"Po drugiej stronie lustra"
- Jankoś
- Boski Arcyrozjebca +k1200
- Posty: 5242
- Rejestracja: 16 maja 2008, 12:31
- Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
- Kontakt:
Re: "Po drugiej stronie lustra"
Ślimak
Zanim wszedłeś do zamkniętego więziennego powozu, nim ogarnęła Cię całkowita ciemność, a jedynym wrażeniem, jakie odbierałeś była nieustanna jazda w dół, niezliczone zakręty, Twój bystry wzrok dostrzegł, że ból i obrzydzenie strażnika były wzorowe, takie jak się spodziewałeś, po prostu idealnie takie jak powinny być... Zbyt idealne... Świetny aktor - przemknęło Ci przez myśl.
Kolejne zakręty... Co jakiś czas przystanki, po nich wypowiadane nieznane Ci słowa, zgrzyt, jaki wydaje metal ocierający się o kamień i dalej, dalej w dół... , W ciemność...
Straciłeś poczucie czasu, ile już jedziecie godzinę?Dwie? A może tylko kilka minut?
Kolejny przystanek. Nie... Tym razem to nie przystanek czy kolejne przejście, drzwi otwierają się, na zewnątrz panuje półmrok, czuć chłód, ale nie wilgoć czy smród, czujesz,że jesteś bardzo, bardzo głęboko pod ziemią.
-Idź przodem - pada rozkaz, strażnik zaś ręką wskazuje Ci wejście znajdujące się jakiś metr przed Tobą. Miejsce, do którego zapewne wchodzisz zdaje się być czymś w rodzaju celi, choć wyjątkowo dużej(jakieś 10m długości, jakieś 5m szerokości), choć dość niską. Kiedy tylko przekraczasz wejście,ściana szybko ze zgrzytem zamyka się za Tobą. Od wewnątrz wygląda tak samo jak skała na w pozostałych częściach celi. Panuje tu całkowity mrok, nie jest też wilgotno ani brudno tylko, że całkowicie pusto...
Wszelkie próby nawiązania kontaktu czy rozmów ze strażnikami są skazane na porażkę. Zwyczajnie Cię ignorują.
Drwiciel
Postać w bramie spokojnym krokiem wyszła z bramy, jest to przeraźliwie chudy elf, jeszcze bardziej brudny i obszarpany niż leżące obok krasnoludy.
Nie wygląda na takiego, który może proponować prace, raczej sam jej potrzebuje, a wcześniej jedzenia, wody i solidnej kąpieli.
Jedyny element nie pasujący do całości to niezapalne cygaro, które trzyma w ustach i z którego... błyskawicznie poleciała w Twoim kierunku strzałka... Nie zdążyłeś się uchronić...
Utkwiła w Twoim policzku.
Czujesz jak wiotczeją Ci wszystkie mięśnie, krzyk zamienia się w coś na kształt pijackiego bełkotu, osuwasz się na ziemię jednak nie tracisz przytomności... Jak przez mgle pamiętasz jak elf z zadziwiającą jak na jego posturę siłą prowadzi Cię niczym pijanego druha przez ulice Wielkiego Targu. Słyszysz jakby z oddali jego marudzenia na temat niekompetentnych pracowników i prymitywnych metod
Potem nie pamiętasz już nic...
Budzisz się samotny w takiej samej celi, jaką opisałem powyżej.
Sadam
Dłoń krasnoludki miała dziwnie słodki smak, przyjemny pachnący mandarynkami, ten zapach wprawił Cię w euforię i radość, na chwilę później poczułeś się niesłychanie szczęśliwy, wręcz pijany ze szczęścia. Spacerowaliście ulicami Wielkiego Targu opowiadałeś jej o swojej wierze,a ona słuchała, tak... Na pewno słuchała...
