Strona 1 z 4

Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:22
autor: Kraszan
No i stało się. Po wielkich bólach udało nam się zagrać w margarownie (earthdawn). Skład ekipy wiadomy, Margar, Kaliban, Xarion, Areveth czyt. Iri, Pan burmistrz, Jelf krwawy Gary. Początki były jak to zwykle z fajerwerkami. spadła na nas o zgrozo nie przez nas strącona mini bata szpiegowska. z niej wylazło 3 cymbałów co zaczęli ni stąd ni zowąd szczelać da nas biedaków pokojowo nastawionych przecież do życia. Efekt - pierwszego który zanim pomyślał o oddaniu szczału ubiegł nasz cudowny snajper, drugiego usmażył Xarion swą nowo poznaną bronią - błyskawica, trzeci miał szansę na poddanie się ale niestety wymyślił ze zagra bohatera i umrze godnie - więc zginął pod 15 m duchem konia margarowego. Po chwili drużyna odnalazła panne o dziwnym imieniu Iri, zakutą bidule w łańcuchy i na dodatek nie potrafiącą nic powiedzieć. Program rozmowy z nową naszą koleżanką w zasadzie miał się w tym etapie skończyć - Imlid ork "zabójca Wodzów" miał nieodpartą ochotę razem z Margarem na pomoc pannie w zejsciu z tego padołka. Noi ale nawet dla ujnortów ludzi pasje są czasem łaskawe. Lokalizacje naszego celu postanowiliśmy oddać Xarionowi, naszemu uroczemu mistrzowi żywiołów - zawsze gdy zostaje na dłużej niż minuta sam sa problemy ale mimo to daliśmy mu aż cała godzinę. No i stało się - mała latająca meda nie dość że znalazła wejscie do kaeru to go otworzyła i nikomu oczywiście nic nie mówiąc poleciała sama obadać co tam jest. Po tym jak omany nas dopadły - dziwne zjawy pomogły nam w decyzji wejścia w czarną otchłan kaeru. a tam, a tam o zgrozo nie dość że kilkanaście różnych dróg wejścia dalej to jeszcze jakies dziwne stwory które miast zachowywać się jak przystało na monstra to sie cieszyły i sliniły na nasz widok ( przeklete dwu metrowe biało różowe króliki). po zejsciu na poziom niższy rzecz była jeszcze straszniejsza, nie dośc że po drodze banda krasnoludów degeneratów uchlanych w trupa to na końcu naszej wędrówki masy, ogromy, masy i tony ----- wietrzniaków. jeden to już tragedia ale 300 to już katastrofa. no i żeby w końcu nie oszaleć udało nam się w tej przekletej krainie szczęśliwości znaleść w końcu coś normalnego - trupy, i horrorka na najniższym piętrze kaeru. Cwaniak niesamowity poczekał aż ześmy wleżli do tunelka i przypuścił zmasowany atak na nas. Horror z piekła rodem, ogromny robal ziejący kulami ognia w pierwszym starciu zmiótł cała naszą prawie drużynkę. Ostał się jeno dzielny kaliban ( albo miast dzielny to szaleniec - bo sie sam rzucił na bestie) oraz pan burmistrz ( ten wiecznie pijany ork stwierdził ze 5 metrowego robala pokona). walka trwała w najlepsze jak wycufujący siuę margar i xarion znaleźli drzwi obszyte magią. aby dać czas na działanie Xarionowi margarowemu udzieliło się szaleństwo kalibana i reszty i w wirtuozyjnym pędzie przebił się na tyły robala, zabierając przy okazji kalibana spod jego paszczy. plan zatłuczenia besti nie wypalał więc margar postanowił spalić gadzinę co skutecznie osiągnął. straty po stronie drużyny były po bitwie dość znaczne. nasz łucznik robił za gobelin na ścianie, pan burmistrz ledwo stał na nogach i nikt nie wiedział czy chwiał się z ilości alkoholu we krwi czy z odniesionych ran, margar brocząc krwią dyszał ze złości a kaliban omdlewał z upływu własnej krwi. tak oto doszliśmy do wrót za którymi miało byc nasze zbawienie. cdn.

Re: Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:25
autor: k8
Dla przypomnienia w skłąd ekipy "margarowej" wchodzą:

- Kraszan: Margar "Krwawy Kieł" ,ork kawalerzysta VI kręgu, wódz 4 co do wielkości plemienia orkowego na Barsawii, namiestnik wolnego miasta Ligos oraz ostatnio minister sił zbrojnych odbudowanego (w przyszłości) portu Urupa.
- Loniu vel Dziadek: Kaliban "biało brody", krasnlud zbrojmistrz VI kręgu, od niedawna minister spraw zagranicznych odbudowanego (w przyszłości) portu Urupa.
- Ukasz: Xarion,wietrzniak mistrz żywiołów V kręgu,pogromca therańskiej floty powietrznej i miasta portowego Urupa, zwany przez Margara małą latajacą mendą (chodź sam twierdzi,że to on jest namiestnikiem Ligos), od niedawna minister magii odbudowanego (w przyszłości) miasta Urupa.
- Gary: Dariel, krwawy elf łucznik IV kręgu, cichopęk z Krwawej Puszczy, ostatnio minister spraw wewnętrznych odbudowywanego portu Urupa.
- k8: Borgil, ork kawalerzysta III (prawie IV) kręgu, uczeń Maragara, z zamiłowania amator "młodych" win, od niedawna,wybrany w "demokratycznych" wyborach, piastuje urząd burmistrza wolnego miasta Urupa.

