Strona 2 z 3
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 04:59
autor: Ślimak
- Ja Jorg - podsumował filozoficznie Jorg zabierając się do sprawiania zwierza.
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 10:48
autor: ^sadam
Yngvar rozpalił ognisko: cztery gałązki na krzyż, garść patyków i kilka szyszek "otoczone" paroma większymi kamieniami. Tliło się to jakby chciało, a nie mogło. Każdy podmuch wiatru rozpalał żar... jednak, żeby zobaczyć tam płomień trzeba by było się dobrze przyjrzeć.
Następnie wyciągnął z plecaka kawałek suszonej wołowiny, przeżuł dokładnie, popił łykiem bimbru, po czym wczołgał się pod swój koc, nakrył futrzanym kaftanem (zapewne z niedźwiedzia) i zasnął mrucząc coś pod nosem:
- To ja sobie teraz odpocznę... I poczekam, aż przyniosą coś do jedzeniaaaa....
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 11:01
autor: Skner
wtem, z pobliskich zarośli dosłyszeć sie dało chrzęst łamanych gałezi.. jagby cos wielkiego przedzierało sie w strone ogniska zwabione dymem.... po chwili obecni przy ognisku mogli dostrzec i poczuc smród ogromnej, mrocznej i masywnej postury........ 2 metrowego, 200 kilowego, wielkiego czarnego orka, który z okrzykiem TAAAAAAAR-Łooo! wpadł na wasza polanke....JA KURUK!!!!! WY MIĘSO!!!!!! z ochrypłym rechotem kuruk zamachnoł sie swoim 2 ręcznym toporem wielkości przeciętnego pokurcza, w strone kupki mięsa zawinietej chyba w niedżwiedzie futro..........
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 13:28
autor: LiTl
Wtem na ratunek, wręcz w samą porę Dorin doskoczył do paskudztwa parując cios tak, że broń orka uderzyła yngvara tylko swą tępą częścią. Z zachrypniętym okrzykiem "ścier-..wuoo!" rozpoczął żmudną walkę w której przez moment zdawał się zwyciężać ale...
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 14:04
autor: Hunter
Jego broń nagle zaczęła parzyć go w dłoń i momentalnie rozluźnił uścisk. Z mroku wyłonił się niższy od poprzedniego, lekko przygarbiony osobnik. Zdawał się zamiast głowy mieć łeb dzika. W łapie dzierżył kostura z poprzywiązywanymi na sznurkach kośćmi i kłami, które grzechotały obijając się o siebie w wyniku dziwnych gestów które wykonywał. Domyśleć się tylko można było, że jego skóra też była zielona.
Powoli lekkie, jaskrawo zielone światło zaczynało otaczać czaszkę (najprawdopodobniej ludzką) przytwierdzoną do kostura.
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 14:26
autor: LiTl
Krasnolud licząc na pomoc kompanów wyciągnął swój sztylet którym ledwo odpierał miażdżące ataki dwumetrowego orka ciskającego razy coraz silniejsze...
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 15:47
autor: Skner
2metrowy ork zarechotał szyderczo na widok sztyletu.... szybka myśl... refleksja nad dalsza walką........pojawiła się w głowie orka: "wzdłuż czy wszerz?".... wszerz... postanowił że rozpłata tego pokurcza uderzając od boku w tłusty brzuch... szkoda by było walić w łep.... jeszcze by sie popsól .....a tak bedzie ładną, kolejną już ozdobą pasa....
wykrzywiona orcza morda, błysk pokrwawionej stali zmierzajacej w strone podbrzusza... taki widok odbijał sie w oczach krasnoluda.....
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 16:20
autor: Ślimak
-Ja Jorg - powiedział Jorg wyłoniwszy się jak gdyby z nikąd. Jasnowłosy barbarzyńca z północy niemalże dorównywał wzrostem i szerokością barów wielkiemu orkowi. Jego nieprzyzwoicie ostry miecz dwuręczny, trzymany nonszalancko w jednej ręce właśnie delikatnie oparł się o grdykę zaabsorbowanego czarowaniem szamana. Jorg uśmiechał się głupkowato. Z jego punktu widzenia przeprowadził właśnie udane negocjacje.
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 17:23
autor: Hunter
Barbarzyńca jednak nie tylko posturą, ale i inteligencją nieznacznie odstawał od wielkiego, rządnego krwi i mięsa napastnika. Miał szansę zabić może wątlejszego, ale z pewnością nie mniej groźnego z orków. Dokładnie - 'miał'. Nie wykorzystał jej.
Zbyt zadowolony ze swojego posunięcia, niczym szachista mówiący 'szach mat', nie potrzebnie chwilę wstrzymał się ze zrobieniem szamanowi dodatkowego uśmiechu. W chwili gdy już niemal czuł ciepłą, śmierdzącą krew szamana spływającą po jego dłoni, dopadło go zdziwienie.
Zamiast zielonoskórego potwora znajdowała się przed nim bezkształtna chmura czarnego, żrącego dymu. W ułamku sekundy, coś co przed chwilą sprawiało mu problemy ze złapaniem tchu przemieściło się kilka metrów od niego i przemieniło znów w orka. Odzyskując oddech nie był pewien, co tak na prawdę przed chwilą się stało. Był lekko oszołomiony, jednak bardzo szybko uczucie to go opuszczało.
Po szamanie było widać zmęczenie. Niewątpliwie dużym plusem było to, że światło - które w pewnym momencie świeciło już dość mocno - zgasło całkowicie. Jednak po chwili ponownie zaczęło budzić się do życia. Na szczęście wolniej niż poprzednio.
Re: Forumowa sesja bez końca
: 18 sie 2009, 19:36
autor: Ślimak
Niewątpliwą zaletą Jorga w takich sytuacjach było to, że Jorg nie myślał tylko działał. Wielki śmierdzący bąk nie zrobił na nim większego wrażenia gdyż Jorg był względnie odporny na wszystko, co wynikało z bardzo ograniczonych mocy przerobowych jego mózgu. Po prostu mózg Jorga miał zbyt duże trudności z koordynacją oddychania i chodzenia, żeby przejmować się takimi pierdołami jak ból. Jorg dostrzegł chwilę słabości szamana, choć jej nie zrozumiał, ciężko więc mówić o działaniu strategicznym. Po prostu gdy Jorg postanowił coś zaatakować, to coś pozostawało zaatakowane. Takoż nasz dzielny bohater z okrzykiem "Ja Jorg" na ustach ruszył radośnie prosto w ramiona zguby, czyli na czarującego szamana, kręcąc jednocześnie obłąkańcze młynki swym wielkim mieczem i przygotowując się do czegoś co w fachowej literaturze znane było jako PPJ - Potężne Pierdolnięcie Jorga.