Budzisz się. Zapewne u niej w domu. Tylko, czemu potwornie boli Cię głowa?! Zaraz to nie dom,tylko jakaś jaskinia, a nad Tobą pochyla się nie krasnoludlka tylko krasnolud i tak jak Ty wygląda na bardzo zaskoczonego, ale on jest też potwornie wściekły i złorzeczy w kierunku litej skały, która Was otacza.
Kraszan
Piękne te kwiaty, doprawdy, a jak ślicznie pachną, doprawdy słodki jakby mandarynkowy zapach...
Jeszcze raz przed zejściem na dół pochyliłaś się by je powąchać.
Lekko zakręciło Ci się w głowie, gdy znalazłaś się na dole byłaś już pijana...
Jakiś niezwykle przystojny mężczyzna pocałował Cię w dłoń i wziął pod rękę, pamiętasz jego zielone, przenikliwe oczy, delikatne dłonie, miły uśmiech, komplementy...
Twoje poranki i przebudzenia bywały już nieprzyjemne, bywały też rozczarowaniami... Nigdy aż takimi, elegancki salon i wygodne łoże z baldachimem i mięciutkim poduszkami(a może to tylko sen) zmieniło się w obskurną... Nie, po prostu pustą.... jaskinie?! Jesteś w Jaskini!!!
Co gorsza ten szarmancki, przystojny i schludny elf zamienił się w pochrapującego obok brudasa owiniętego w łachmany, który nie mył się chyba rok z okładem, bo nawet w chłodnej jaskini latają nad nim owady...
Zanim wszedłeś do zamkniętego więziennego powozu, nim ogarnęła Cię całkowita ciemność, a jedynym wrażeniem, jakie odbierałeś była nieustanna jazda w dół, niezliczone zakręty, Twój bystry wzrok dostrzegł, że ból i obrzydzenie strażnika były wzorowe, takie jak się spodziewałeś, po prostu idealnie takie jak powinny być... Zbyt idealne... Świetny aktor - przemknęło Ci przez myśl.
Kolejne zakręty... Co jakiś czas przystanki, po nich wypowiadane nieznane Ci słowa, zgrzyt, jaki wydaje metal ocierający się o kamień i dalej, dalej w dół... , W ciemność...
Straciłeś poczucie czasu, ile już jedziecie godzinę?Dwie? A może tylko kilka minut?
Kolejny przystanek. Nie... Tym razem to nie przystanek czy kolejne przejście, drzwi otwierają się, na zewnątrz panuje półmrok, czuć chłód, ale nie wilgoć czy smród, czujesz,że jesteś bardzo, bardzo głęboko pod ziemią.
-Idź przodem - pada rozkaz, strażnik zaś ręką wskazuje Ci wejście znajdujące się jakiś metr przed Tobą. Miejsce, do którego zapewne wchodzisz zdaje się być czymś w rodzaju celi, choć wyjątkowo dużej(jakieś 10m długości, jakieś 5m szerokości), choć dość niską. Kiedy tylko przekraczasz wejście,ściana szybko ze zgrzytem zamyka się za Tobą. Od wewnątrz wygląda tak samo jak skała na w pozostałych częściach celi. Panuje tu całkowity mrok, nie jest też wilgotno ani brudno tylko, że całkowicie pusto...
Wszelkie próby nawiązania kontaktu czy rozmów ze strażnikami są skazane na porażkę. Zwyczajnie Cię ignorują.
Drwiciel
Postać w bramie spokojnym krokiem wyszła z bramy, jest to przeraźliwie chudy elf, jeszcze bardziej brudny i obszarpany niż leżące obok krasnoludy.
Nie wygląda na takiego, który może proponować prace, raczej sam jej potrzebuje, a wcześniej jedzenia, wody i solidnej kąpieli.
Jedyny element nie pasujący do całości to niezapalne cygaro, które trzyma w ustach i z którego... błyskawicznie poleciała w Twoim kierunku strzałka... Nie zdążyłeś się uchronić...
Utkwiła w Twoim policzku.
