojny mężczyzna pocałował Cię w dłoń i wziął pod rękę, pamiętasz jego zielone, przenikliwe oczy, delikatne dłonie, miły uśmiech, komplementy...
Twoje poranki i przebudzenia bywały już nieprzyjemne, bywały też rozczarowaniami... Nigdy aż takimi, elegancki salon i wygodne łoże z baldachimem i mięciutkim poduszkami(a może to tylko sen) zmieniło się w obskurną... Nie, po prostu pustą.... jaskinie?! Jesteś w Jaskini!!!
Co gorsza ten szarmancki, przystojny i schludny elf zamienił się w pochrapującego obok brudasa owiniętego w łachmany, który nie mył się chyba rok z okładem, bo nawet w chłodnej jaskini latają nad nim owady...
Zanim wszedłeś do zamkniętego więziennego powozu, nim ogarnęła Cię całkowita ciemność, a jedynym wrażeniem, jakie odbierałeś była nieustanna jazda w dół, niezliczone zakręty, Twój bystry wzrok dostrzegł, że ból i obrzydzenie strażnika były wzorowe, takie jak się spodziewałeś, po prostu idealnie takie jak powinny być... Zbyt idealne... Świetny aktor - przemknęło Ci przez myśl.
Kolejne zakręty... Co jakiś czas przystanki, po nich wypowiadane nieznane Ci słowa, zgrzyt, jaki wydaje metal ocierający się o kamień i dalej, dalej w dół... , W ciemność...
Straciłeś poczucie czasu, ile już jedziecie godzinę?Dwie? A może tylko kilka minut?
Kolejny przystanek. Nie... Tym razem to nie przystanek czy kolejne przejście, drzwi otwierają się, na zewnątrz panuje półmrok, czuć chłód, ale nie wilgoć czy smród, czujesz,że jesteś bardzo, bardzo głęboko pod ziemią.
-Idź przodem - pada rozkaz, strażnik zaś ręką wskazuje Ci wejście znajdujące się jakiś metr przed Tobą. Miejsce, do którego zapewne wchodzisz zdaje się być czymś w rodzaju celi, choć wyjątkowo dużej(jakieś 10m długości, jakieś 5m szerokości), choć dość niską. Kiedy tylko przekraczasz wejście,ściana szybko ze zgrzytem zamyka się za Tobą. Od wewnątrz wygląda tak samo jak skała na w pozostałych częściach celi. Panuje tu całkowity mrok, nie jest też wilgotno ani brudno tylko, że całkowicie pusto...
Wszelkie próby nawiązania kontaktu czy rozmów ze strażnikami są skazane na porażkę. Zwyczajnie Cię ignorują.
Drwiciel
Postać w bramie spokojnym krokiem wyszła z bramy, jest to przeraźliwie chudy elf, jeszcze bardziej brudny i obszarpany niż leżące obok krasnoludy.
Nie wygląda na takiego, który może proponować prace, raczej sam jej potrzebuje, a wcześniej jedzenia, wody i solidnej kąpieli.
Jedyny element nie pasujący do całości to niezapalne cygaro, które trzyma w ustach i z którego... błyskawicznie poleciała w Twoim kierunku strzałka... Nie zdążyłeś się uchronić...
Utkwiła w Twoim policzku.
Czujesz jak wiotczeją Ci wszystkie mięśnie, krzyk zamienia się w coś na kształt pijackiego bełkotu, osuwasz się na ziemię jednak nie tracisz przytomności... Jak przez mgle pamiętasz jak elf z zadziwiającą jak na jego posturę siłą prowadzi Cię niczym pijanego druha przez ulice Wielkiego Targu. Słyszysz jakby z oddali jego marudzenia na temat niekompetentnych pracowników i prymitywnych metod
Potem nie pamiętasz już nic...
Budzisz się samotny w takiej samej celi, jaką opisałem powyżej.
Sadam
Dłoń krasnoludki miała dziwnie słodki smak, przyjemny pachnący mandarynkami, ten zapach wprawił Cię w euforię i radość, na chwilę później poczułeś się niesłychanie szczęśliwy, wręcz pijany ze szczęścia. Spacerowaliście ulicami Wielkiego Targu opowiadałeś jej o swojej wierze,a ona słuchała, tak... Na pewno słuchała...
Budzisz się. Zapewne u niej w domu. Tylko, czemu potwornie boli Cię głowa?! Zaraz to nie dom,tylko jakaś jaskinia, a nad Tobą pochyla się nie krasnoludlka tylko krasnolud i tak jak Ty wygląda na bardzo zaskoczonego, ale on jest też potwornie wściekły i złorzeczy w kierunku litej skały, która Was otacza.
Kraszan
Piękne te kwiaty, doprawdy, a jak ślicznie pachną, doprawdy słodki jakby mandarynkowy zapach...
Jeszcze raz przed zejściem na dół pochyliłaś się by je powąchać.
Lekko zakręciło Ci się w głowie, gdy znalazłaś się na dole byłaś już pijana...
Jakiś niezwykle przystojny mężczyzna pocałował Cię w dłoń i wziął pod rękę, pamiętasz jego zielone, przenikliwe oczy, delikatne dłonie, miły uśmiech, komplementy...
Twoje poranki i przebudzenia bywały już nieprzyjemne, bywały też rozczarowaniami... Nigdy aż takimi, elegancki salon i wygodne łoże z baldachimem i mięciutkim poduszkami(a może to tylko sen) zmieniło się w obskurną... Nie, po prostu pustą.... jaskinie?! Jesteś w Jaskini!!!
Co gorsza ten szarmancki, przystojny i schludny elf zamienił się w pochrapującego obok brudasa owiniętego w łachmany, który nie mył się chyba rok z okładem, bo nawet w chłodnej jaskini latają nad nim owady...