Gościnnie wystąpiła Arev czyli loniowa Ania: ludzka kobieta, władca zwierząt.

Re: Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:26
autor: Kraszan
areveth vel ania vel irii była władcą zwierząt chiba.

Re: Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:26
autor: Ślimak
Czuję się pominiety, Mogaba zapewne też :p

Re: Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:28
autor: k8
Kraszan...już poprwawiłem.
Ślim...ja wymieniłem jeno stan obecny :P.

Re: Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:29
autor: Ślimak
Moim zkromnym zdaniem najbardziej doniosły wkład w tą ekipę ma postać imieniem Legion. Legion postaci Garego. :D

Re: Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:30
autor: Kraszan
hehehehhe.niom.

Re: Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:30
autor: Wiś
k8 pisze:- Gary: Dariel, krwawy elf łucznik IV kręgu, cichopęk z Krwawej Puszczy, ostatnio minister spraw wewnętrznych odbudowywanego portu Urupa.
Mam nadzieję, że Gary ma lotne sztylety. :D

P.S LSRR - Lotne Sztylety Robią Różnicę :twisted:

Re: Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:30
autor: Jankoś
Ostatnia sesja w Margarownie , która jest wspaniałym potwierdzeniem tezy ,że jak MG chce kogoś unieszczęśliwić to spełnia jego życzenia(w oryginale to powiedzenie chyba było o bogu, ale w końcu bóg i MG to jedno :twisted: )

Margar kilka sesji temu ubolewał nad stanem liczebnym swojej "armii"
dochodząc do skądinąd słusznego wniosku , że takimi siłami Thery nie zdobędzie wysłał więc kilkunastu swoich na wschód od Barsawii gdzie przebywały koczownicze plemiona orków spokrewnione z posłańcami.

Zdaje się , że Margar zapomniał o tych wysłannikach(oczywiście MG nie zapomina :twisted: ) , zapomniał też sprecyzować liczbe potrzebnych mu wojowników.
Był więc nieco zdziwiony gdy uradowani posłańcy przybyli na czele około 1200 orków - rzecz jasna wojownicy to tylko część z nich , większość to kobiety i dzieci, są o wiele dziksi i prymitywni niż reszta orków Margara(wiem trudno w to uwierzyć :D ) nie znają języka Barsawiańskiego ani żadnego który zna Margar,większą pozycje mają szamani a nie wodzowie a jego wysłannicy obiecali im natychmiastowe podboje, zwycięstwa itp.
Problemem jest też aprowizacja.Oczywiście orkowie chętnie sami się o nią zatroszczą :twisted: , ale problem w tym , że znajdują się w pobliżu ukochanej Perełki Margara czyli Ligos.

Uwierzcie drużyna , która radziła sobie z Theranami , Horrorami i pasje wiedzą z czym jeszcze przez całą sesje nie mogła poradzić sobie z tym prezentem od MG.

Innym ważnym momentem sesji był powrót Mogaby.Zresztą też przyprawił Margara o ból głowy.Gdyy przynyło poselstowo z Throalu , a Margarow zależało by wyjść na poważnego władce Mogaba i orkowie , którzy go uwielbiają zrobili impreze... Oj działo się działo....
Zresztą Mogaba chyba niedługo zdetronizuje Margara.

Podsumowując sesja całkiem udana.
Parę słów o moich graczach.
Margar - wraca do formy , przestał zachowywać się jak rzymski retor i intelektualista, na powrót zaczoł używać zwrotów i zwyczajów orkowych.
Ciekawie też zareagował na moje delikatne sugestie ,że jest coraz starszy i że jego ciało zaczyna mu o tym przypominać.Wogóle ta postać jest dynamiczna i zmienia się w logiczny z punktu widzenia psychologii sposób.

Xarion-Niezła sesja w jego wykonaniu, choć nie wybitna, numer z przekopniem kanału z Urupy do Ligos w kształcie motylków pierwsza klasa.

Dariell-czasem mam problem z określeniem jaki on naprawdę jest czy jest opoanowany , honorowy i raczej ponury czy wesołym hedonistom.Brkuje mi w tej postaci konsekwencji przynajmniej ostatnio.

Mogaba-Jak zawsze Mogaba jak mu się chce jest najlepszy , wznosi się na wyżyny sztuki RPG.Chce mu się jakąś 1/4 sesji.

GeerBeer-trafił na złą sesję aby dołączyć do Margarowni.Właściwie sama polityka , ekonomia i dyplomacja.Postac początkująca może se nudzić.

Re: Jak było...

: 07 wrz 2008, 17:31
autor: Ślimak
Byś opisał bohaterską sesję w wykonaniu dwóch największych orkowych bohaterów Barsawii. :)