Czujesz jak wiotczeją Ci wszystkie mięśnie, krzyk zamienia się w coś na kształt pijackiego bełkotu, osuwasz się na ziemię jednak nie tracisz przytomności... Jak przez mgle pamiętasz jak elf z zadziwiającą jak na jego posturę siłą prowadzi Cię niczym pijanego druha przez ulice Wielkiego Targu. Słyszysz jakby z oddali jego marudzenia na temat niekompetentnych pracowników i prymitywnych metod
Potem nie pamiętasz już nic...
Budzisz się samotny w takiej samej celi, jaką opisałem powyżej.
Sadam
Dłoń krasnoludki miała dziwnie słodki smak, przyjemny pachnący mandarynkami, ten zapach wprawił Cię w euforię i radość, na chwilę później poczułeś się niesłychanie szczęśliwy, wręcz pijany ze szczęścia. Spacerowaliście ulicami Wielkiego Targu opowiadałeś jej o swojej wierze,a ona słuchała, tak... Na pewno słuchała...
Budzisz się. Zapewne u niej w domu. Tylko, czemu potwornie boli Cię głowa?! Zaraz to nie dom,tylko jakaś jaskinia, a nad Tobą pochyla się nie krasnoludlka tylko krasnolud i tak jak Ty wygląda na bardzo zaskoczonego, ale on jest też potwornie wściekły i złorzeczy w kierunku litej skały, która Was otacza.
Kraszan
Piękne te kwiaty, doprawdy, a jak ślicznie pachną, doprawdy słodki jakby mandarynkowy zapach...
Jeszcze raz przed zejściem na dół pochyliłaś się by je powąchać.
Lekko zakręciło Ci się w głowie, gdy znalazłaś się na dole byłaś już pijana...
Jakiś niezwykle przystojny mężczyzna pocałował Cię w dłoń i wziął pod rękę, pamiętasz jego zielone, przenikliwe oczy, delikatne dłonie, miły uśmiech, komplementy...
Twoje poranki i przebudzenia bywały już nieprzyjemne, bywały też rozczarowaniami... Nigdy aż takimi, elegancki salon i wygodne łoże z baldachimem i mięciutkim poduszkami(a może to tylko sen) zmieniło się w obskurną... Nie, po prostu pustą.... jaskinie?! Jesteś w Jaskini!!!
Co gorsza ten szarmancki, przystojny i schludny elf zamienił się w pochrapującego obok brudasa owiniętego w łachmany, który nie mył się chyba rok z okładem, bo nawet w chłodnej jaskini latają nad nim owady...
"Rava urbs mea,societas "Secures" vita mea"
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
Re: "Po drugiej stronie lustra"
Krasnolud otworzył oczy. Jedno spojrzenie w prawo, jedno w lewo. Ciemno.
- - stwierdził rzeczowo.
Wstał i spróbował zorientować się w sytuacji. Głowa bolała niemiłosiernie, ból w prawdzie z minuty na minutę ustawał, lecz wciąż był nie do zniesienie. Dwa brozązowe punkty znad brody spojrzały we wszystkich kierunkach. Bród i syf. Jak zwykle w więzieniu. Nie namyślając się długo Hektor usiadł przy jednej ze ścian. Czekał...
- - stwierdził rzeczowo.
Wstał i spróbował zorientować się w sytuacji. Głowa bolała niemiłosiernie, ból w prawdzie z minuty na minutę ustawał, lecz wciąż był nie do zniesienie. Dwa brozązowe punkty znad brody spojrzały we wszystkich kierunkach. Bród i syf. Jak zwykle w więzieniu. Nie namyślając się długo Hektor usiadł przy jednej ze ścian. Czekał...
- Ślimak
- Conan™ Seria Limitowana
- Posty: 1341
- Rejestracja: 16 maja 2008, 20:29
- Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
- Kontakt:
Re: "Po drugiej stronie lustra"
Wepchnieta do celi postać zatrzymała się w ciemności. Dźwięk zatrzaskiwanego skobla spowodował tylko nieznaczne poruszenie się kaptura. Cóż w tym mroku i tak nie było na co patrzeć. Verminas usiadł pod ścianą. Miał dużo czasu na rozmyślania.
