No nie do końca o to chodzi.
Ja wiarę w młotku postrzegam tak:
- jeśli mówię, że wierzę w jakiegoś boga tzn że czczę go.
- jeśli mówię, że nie wierzę tzn ze nie czczę, ale mam świadomość, że istnieje.
Chodzi o to, że każdy wierzy w to że np Ulryk istnieje, ale nie każdy musi się do niego modlić. Tym samym ateista to ktoś taki kto nie modli się do żadnego boga.
Moja postać jako uczony (medyk) kieruje się umysłem. Nie modli się do żadnego boga czyli jest jakby ateistą w takim rozumieniu jak opisałem to powyżej. Dodatkowo dziwi go to, jak można poświęcić swoje całe życie dla boga. Dziwi to nawet złe określenie, on się z takich osób w duchu śmieje
(no ostatnio troszkę się to zmieniło ale to już inny temat). To jest ogólnie trochę bardziej złożone ale nie chce mi się już zagłębiać - wiadomo o co chodzi.
Zresztą od początku Sknerusie tak Ci to przedstawiałem
A magia to już zupełnie odrębny temat z tym nie powiązany. Zresztą żadna z waszych postaci niema pojęcia, że moja postać ma cokolwiek wspólnego z magią, a bezczelnie próbujecie to wykorzystać wiedząc to z mojej karty
Inna sprawa jest taka, że ta postać ma tyle wspólnego z magią, że potrafi puszczać magiczne bezwonne bąki i takie bąki wyczuwać
EDIT:
Może trochę bardziej obrazowo mówiąc moja postać wierzy (zresztą w świecie Warhammera chyba bardziej prawidłowym określeniem jest "wie"), że bogowie istnieją, ale uważa ich za coś niewartego uwagi bo największa siła to mądrość i inteligencja. Dlatego śmieszy go, że ktoś poświęca swoje, życie dla boga. Oczywiście nie powie jakiemuś np kapłanowi w twarz, że jest kretynem bo instynktu samozachowawczego troszkę ma :]