Wybornie. Nie ma nic bardziej frustrującego niż niepowodzenie w wymierzaniu złośliwości. Widocznie nie tylko jeden z nich wcześniej kopnął w kalendarz. I jeszcze te ich ponure gęby. Założe się, że gdybym próbował nawiązać z nimi jakiś kontakt to dostałbym tylko regulaminowe spojrzenie półtora cala ponad lewe ramię. Gdybym próbował. Swoją drogą, jak chcą ubić interes to po co pakują mnie do dziury gdzie nawet pryczy nie ma? Można by chociaż zadbać o odrobinę światła.
Ksenomanta skulił się pod ścianą. Przez moment - ni to nasłuchiwał, ni węszył, w końcu jednak spod przepastnego kaptura wydobył się szept...
Moi dumni, mali żołnierze.
Oddech na moment ustał. Potem wyrównał się i zdawało się, że nic się nie dzieje. Gdyby ktoś jednak spojrzał do przestrzeni astralnej dostrzegłby jak karma- esencja świata zbiera się wokół siedzącego. Mijały minuty. Maleńkie punkty światłą zaczęły się przeciskać pod drzwiami i wyłazić ze szczelin. Świetliki odpowiedziały na zew.
Verminas zasnął.
Wybornie. Nie ma nic bardziej frustrującego niż niepowodzenie w wymierzaniu złośliwości. Widocznie nie tylko jeden z nich wcześniej kopnął w kalendarz. I jeszcze te ich ponure gęby. Założe się, że gdybym próbował nawiązać z nimi jakiś kontakt to dostałbym tylko regulaminowe spojrzenie półtora cala ponad lewe ramię. Gdybym próbował. Swoją drogą, jak chcą ubić interes to po co pakują mnie do dziury gdzie nawet pryczy nie ma? Można by chociaż zadbać o odrobinę światła.
Ksenomanta skulił się pod ścianą. Przez moment - ni to nasłuchiwał, ni węszył, w końcu jednak spod przepastnego kaptura wydobył się szept...
Moi dumni, mali żołnierze.
Oddech na moment ustał. Potem wyrównał się i zdawało się, że nic się nie dzieje. Gdyby ktoś jednak spojrzał do przestrzeni astralnej dostrzegłby jak karma- esencja świata zbiera się wokół siedzącego. Mijały minuty. Maleńkie punkty światłą zaczęły się przeciskać pod drzwiami i wyłazić ze szczelin. Świetliki odpowiedziały na zew.
Verminas zasnął.
Religion is like a penis. It's fine to have one and it's fine to be proud of it, but please don't whip it out in public and start waving it around... and PLEASE don't try to shove it down my child's throat.
Re: "Po drugiej stronie lustra"
Ciemność. Ból.
Powoli oczy przyzwyczaiły się do półmroku. W sercu panicznie łomoczącym wzbiera strach, lek, a chwile później wściekłość na samą siebie i na tego durnia co to mnie w ten sposób urządził. Lęk o własne życie zabiera lwią część mego jestestwa. logiczne myslenie przychodzi z trudem. Skulona przestraszona szukam panicznie schronienia gdziekolwiek. Nawet ten przeraźliwy smród jest niczym w porównaniu co może mi się tu stać jak te śmierdziele w końcu mnie tu wywęszą. Oni chyba nie bedą dawać kwiatów. esz ostatnia nadzieja w mym umysle tylko jak tu opanować się i nie wrzasnąć. Zaciskam zeby tuląc się do ściany z podkurczonymi panicznie nóżkami. Zamykam oczy i próbuję tak jak mówili w szkołach skupić sie .... aby żyć ..... muszę się skupić....
Powoli oczy przyzwyczaiły się do półmroku. W sercu panicznie łomoczącym wzbiera strach, lek, a chwile później wściekłość na samą siebie i na tego durnia co to mnie w ten sposób urządził. Lęk o własne życie zabiera lwią część mego jestestwa. logiczne myslenie przychodzi z trudem. Skulona przestraszona szukam panicznie schronienia gdziekolwiek. Nawet ten przeraźliwy smród jest niczym w porównaniu co może mi się tu stać jak te śmierdziele w końcu mnie tu wywęszą. Oni chyba nie bedą dawać kwiatów. esz ostatnia nadzieja w mym umysle tylko jak tu opanować się i nie wrzasnąć. Zaciskam zeby tuląc się do ściany z podkurczonymi panicznie nóżkami. Zamykam oczy i próbuję tak jak mówili w szkołach skupić sie .... aby żyć ..... muszę się skupić....
- ^sadam
- Katowski No. 666
- Posty: 795
- Rejestracja: 05 wrz 2008, 15:20
- Lokalizacja: Ułan Bator!
- Kontakt:
Re: "Po drugiej stronie lustra"
[...Ból... Łzy...]
Xan przetarł oczy, wstał spokojnie, przeciągnął się.. wogóle nie okazywał tego, że bolała go głowa jak i reszta jego ciała.. może wmówił sobie że czuje się świerzy i rześki? W końcu nie takie rzeczy przechodził.. to w porównaniu z tym co przeżył, to pryszcz.. medytowanie w dzikich ostępach lub pod strumieniem lodowatej wody wodospadu to dla niego standardowe szkolenie. Przez cierpienie do doskonałośi..
Takk.. Kolejna ciekawa próba.. coż to takiego zgotował mi los tym razem?
Wstał, zupełnie nie zwracając uwagi na złorzeczącego krasnala, obadał każdą z wilgotnych ścian, zajrzał w szpary między drzwiami..
Przeklęta krasnoludka! A była taka niepozorna! Może to tylko jej przejściowa forma? Dobrze się zakamuflowała! Przecież bym ją wyczuł! Ja?! Wybrany!? Czemu tak się nie stało?! CZEMU?!
Emocje gotowały się w nim niczym w wulkanie. Westchnął ciężko, poklepał współwięźnia po ramieniu - Nie martw się, jestem tu przecież po to żeby Cię uratować - po czym usiadł na środku sali, twarzą ku północy (pytacie jak? A wy tego nie czujecie!? Dziwni jesteście..),skrzyżował nogi i ułożył swój kostur na kolanach, po czym zamknął oczy i pogrążył się w medytacji.. [Ból....]
Xan przetarł oczy, wstał spokojnie, przeciągnął się.. wogóle nie okazywał tego, że bolała go głowa jak i reszta jego ciała.. może wmówił sobie że czuje się świerzy i rześki? W końcu nie takie rzeczy przechodził.. to w porównaniu z tym co przeżył, to pryszcz.. medytowanie w dzikich ostępach lub pod strumieniem lodowatej wody wodospadu to dla niego standardowe szkolenie. Przez cierpienie do doskonałośi..
Takk.. Kolejna ciekawa próba.. coż to takiego zgotował mi los tym razem?
Wstał, zupełnie nie zwracając uwagi na złorzeczącego krasnala, obadał każdą z wilgotnych ścian, zajrzał w szpary między drzwiami..
Przeklęta krasnoludka! A była taka niepozorna! Może to tylko jej przejściowa forma? Dobrze się zakamuflowała! Przecież bym ją wyczuł! Ja?! Wybrany!? Czemu tak się nie stało?! CZEMU?!
Emocje gotowały się w nim niczym w wulkanie. Westchnął ciężko, poklepał współwięźnia po ramieniu - Nie martw się, jestem tu przecież po to żeby Cię uratować - po czym usiadł na środku sali, twarzą ku północy (pytacie jak? A wy tego nie czujecie!? Dziwni jesteście..),skrzyżował nogi i ułożył swój kostur na kolanach, po czym zamknął oczy i pogrążył się w medytacji.. [Ból....]
Re: "Po drugiej stronie lustra"
Staliśmy naprzeciw siebie. Każdy z nas przygotowany do dalszej walki. Przed karczmą zebrał się już nie lada tłumek, oglądający widowisko które zaczęliśmy tu wykonywać. Od pierwszego szczęku broni, ludzi przybywało.
- Widzę Panie że już Ci brak sił. Przerwijmy tę farsę. Nie chciałbym zrobić Panu krzywdy w tak głupim pojedynku.
Usłyszałem tylko obelgę na mnie. Troszkę zapatrując się na piękną damę, ledwo co uniknąłem szarży wroga. Nie mogłem być mu dłużny, subtelnie podłożyłem mu ogon pod nogi.
Było słychać śmiechy, jak ten wyleciał do przodu i wylądował w kałuży błota.
Podszedłem do niego, a raczej do jego już zwłok. Nieszczęśnik nabił się na własny sztylet.
- Zabił go!!
- Oszust, oszust!!
- To zabójstwo!!
Takie okrzyki dotarły do mej głowy, na nieszczęście zaraz za nimi strażnicy miejscy. Miałem nadzieje w Pasji że im wszystko wyjaśnię. Udałem się, spokojnie na posterunek. Niestety, nie dane mi to było. Zamknęli mnie, bym czekał na kogoś wyższego rangą.
Dobrze że chociaż moje rzeczy są bezpieczne w karczmie.
- Widzę Panie że już Ci brak sił. Przerwijmy tę farsę. Nie chciałbym zrobić Panu krzywdy w tak głupim pojedynku.
Usłyszałem tylko obelgę na mnie. Troszkę zapatrując się na piękną damę, ledwo co uniknąłem szarży wroga. Nie mogłem być mu dłużny, subtelnie podłożyłem mu ogon pod nogi.
Było słychać śmiechy, jak ten wyleciał do przodu i wylądował w kałuży błota.
Podszedłem do niego, a raczej do jego już zwłok. Nieszczęśnik nabił się na własny sztylet.
- Zabił go!!
- Oszust, oszust!!
- To zabójstwo!!
Takie okrzyki dotarły do mej głowy, na nieszczęście zaraz za nimi strażnicy miejscy. Miałem nadzieje w Pasji że im wszystko wyjaśnię. Udałem się, spokojnie na posterunek. Niestety, nie dane mi to było. Zamknęli mnie, bym czekał na kogoś wyższego rangą.
Dobrze że chociaż moje rzeczy są bezpieczne w karczmie.
Re: "Po drugiej stronie lustra"
Skupić się. Opanować strach. Przetrwać moment, który jest tu i teraz. Zamykam oczy na chwilkę, mysli biegna biegną daleko daleko do dzieciństwa do kwiatów we włosach, wianuszków plecionych razem z nią. Moja siostra w pieknych falbanach tańczy. Zboże. mnóstwo zboża, kłosy pływają jak fale na morzu. Spokojnie, łagodnie, wyrównuję się sam oddech. Umysł przezwycięża ciało, myśli uciekają od słonecznego pola. Deszcz. Pada deszcz. Nie to koszmar wraca. Jaskinia. Smród, zatęch, i oni. Tam jest jeszcze ktoś, czuję go ale nie widzę, wiem że tam jest. Przetrwać i nie dać sie zabić. Na zemste przyjdzie czas potem.
Re: "Po drugiej stronie lustra"
"Jaskinia."
Uniosła lekko brew, rozglądając się raz jeszcze.
"No nie da się ukryć, że jaskinia."
Ziewnęła, przeciągnęła się. Zmarszczyła lekko nosek, czując zatęchłe, wilgotne powietrze. Usiadła pod ścianą, wyprostowała nogi, krzyżując je w kostkach. Zimny kamień przyprawiał o dreszcze, ale czuła się bezpieczniej czując solidną bryłę za plecami.
Bezpieczniej. Tak. W ciemnej, pustej jaskini.
W sumie... Już nie w takich miejscach bywała. Zdarzały się gorsze lochy.
Westchnęła.
"Ciekawe jak długo każą mi tu siedzieć..." - pomyślała.
- Jest tu kto..? - zapytała cicho w mrok...
Uniosła lekko brew, rozglądając się raz jeszcze.
"No nie da się ukryć, że jaskinia."
Ziewnęła, przeciągnęła się. Zmarszczyła lekko nosek, czując zatęchłe, wilgotne powietrze. Usiadła pod ścianą, wyprostowała nogi, krzyżując je w kostkach. Zimny kamień przyprawiał o dreszcze, ale czuła się bezpieczniej czując solidną bryłę za plecami.
Bezpieczniej. Tak. W ciemnej, pustej jaskini.
W sumie... Już nie w takich miejscach bywała. Zdarzały się gorsze lochy.
Westchnęła.
"Ciekawe jak długo każą mi tu siedzieć..." - pomyślała.
- Jest tu kto..? - zapytała cicho w mrok...
- Ślimak
- Conan™ Seria Limitowana
- Posty: 1341
- Rejestracja: 16 maja 2008, 20:29
- Lokalizacja: Rawa Mazowiecka
- Kontakt:
Re: "Po drugiej stronie lustra"
A to niezwykle interesujące. Jakaś pachnąca pannica w celi z brudnym złym ksenomantą. Ubaw po pachy. Dis się pewnie zaśmiewa do rozpuku. Mało tych świetlików, ale coś tam widać. Zapewne zaraz dostanie spazmów. Cóż zapewne przydałoby się jej pomocna dłoń, szkoda, że tu takiej nie ma... Może chociaż słowo otuchy od współczującego Dawcy Imion. Jak jakiegoś spotkam to dam mu znać. Chociaż w sumie musiałbym z nim pomówić. Nie warto.
Postać leżąca pod ścianą uniosła się do pozycji siedzącej. Czarne szaty zaszeleściły aksamitnie, ujawniając że są uszyte z bardzo drogiej tkaniny. Ciekawy kontrast z brudnymi bandażami, w które owinięte były jego dłonie. Spod kaptura wysunęły się długie włosy koloru popiołu. W świetle kilku latających bezładnie świetlików nie można było dostrzec wiele więcej. Tylko błysk oczu gdy Verminas obserwował swoją ofiarę.
Ciekawe jak długo jeszcze będziemy czekać.
Postać leżąca pod ścianą uniosła się do pozycji siedzącej. Czarne szaty zaszeleściły aksamitnie, ujawniając że są uszyte z bardzo drogiej tkaniny. Ciekawy kontrast z brudnymi bandażami, w które owinięte były jego dłonie. Spod kaptura wysunęły się długie włosy koloru popiołu. W świetle kilku latających bezładnie świetlików nie można było dostrzec wiele więcej. Tylko błysk oczu gdy Verminas obserwował swoją ofiarę.
Ciekawe jak długo jeszcze będziemy czekać.
Religion is like a penis. It's fine to have one and it's fine to be proud of it, but please don't whip it out in public and start waving it around... and PLEASE don't try to shove it down my child's throat.
Re: "Po drugiej stronie lustra"
Spojrzała w stronę, z której dosłyszała szelest tkaniny. Przechyliła lekko głowę, przyglądając się w milczeniu nieznajomemu. Podciągnęła jedno kolano, oparła na nim łokieć. Wyglądała na nieco znudzoną i trochę zniecierpliwioną.
"Chyba trafiłam do przypadków wybitnych..." - pomyślała, po czym znów spojrzała w sufit.
"Ciekawe jak długo jeszcze będziemy czekać..."
"Chyba trafiłam do przypadków wybitnych..." - pomyślała, po czym znów spojrzała w sufit.
"Ciekawe jak długo jeszcze będziemy czekać..."